Od zarania dziejów problem dobra (i zła) antagonizuje społeczeństwa.
Można pokusić się o stwierdzenie, że "wzrost rozdzielczości" tych pojęć jest symptomem degeneracji społeczeństwa, a na pewno wskazuje degenerację idei współżycia.
Końcowym etapem jest dualizm personifikujący te określenia.
Niewątpliwie biblijny zapis w Księdze Rodzaju, aczkolwiek nie mający cech oryginalnej myśli żydowskiej, a raczej będący nawiązaniem do wcześniejszych tekstów z którymi zapoznali się kapłani żydowscy w czasie tzw. niewoli babilońskie, zawiera ostrzeżenie o tym, ku czemu prowadzi rozróżnianie dobra i zła.
Pierwotny był monizm, który zwykle przekształcał się dość szybko w dualizm; można twierdzić, że to pierwotna schizma.
Oparte na dualizmie są w zasadzie wszystkie powstające religia świata, a gdzie istnieją próby przywrócenia monizmu. Te jednak szybko i sukcesywnie są otorbiane rozbudowaną narracją, by zakończyć proces dualizmem.
Tak można postrzegać źródła manicheizmu, judaizmu - chrześcijaństwo to próba przywrócenia monizmu, ale obecnie widać, że np. w Kościele Katolickim dualizm przeciwstawiający sobie Chrystusa i Szatana - zwyciężył. Doktryna KK jest już obecnie oparta na dualizmie.
Czy zatem możliwe jest budowanie relacji społecznych bez rozróżniania dobra i zła? Trudny proces, a jego pierwszym krokiem powinno być odrzucenie personifikacji tych pojęć. Dobro i zło nie mają charakteru bytów, a są relatywne.
Zwrócę uwagę, że w nauczaniu Chrystusa, przy podnoszeniu tej kwestii, Chrystus stwierdził, że dobry jest tylko Ojciec w niebie. I tu warto zaznaczyć, że nie ma stwierdzenia, że jest dobrem, a że jest dobry.
Jak zatem zdefiniować dobro? Wydaje się, że właściwym jest odniesienie tego pojęcia do Prawdy, a Prawda w ujęciu metafizycznym to zamierzenie Stwórcy (lub twórcy) zawarte w powoływanym do istnienia bycie. Inaczej to ujmując, Prawda jest celem istnienia danego bytu.
Dobro w proponowanej definicji jest związane z wypełnianiem celu istnienia bytu. Trzeba je zatem rozpatrywać każdorazowo w odniesieniu do natury (prawdy) danego bytu.
Już to wskazuje, że dobro nie może mieć charakteru uniwersalnego, a do takiego rozumienia dąży współczesna filozofia starając się określić, co jest ABSOLUTNYM DOBREM i stosownie ABSOLUTNYM ZŁEM.
W rozważaniach cywilizacyjnych prof. Konecznego pojawiło się określenie "dobro wspólne", co wskazuje, że już na jego etapie rozważań wystąpił problem z określeniem roli dobra.
Można sądzić, że wskazane twierdzenie jest krokiem w kierunku właściwego usytuowania pojęciowego dobra (i zła). Tyle, że nie kończy rozważań, gdyż dalej podtrzymuje personifikację dobra nadając mu jedynie szersze odniesienie.
Tymczasem rozszerzać trzeba nie zakres odniesienia dobra, a zmianę celu na nowo określanego (poprzez wspólnotowość) bytu, który też inaczej będzie definiował swą Prawdę - cel istnienia. Inna jest Prawda bytu jednostki, a inna już nawet 2 osób, "Dobro wspólne" określa zgodność działań na drodze realizacji celu istnienia wspólnoty.
Dodać tylko można, że te cele mogą się zmieniać zależnie od zamiarów dla jakich wspólnota jest tworzona.
I w zasadzie to wyjaśnienie wyczerpuje postawioną kwestię. Wątpliwości?
członek SKPB, instruktor PZN, sternik jachtowy. 3 dzieci - dorośli. "Zaliczyłem" samotnie wycieczkę przez Kazachstan, Kirgizję, Chiny (prowincje Sinkiang, Tybet _ Kailash Kora, Quinghai, Gansu). Ostatnio, czyli od kilkudziesięciu już lat, zajmuję się porównaniami systemów filozoficznych kształtujących cywilizacje. Bazą jest myśl Konecznego, ale znacznie odbiegam od tamtych zasad. Tej tematyce, ale z naciskiem na podstawy rzeczypospolitej tworzę portal www.poczetRP.pl
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo