Oglądałem wypowiedź Pani Minister w TV dotyczącą elementów "Polskiego Ładu" w rolnictwie - które ostatnio stały się ważnym czynnikiem programu dotyczącego wsi.
Wypowiedź płynna, wydawać by się mogło, że logicznie spójna i jako taka mająca szanse na pozytywny wpływ na zmniejszanie degeneracyjnego wpływu państwa na rolnictwo.
To stwierdzenie o degeneracyjnym wpływie państwa - jest chyba oczywiste dla każdego, mającego jakieś pojęcie o rolnictwie, a dotyczy wszystkich opcji rządzących po 89 roku. PiS, być może, próbuje nieco te wpływy zmniejszyć.
Co jest bolączką wsi?
Deprecjacja pracy rolnika, a składa się na to szereg czynników wdrażanych sukcesywnie. Najpoważniejszym z nich są dopłaty do produkcji rolnej.
Efektem są niższe ceny żywności, ale jednocześnie każdy członek społeczeństwa ocenia wartość pracy rolnika proporcjonalnie do wartości kupowanego produktu - czyli obniża ją o wielkość dopłat w stosunku do rzeczywistej wartości. Czyli rolnicy traktowani są jako umieszczeni na niskim szczeblu społecznej drabiny.
Tak traktowana jest nie tylko praca rolnika, ale praca W OGÓLE związana z rolnictwem, czyli np działkowców, czy ludzi mających przydomowe ogródki. Skoro bowiem taniej można kupić produkty rolne w przysłowiowej Biedronce niż je samemu wyprodukować - a często takie relacje zachodzą - to "zajęcia rolne" są i muszą być traktowane jako hobby, czy inne dziwactwo.
Takie podejście przekłada się na ograniczenie samozaopatrzenia w żywność, a dodatkowo narażanie społeczeństwa na konsumpcję żywności o niepewnym statusie ekologicznym, co przekłada się na pogorszenie zdrowotności.
W obecnym systemie - rolnik ma produkować masowo, hurtowo dostarczać do punktu skupu i na tym jego rola się kończy. Tymczasem jest bardzo wiele produktów wymagających dużego nakładu pracy ręcznej (owoce miękkie, warzywa). Taka produkcja wymagałaby dodatkowych dotacji do pracy, gdyż konieczne jest wyrównanie "społecznej oceny wartości tej pracy".
Dopiero na ten "podkład" nakłada się sytuacja, gdzie większość nabywców hurtowych to firmy z obcym kapitałem nastawione na drenaż polskiego wsi.
Tu proponuje się stworzenie możliwości bezpośredniej sprzedaży produktów rolnych, aby wyeliminować pośrednictwo w handlu.
Owszem jest to pewien pozytywny krok, ale trzeba zauważyć, że nie zmienia on stosunku do pracy rolnika. Umożliwia jedynie, w pewnym zakresie, przejęcie marży pośrednika, ale nie eliminuje obniżonej dotacjami wartości produktu.
Jaki jest efekt?
Rolnicy dostają dodatkowy obowiązek - zastępowanie hurtownika i, co prawda, przejmowanie jego marży, ale kosztem własnej pracy, która dalej jest niedoceniana. Brak zachęty do pracy w rolnictwie.
Warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden czynnik. Wskazaną drogą eliminuje się z rynku drobnych producentów żywności, którzy nie otrzymują dotacji. A ich oferta BYŁA , JEST I POWINNA POZOSTAĆ znaczącym fragmentem rynku żywnościowego. Mowa tu o emerytach, a kiedyś, "za komuny" , byli to tzw. chłoporobotnicy. Oferta takich producentów nie tylko poszerza ilościową ofertę łatwo dostosowując się do zapotrzebowania, ale też wzbogaca ją swą różnorodnością odmianową. I to jest wielką stratą dla społeczeństwa.
Nie twierdzę, że propozycje Polskiego Ładu są złe. Jednak wydaje się, że nie są żadnym remedium na bolączki rolnictwa w odniesieniu systemowym.
członek SKPB, instruktor PZN, sternik jachtowy. 3 dzieci - dorośli. "Zaliczyłem" samotnie wycieczkę przez Kazachstan, Kirgizję, Chiny (prowincje Sinkiang, Tybet _ Kailash Kora, Quinghai, Gansu). Ostatnio, czyli od kilkudziesięciu już lat, zajmuję się porównaniami systemów filozoficznych kształtujących cywilizacje. Bazą jest myśl Konecznego, ale znacznie odbiegam od tamtych zasad. Tej tematyce, ale z naciskiem na podstawy rzeczypospolitej tworzę portal www.poczetRP.pl
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka