Jeden z nielicznych komentatorów (SDS) pod poprzednią notką o tym samym tytule zamieścił link do opracowania doc. Piekarskiego z UG (może już prof.?), http://cejsh.icm.edu.pl/cejsh/element/bwmeta1.element.desklight-8a9d15a8-db7c-47f9-9513-0953692f5532
gdzie można przeczytać to opracowanie: "Znaczenie doświadczenia sacrum w filozofii cywilizacji Feliksa Konecznego, Arnolda
Toynbee’ego i Erica Voegelina".
W zasadzie - porównanie treści tekstów (opracowanie doc. Piekarskiego jest znakomicie dłuższe i ma charakter naukowy, gdy u mnie jest w formie raczej publicystycznej i koncentruje się na przekazie, a nie zależnościach formalnych), daje obraz istoty różnic przedstawianych ujęć.
W wielkim skrócie można je określić jako pełne odrzucenie sfery sacrum z rozważań cywilizacyjnych jako elementu kreatywnego (to u mnie), gdy u wskazanych w tytule opracowania doc. Piekarskiego - sfera sacrum brana jest pod uwagę jako czynnik kreatywny, a nawet niekiedy pełni wiodącą rolę.
Na tym stwierdzeniu mogę skończyć, gdyż wyjaśnia istotę kwestii, ale ...
Warto zaznaczyć, że Toynbee także wysuwa przypuszczenie, że można sferę sacrum usunąć z rozważań cywilizacyjnych, ale uważa też, że powoduje to zdegenerowanie - jako pewnego rodzaju karę za takie ujęcie - łatwość wchodzenia w nacjonalizm itd. Czyli sacrum, w jego ujęciu, kształtuje cywilizację stanowiąc nawet jeśli nie element kreacji to przynajmniej czynnik stymulujący.
U mnie występuje całkowite odrzucenie tego wpływu, a nawet więcej - uważam, że to sacrum jest najczęstszym powodem degeneracji cywilizacji. Czyli przeciwstawne opinie.
Jak to ująłem w poprzedniej notce: religia (sacrum) może spełniać w cywilizacji jedynie rolę kultywatora wartości cywilizacyjnych. Samodzielnie ich nie tworzy. Jednak sfera sacrum "ma pieczę" nad zjawiskami niewyjaśnionymi, a przypisywanymi czynnikowi boskiemu. Do tego, wobec niewiedzy znacznej części społeczeństwa, wyjaśnia także szereg zjawisk znanych i opisanych naukowo, a które nie są, tym mniej rozwiniętym, zrozumiałe (nic pejoratywnego - to może dotyczyć dzieci, czy ludzi o zainteresowaniach "monotematycznych").
Mając tak duże wpływy - łatwo je wykorzystać w sposób niezgodny z ideami cywilizacyjnymi, a z korzyścią dla jakiejś grupy.
Efektem jest degeneracyjna rola sacrum w cywilizacji - można wskazać wiele przykładów z europejskiego podwórka.
Filozofia jako dziedzina kształtująca i nadająca formę pojęciom opisanym i zbadanym przez naukę spełnia podobną, czy nawet identyczną religii rolę. Również ona przyjmując fałszywe interpretacje może być czynnikiem degeneracyjnym. Tak było choćby z uznaniem rasy białej za "wyższą". Ale i antropocentryzm ma te same cechy.
Wnioskiem jaki się nasuwa jest konieczność odrzucenia WSZELKICH wpływów Stwórcy na kształtowanie się relacji międzyludzkich.
Po pierwsze dlatego, że nie znamy natury Boga. Przypisywanie mu osobowości - można ograniczyć do stwierdzenia, że jest bytem osobnym, o którego naturze nic nie można powiedzieć, a do tego jest zarówno transcendentny jak i immanentny. Czyli nie wiemy nic.
Drugie, że jego doskonałość wskazuje, iż świat naszych doświadczeń ma taki, a nie inny zakres, który został wcześniej przewidziany i jakakolwiek ingerencja jest niepotrzebna.
Czy możemy doprowadzić do samozniszczenia siebie i świata?
Sądzę, że taka opcja powinna być brana pod uwagę, a nasza wolna wola ma temu zapobiegać. Ale...może też wystąpić zbiorowy amok. Wtedy działania grupowe są na poziomie najgłupszego członka stada.
członek SKPB, instruktor PZN, sternik jachtowy. 3 dzieci - dorośli. "Zaliczyłem" samotnie wycieczkę przez Kazachstan, Kirgizję, Chiny (prowincje Sinkiang, Tybet _ Kailash Kora, Quinghai, Gansu). Ostatnio, czyli od kilkudziesięciu już lat, zajmuję się porównaniami systemów filozoficznych kształtujących cywilizacje. Bazą jest myśl Konecznego, ale znacznie odbiegam od tamtych zasad. Tej tematyce, ale z naciskiem na podstawy rzeczypospolitej tworzę portal www.poczetRP.pl
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo