W ujęciu katastroficznym można stwierdzić, że rząd prowadzi wojnę z Narodem Polskim. Działania są hybrydowe – postępujące wg instrukcji „o gotowaniu żaby”.
Wiele z obecnych poczynań rządu ma jednak już cechy wyraźnie ukierunkowanych działań. Każdy, kto spojrzy na problem z tej perspektywy dostrzeże takie, czynione świadomie , poczynania.
Przyznam szczerze, że wiązałem pewne nadzieje z rządami PiS – i w pewnym zakresie te nadzieje miały uzasadnienie. Jednak widać, że działania ostatniego roku są wyraźnym nawiązaniem do poprzednich praktyk, gdzie wykorzystuje się dodatkowo uzyskane społeczne zaufanie.
Barierą dla mnie jest projekt ustawy nakazującej uiszczenie mandatu i dopiero wtedy dowodzenie swej niewinności. A właściwie to, że projekt zaprezentowała Solidarna Polska. Bo nie dość, że zaprzestano prac nad reformą sądownictwa w duchu służby obywatelom, to jeszcze chce się dać sądom dodatkowe uprawnienia.
Solidarna Polska – ostatnia w miarę zrównoważona partia.
Efektem jest przekonanie, (oby było fałszywe), że celem wojny jest zniszczenie resztek polskości jakie tkwią w naturze Polaków.
O ile jeszcze niedawno nadzieją było PiS, o tyle teraz brak jest zorganizowanej siły politycznej zdolnej do przeciwstawienia się tym zakusom. Ci, którzy przypisywali sobie takie zamiary jakoś szybko ukazują swoją „skundloną” stronę, a dziwne są skojarzenia dotyczące ich proweniencji.
Czy zatem czeka nas zagłada jako narodu niosącego tradycje polskości? Jeśli spojrzymy na to z pozycji dysproporcji sił – szanse należy oceniać na „mniej niż zero”. Jednak idee nie umierają i niekiedy pojawiają się zadziwiające okoliczności wspierające. To daje nadzieję.
Jak zatem zachowywać się w tej wojnie rząd – Naród?
Kilka uwag chcę tu zaprezentować.
1. Podstawową sprawą jest nie wchodzić w otwarty konflikt z rządem. Rząd jest doskonale przygotowany na takie eventy i dysponuje środkami dla przeciwdziałania. Przykładem jest ostentacyjne chodzenie bez maseczki (namordnika). To niewiele daje, a naraża na restrykcje.
Jeśli zatem przeciwstawiać się rządowi – to artykułując żądania możliwe do spełnienia, a do tego w formie odpowiedniego nacisku (np. duże, zorganizowane demonstracje, a nie małe, nawet spektakularne akcje).
2. Ważne jest uświadomienie, że nawet traktując rząd jako wroga należy dostrzegać, że to w jego gestii jest organizacja zaopatrzenia, utrzymanie porządku, czy piecza nad systemem emerytalnym. Nawet jeśli nie wszystko jest robione właściwie, to nie da się przejąć kontroli nad tymi działami – kwestia ogrzewania domów, zapewnienie dostaw energii elektrycznej, czy gazu. Bez tego nie da się funkcjonować.
3. Jeśli rząd ograniczać będzie świadczenia społeczne w tych dziedzinach, to i tak walka o przetrwanie powinna dotyczyć jedynie uzupełniania, czy tworzenia niezależnych dróg dystrybucji takich dóbr.
Powstaje zatem pytanie, co nas czeka (czego możemy się spodziewać) jeśli faktycznie ma miejsce wojna rządu z Narodem?
Albo inaczej – jakie dziedziny życia społecznego należy chronić, aby przetrwać?
I tu uwaga. Nie ma sensu zajmować się wszystkimi i przejmować losem jednostek: wojna ma swoje prawa i jakieś straty zawsze są. „Nie ma co żałować róż, gdy płoną lasy”.
Przetrwają ci, którzy sami zadbają, przyłożą swe siły do zorganizowania przetrwania. Ci niezdolni do samodzielnego bytowania zginą i nie ma co ich żałować.
Chyba widać, że obecne struktury życia społecznego oparte na własnej inicjatywie obywateli – zostaną zniszczone. Mowa tu o małych firmach – będzie dążenie do ich likwidacji (bankructwa). Konieczne jest zatem przeniesienie znacznej części aktywności do szarej strefy, a mogą tak funkcjonować tylko te struktury, które są faktycznie przydatne.
Co do tego należy? Na pewno sprawy bytowe. Mieszkania zdolne do funkcjonowania niezależnego – chodzi o ogrzewanie , wodę, gotowanie posiłków.
W mieście – jest się w pełni zależnym od takich nośników bytowych. Stąd miasta są uzależnione od rządu, a ich mieszkańcy mają mniejsze szanse na zachowanie niezależności.
Transfer na wieś to nierealna sprawa. Jednak należy rozważać taki wariant i być zdolnym do jego realizacji w warunkach skrajnych.
Ci, którzy mają takie możliwości – powinni je utrzymywać – na wszelki wypadek.
Druga sprawa to kwestia komunikacji. Przemieszczanie na większe odległości będzie utrudnione, bądź niemożliwe. Z kolei komunikacja medialna – także może ulec błyskawicznemu zawieszeniu. Obecne perypetie Trumpa są tego przykładem, a mogą ulec znacznemu zwiększeniu. W efekcie mogą być tą drogą przekazywane tylko określone, fałszujące rzeczywistość, treści. Oczywiście – skrajna sytuacja to całkowite zlikwidowanie tej drogi przekazu.
Co pozostaje? Potrzeba środowiskowego rozeznania kwalifikacji i wiedzy okolicznych sąsiadów; to od nich możemy się czegoś dowiedzieć i nauczyć. Także w zakresie oceny sytuacji.
Trzecia sprawa –to zaopatrzenie w żywność. Należy dążyć do produkcji uzupełniającej dostawy rządowe. Można się liczyć ze znacznym ograniczeniem dostaw żywności, a własna produkcja może je uzupełnić i wzbogacić. Ważne w chwili obecnej, gdy ten problem jeszcze nie występuje), aby poznać tajniki rolnictwa – przy braku dostępu do netu nie będzie wiadomo jak opiekować się roślinami. Choćby znajomość terminów agrotechnicznych, czy cyklu produkcji. Tej wiedzy nie będzie skąd uzyskać, już nie mówiąc o potrzebie własnych doświadczeń.
Oczywiście – dochodzi też sprawa chowu zwierząt domowych; jak się doi kozę? ;-)))
Czwarta kwestia - edukacja.
To, co się dzieje obecnie – woła o pomstę do nieba. O ile ostatnie 30 lat było powolnym zaniżaniem poziomu kształcenia, to obecnie jest to już świadoma zapaść, gdzie rząd przyznaje się do obniżania wymagań (matury). Czyli Polacy mają być ciemni, głupi, niewykształceni – nadający się tylko do prostych prac pomocniczych.
Konieczne jest własne zadbanie o poziom kształcenia. Obecnie można to robić w formie tworzenia grup młodzieży licealnej, gdzie realizowany byłby program zwiększonych wymagań.
Być może sensowne będzie (w przyszłości) korzystanie z usług nie tylko zawodowych nauczycieli, ale także np. dobrze wykształconych sąsiadów, zwłaszcza seniorów. Przy braku innych źródeł – ich wiedza może być bardzo przydatna.
Piąta sprawa. Ochrona zdrowia.
Na pewno dostęp do szpitali będzie ograniczony, także do medykamentów wymagających szczególnych warunków przy produkcji. W czasie wojny – zawsze była silna kontroli szpitali i medykamentów.
Co można zrobić? Rozwijać wiedzę o ziołach. Ich działanie bywa silniejsze od stosowanych „pigułek”. Tę wiedzę należy rozwijać i kultywować.
I na koniec.
Należy utrzymywać i rozwijać kontakty towarzyskie i środowiskowe. To choćby z racji „otorbienia” potencjalnych donosicieli, ale też poznania możliwości sąsiadów. Ich wiedzy i przydatności.
Być może warto tworzyć takie grupy wzajemnego wsparcia przy np. parafiach (jeśli księża są godni zaufania – należy zdawać sobie sprawę, że są oni w pierwszej kolejności infiltrowani), ale też wokół różnych inicjatyw lokalnych – koła gospodyń, straż pożarna, koła zainteresowań o charakterze lokalnym itd.
Takie grupy mogą też być nastawione na pomoc wzajemną i wspieranie środowiskowe.
Kończąc. Są tu dwie kwestie. Jedna, że potrzeba wskazanych działań będzie się sukcesywnie ujawniała wraz z pogarszaniem się sytuacji. Druga, że możliwości tych działań – będą coraz bardziej ograniczone. Warto więc już teraz zacząć się do nich przygotowywać mając nadzieję, że nie będą w ogóle potrzebne.
członek SKPB, instruktor PZN, sternik jachtowy. 3 dzieci - dorośli. "Zaliczyłem" samotnie wycieczkę przez Kazachstan, Kirgizję, Chiny (prowincje Sinkiang, Tybet _ Kailash Kora, Quinghai, Gansu). Ostatnio, czyli od kilkudziesięciu już lat, zajmuję się porównaniami systemów filozoficznych kształtujących cywilizacje. Bazą jest myśl Konecznego, ale znacznie odbiegam od tamtych zasad. Tej tematyce, ale z naciskiem na podstawy rzeczypospolitej tworzę portal www.poczetRP.pl
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo