Zimny maj i do tego dzisiejszej nocy, nawet po lewej stronie Wisły w rejonie Warszawy, wystąpił przymrozek.
Tak się składa, że od kilku lat przymrozki najpóźniej były tak circa 5 maja. Ogrodnicy i Zimna Zośka - przynosiły ochłodzenie, ale bez przymrozków.
Stąd wiara, podsycana przez ekoterrorystów, że mamy ocieplenie klimatu i przymrozki w maju nie będą się już zdarzać.
A tu siurpryza. Bo jeśli po lewej stronie Wisły temperatura oscylowała około zera (siwa szadź przymrozka była widoczna), to zazwyczaj po prawej stronie jest o dwa stopnie mniej.
Cóż. Kolejna nauczka, że Pana Boga (albo Przyrody) nie da się pominąć w kalkulacjach, a cykl klimatyczny - chociaż zmiana następuje - nie jest aż tak szybkozmienny.
PS. I tak, nawet z kłopotami, zajmowanie się ogródkami, jest dużo bardziej sensowne niż podniecanie się "trójką", Niedźwiedzkim i podobnymi manipulantami medialnymi. Najbardziej usilne "bicie piany" nie podnosi poziomu morza.
Komentarze
Pokaż komentarze (51)