Próbując obiektywnie spojrzeć na sytuację nie można pominąć efektu jaki przyniesie sprawa z ogłoszoną w Polsce epidemią.
Przede wszystkim - jestem zdania, że jest to hucpa spreparowana na skalę światową, a zatem z jakimś określonym celem i to celem świadomie wyznaczonym. Bo czy faktycznie podjęte środki są adekwatne do zaistniałej sytuacji?
Zastanawia to polskie "wychodzenie przed szereg" z działaniami, które mają ograniczać napływ wirusa do kraju, a także jego rozprzestrzenianie się. Drakońskie zasady kwarantanny, z karami (zaczyna być mowa o więzieniu) na poziomie przekraczającym roczne dochody - to już terroryzowanie społeczeństwa.
Owszem, można też mówić o totalnym ogłupieniu jakie dotknęło ludzi, bezmyślności i otępieniu. Do tego brak alternatywnych ośrodków informacji i elit mogących pokierować społeczeństwem. Wszystko to jest już bardzo groźne dla dalszego istnienia, bo zaczyna się "efekt stadny", gdzie inteligencja tłumu dorównuje najgłupszemu ze zbiorowości.
Rząd nie tyle dba o społeczeństwo, co organizuje akcję totalnego sterowania.
W niedawnej notce z 16.03 opisywałem niemieckie eksperymenty czasu wojny, kiedy to grupę więźniów przetrzymywanych w skrajnie rygorystycznych obozach, przeniesiono do obozu o łagodnym rygorze i znośnymi warunkami, z wskazaniem konieczności współpracy , co miało warunkować utrzymanie tych lepszych warunków.
W dalszym etapie sukcesywnie pogarszano warunki badając granice przy jakich współpraca i samokontrola więźniów będzie jeszcze miała miejsce.
Okazało się, że ta współpraca trwała nawet wtedy, gdy warunki były znacznie gorsze niż w najgorszym z wcześniejszych obozów.
Czy nie mamy obecnie z podobną sytuacją na skalę międzynarodową?
Dzięki transferom socjalnym, ale w miarę dobrym zarządzaniu poprawiła się jakość życia, a tym samym zaufanie do władz.
I teraz następuje krach: pytanie - do jakich granic będzie istniała współpraca społeczeństwa z władzami?
Widać, że już nie da się utrzymać dotychczasowego standardu życia. Prawdopodobnie musi nastąpić reglamentacja żywności i wielu innych dóbr. Do tego dochodzą ograniczenia w przemieszczaniu, a nakaz kwarantannowy prawdopodobnie zamieni się w "strefy czasowego pobytu", czyli będą to obozy koncentracyjne.
Mało tego - tych obostrzeń będą pilnowali obywatele kontrolując się wzajemnie - rzekomo dla własnego dobra.
Dalsze kroki można rozważyć - przecież w "strefie czasowego pobytu" może nie być możliwości ładowania baterii telefonów i tym samym nastąpi zablokowanie przepływu informacji. Inne kroki można sobie wyobrazić.
Wszystko to może być (jest?) świadomym zamierzeniem. Cel końcowy można sobie dopisać.
I teraz należy odpowiedzieć na jedno pytanie: czy poczynania obecnych władz mają na celu zachowanie Narodu Polskiego w jak najlepszych warunkach przetrwania, czy też prowadzą do pełnego unicestwienia?
To, że taki może być zamierzony efekt podjętych działań - jest nad wyraz oczywiste. Czy potrafimy zachować narodową godność w obliczu zmian i czy władze w tym zamierzają pomóc ulegając (w jakim zakresie) wpływom zewnętrznym?
Bo to, że świat istotnie się zmieni i to w sposób niewyobrażalny - to chyba zaczyna być oczywistym. I na pewno nie ma już powrotu do stanu przeszłego - jedynie skutki obecnych działań jeszcze nie są odczuwalne.
Ludzie myślący powinni zająć się tym, co najważniejsze - w miarę możliwości, póki to możliwe, przygotować się do uzupełniającej (na razie) produkcji żywności na własne potrzeby. Bo braki zaczną się ujawniać, ale zmiany potrwają kilka lat - jest więc trochę czasu na przygotowania.
członek SKPB, instruktor PZN, sternik jachtowy. 3 dzieci - dorośli. "Zaliczyłem" samotnie wycieczkę przez Kazachstan, Kirgizję, Chiny (prowincje Sinkiang, Tybet _ Kailash Kora, Quinghai, Gansu). Ostatnio, czyli od kilkudziesięciu już lat, zajmuję się porównaniami systemów filozoficznych kształtujących cywilizacje. Bazą jest myśl Konecznego, ale znacznie odbiegam od tamtych zasad. Tej tematyce, ale z naciskiem na podstawy rzeczypospolitej tworzę portal www.poczetRP.pl
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości