Braciamokwe Braciamokwe
532
BLOG

genialna manipulacja

Braciamokwe Braciamokwe Polityka Obserwuj notkę 4

To musieli naprawdę nieźli spece wymyśleć, mający wiedzę o mechanizmach społecznych, zwłaszcza o temacie mało popularnym - przeżywaniu żałoby. Po smoleńskiej katastrofie zarządzono generalne, ogólno krajowe wielkie opłakiwanie - dosłownie z najętymi płaczkami w telewizorze, jak to drzewiej bywało (tyle, że drzewiej to jednak nie w telwizorni, ale na żywo). Ten prosty zabieg pozwolił zapanować nad nastrojami oszołomionych sytuacją zwykłych ludzi. Toć gdyby wtedy ktoś próbował szydzić z tych, którzy zginęli pod Smoleńskiem, sprzeciw byłby ogromny.

To była beczka prochu, ale do wybuchu nie doszło, iskra nie padła, zalano ją łzami.

Wszyscyśmy się zdumiewali, skąd tyle dobrych zdjęć i nagrań z obśmiewaną wcześniej parą prezydencką, tyle ciepłych słów o nich i o innych, którzy zginęli pod Smoleńskiem... Jak zahipnotyzowani trwalismy przed telewizorami wpatrzeni w szeregi trumien przywożonych i przewożonych w oprawie malowniczego wojskowego rytuału, oszołomieni na wpół oniryczną muzyką... a w tym czasie szybciutko trwało przejmowanie władzy, zamach stanu w białych rękawiczkach...

Potem kampania wyborcza z hasłem niegrania trumnami, któremu, niestety!, podporządkował się Prezes przytłumiony lekami, co akurat łatwo zrozumieć, otoczony doradcami sączącymi zapewnienia, że tak trzeba. Zgłupieli, sami dali się omamić, sytuacja ich przerosła, dali się zmanipulować, przekupiono ich... trudno zgadnąć.

Tak było trzeba działać - ale w interesie PO a nie PIS! W interesie utrwalania władzy PO-ludowej, przywracania PO-komuny...

Bo pod pałacem, wówczas jeszcze prezydenckim, dziś już tylko namiestnikowskim, zobaczyliśmy się i policzyli, i nabrali otuchy... i byliśmy gotowi powiedzieć: dość! A oni byli tego świadomi i za wszelką cenę starali się przejąć te nastroje, skanalizować w opłakiwanie, trwanie, udawanie, że OK w nadziei zwycięstwa Prezesa.

Ale to były płonne nadzieje - bo tamci nie czekali, oni nie byli zaskoczeni sytuacją i dobrze przygotowali się do zajęć. Kandydat Komoruski wygadał się z przyrodzoną niezręcznościa, kiedy podczas przejazdu trumien zapytany o te zwolnione miejsca i urzędy powiedział coś w styku : polityka jest domeną zwycięzców... Oni naprawdę nie działali na łapu capu, to było zaplanowane, kto, co i jak przejmuje...

I udało się im.

A, co gorsza, władzy nie przejęli nawet dla siebie, ale dla mocodawców rusko-niemieckich...

W najlepsze trwają rozbiory wspołczesne - demontaż państwa. Cukrownie za bezcen ("za czapkę gruszek" według słów pewnego zrozpaczonego byłego pracownika tejże) wyprzedane i rozebrane - i cukier dwa razy droższy niz u sąsiadów. Stocznie... gaz... drogi... koleje... wojsko... dobre imię kraju - wszystko starcone.

Tylko czcza gadanina i puste obietnice.

I tłumy - zaiste - lemingów, którzy twierdzą, że trzeba głosować na Tuska, bo już nie będzie ekskjuzów i jak teraz nic nie zrobi, to... więcej na niego nie zagłosują. A może więcej wyborów po prostu nie będzie?

Chyba, że - przebudzenie nastąpi. Że nie damy się znowu uśpić, że znowu się zobaczymy, policzymy, uwierzymy we własne siły...

Nie damy manipulatorom, socjotechnikom...

Zobaczymy

Może to zabrzmi zyt patetycznie, ale:

Jeszcze Polska nie umarła, póki my żyjemy...

Nikt chyba już nie twierdzi, że Tusk i Komorusk są ok, ale jak przekanać, że Prezes jest OK?!

 

Braciamokwe
O mnie Braciamokwe

Śpiew nad rzeką już rozbrzmiewa Puszczę biały kwiat oplata, Wawa-gęsi krzyczą w trzcinach, Orzeł prosto w słońce leci. Zmieńcie futra, bracia Mokwe, Wiatr z południa ciepło niesie. Uploaded with ImageShack.us

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (4)

Inne tematy w dziale Polityka