Europoseł Protasiewicz zwymyślał po pijaku niemieckich celników i policjantów. Czy jakoś tak. Po tym czego dokonał w tej dyscyplinie Jan Maria Rokita, rzecz cała nie byłaby warta poważnej analizy, gdyby nie to jak się europoseł tłumaczy, że „zagrała w nim polska dusza”, usłyszał „raus” (zdaje się po niemiecku „precz”), skojarzyło mu się z Oświęcimiem i musiał wygarnąć niemieckim siepaczom z gadki o Auschwitz i narodowych resentymentach. Ogier, pomyślałem sobie. Zuch, ale tym Szwabom nasz POLSKI AS wygarnął. Wiadomo, co polska słowiańska krwista i ognista dusza, to nie jakieś germańskie flaki z olejem.
I tak mnie tylko jakiś diabeł podkusił żeby sobie przejrzeć choćby tytuły europoselskich wystąpień Protasiewiczapoczytać, żeby się ponapawać tą polskością jego europarlamentarnej duszy. I tu spotkało mnie pewne rozczarowanie, ponieważ w tych wystąpieniach znalazłem ślady po różnych duszach: romskiej, syryjskiej, pakistańskiej, zimbabwiańskiej (?), kazachskiej i innych, ale po polskiej nie znalazłem śladu. Szukałem, może w kwestii pakietu klimatycznego jakoś się objawiła? Może w obronie polskich stoczni? Może polskiego punktu widzenia w zakresie wydobycia gazu łupkowego? Nic. O katastrofę smoleńską nie pytam, bo wiadomo, że rozsądny człowiek się takimi sprawami nie zajmuje, ale i bez tego nic. Pusto.
Skąd więc się mógł wziąć taki nagły atak polskiej duszy u europosła Protasiewicza? Może pił polską wódkę? A może najwyższy czas iść do lekarza, ponieważ jak twierdzi pryncypał Protasiewicza „polskość to nienormalność” i „musimy zaakceptować naszą niemiecką przeszłość„?
notka opublikowana na Blogpublika.com 27 lutego 2014
A po prawej znajdziecie banerek z koszulkami. To link do sklepu, w którym można kupić koszulki z moimi rysunkami:)
Inne tematy w dziale Polityka