Cezary Krysztopa Cezary Krysztopa
447
BLOG

Powody by Ukrainy nienawidzić i okazja by się ponad nie wznieść

Cezary Krysztopa Cezary Krysztopa Polityka Obserwuj notkę 29

W poważnym dyskursie dotyczącym Ukrainy dominują dwa stronnictwa. Jedno stronnictwo twierdzi, że nie wolno zapominać o Wołyniu i nie ma znaczenia co się wydarzyło czy wydarzy. Niewinnej krwi przelanej w latach 1943-1944 nic nie zmaże. I mylą się ci, którzy twierdzą, że to historia, którą należy pozostawić historykom. Ludzie, którzy doświadczyli bestialstwa banderowców ciągle żyją i ciągle mają kłopot z przebiciem się ich historii do świadomości społecznej. Drugie zaś stronnictwo twierdzi, że kwestię Wołynia należy odłożyć ze względu na moment historyczny, którego doświadczamy przy okazji ukraińskiego Majdanu. Nie zgadzam się z obydwoma stronnictwami. A jednocześnie z obydwoma się zgadzam. Ponieważ to nie są stanowiska, które się wykluczają. To punkty widzenia, które powinny się dopełniać.

Bo i owszem. Zbrodnicza polityka OUN to część historii. Ale również życie, a właściwie śmierć tysięcy wołyńskich Polaków, których nie zawsze spotykała litościwa kula. Znacznie częściej były to młotek, siekiera, widły, kosy czy w najlepszym wypadku noże. Nie oszczędzano nikogo. Ginęły dzieci, kobiety i starcy. Ginęli nie ludzie zaangażowani politycznie a prości chłopi. Być może również dlatego ich martyrologia długo, a właściwie do dzisiaj nie przebija się w satysfakcjonującym stopniu do świadomości społecznej. To co działo się owego roku na Wołyniu nie mieści się w głowie. Jak o tym zapomnieć nie brudząc się tym zbydlęceniem?

Jeśli jednak spojrzymy na dzisiejszą mapę Europy środkowej zobaczymy młot Niemiec i kowadło Rosji. Oraz mnóstwo mniejszych krajów pomiędzy nimi. Krajów, które nie tyle już walczą o jakąś dominację w regionie, co o utrzymanie jakiejś relatywnej suwerenności lub zwyczajne istnienie. Niczym ziarno między dwoma żarnami próbują uskakiwać i są jednocześnie skazane na mniej lub bardziej powolną dekompozycję. Jak w tej sytuacji nie dojść do wniosku, że ci którzy mają wspólne interesy wobec wspólnych wrogów i rywali nie powinni próbować współpracować? Wydaje się to być jedynym logicznym wnioskiem.

Wczoraj jeszcze oglądaliśmy na kijowskim Majdanie obrazy wzruszające i straszne. To tylko moje prywatne wrażenie, ale w młodych ukraińskich sanitariuszkach widziałem polskie młode dziewczyny niosące pomoc rannym podczas Powstania Warszawskiego. Czy Wołyń ujmuje ich odwagi? A chłopcom przeciwstawiającym ruskim snajperom drewniane tarcze? Na Boga, nie! Oczywiście z mojego polskiego punktu widzenia obraz heroicznego Majdanu psuły banderowskie flagi. Te same flagi, pod którymi szaleli na Wołyniu zakrwawieni ukraińscy siekiernicy. Jak się wielokrotnie okazywało nawet te flagi nie powiewały tam przeciwko Polsce, a ci którzy je trzymali ich drzewce również krzyczeli, że dziękują Polakom za ich zaangażowanie po stronie Majdanu. Być może nie znają historii, nie wiem. I być może nie zrozumiem. Borykam się z dysonansem poznawczym.

Jednego jednak jestem pewien. Choć przeszłość i przyszłość obydwie są istotne, to wyższość tej drugiej polega na tym, że mamy na nią wpływ. I to w niej będą żyły nasze dzieci. To jest sens, którego staram się w tym całym zamieszaniu trzymać.

 

notka opublikowana na Blogpublika.com 27 lutego 2014

A po prawej znajdziecie banerek z koszulkami. To link do sklepu, w którym można kupić koszulki z moimi rysunkami:)

>>> Wypromuj również swoją stronę

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (29)

Inne tematy w dziale Polityka