„If you dont support you will all be dead” (Jeśli nie poprzecie tego (porozumienia) będziecie mieli stan wojenny, wojsko. Wszyscy będziecie martwi”) – powiedział minister spraw zagranicznych Polski do przedstawicieli ukraińskiej opozycji. Polskie i chyba światowe media zaroiły się od euforycznych tytułów głoszących zwycięstwo Majdanu, Dobra, Prawdy, Demokracji i Praw Człowieka. Gazeta.pl oczywiście przedstawia słowa ministra jako objaw stanowczości poparty marsową miną męża stanu. A mnie to coraz bardziej przypomina ponurą ustawkę, z której nadludzkim wysiłkiem Ukraińcy odwołując Janukowycza, próbują się wydostać.
Jeśli Radosław Sikorski stoi po stronie tego Dobra i Demokracji, to w czyim imieniu straszy ukraińską opozycję? A jeśli nie stoi, to o czym świadczy jego marsowa mina i ponury ton. I kto właściwie „wygrał” ukraińską wojnę domową? Domyślać się tylko można, że właśnie ten, w czyim imieniu wypowiedział się minister. Co będzie dalej? Okrągły Stół pod lufami kałasznikowów i zmarszczoną brwią ministra?
Co na to krew tych, którzy zginęli?
notka opublikowana 21 lutego 2014 na Blogpublika.com
Inne tematy w dziale Polityka