W przestrzeni publicznej kręci się całe mnóstwo ambitnych ludzi. Jednym z nich wydaje mi się być Marcin Dubieniecki, mąż Marty Kaczyńskiej. "...Dziadek Marcina Dubienieckiego, Henryk Dobrowolski był w latach 80. przewodniczącym komisji rewizyjnej KC PZPR, dyrektorem fabryki obuwia Syrena, jego ojciec, adwokat Marek Dubieniecki, należał do PZPR, od 10 lat jest szefem sądu partyjnego w pomorskim SLD..."i podobno służył w organach bezpieczeństwa PRL (za http://www.polityka.pl/kraj/ludzie/1507386,1,dubieniecki-marcin.read). Sam również jako związany z lewicą, był radnym z ramienia SLD a jego pierwszą pracą, jescze na studiach było szefowanie filii Powiślańskiego Banku Spółdzielczego w Gdańsku (za http://top1-1.com/marcin-dubieniecki-wikipedia/). Chłopak wiedział jak się urodzić.
Od jakiegoś czasu Marcin Dubieniecki wysyła sygnały, że tak czy inaczej angażuje się w politykę, tym razem za pośrednictwem partii stryja żony Marty Kaczyńskiej. A to rzuci jakiś wtręt na temat Smoleńska, a to nie wykluczy, że pozwoli PiS w jakiś sposób wykorzystać swój potencjał. No już prawie nie przymierzając następca (przecież były i takie plotki) Jarosława Kaczyńskiego na fotelu prezesa PiS.
Od czasu kiedy Jarosław Kaczyński wyraźnie powiedział, że za jego prezesury napotyzmu w partii nie będzie Marcin Dubieniecki zmienił taktykę. Oświadczył, że "...definitywnie nie bedzie startował w wyborach do Sejmu..." za to "...widzi dla siebie miejsce w Parlamencie Europejskim..."czego oczywiście "...nie może wykluczyć..." (za dzisiejszym papierowym wydaniem Rzeczpospolitej).
Cóż, nie miałem w życiu tyle szczęścia co Pan Marcin. No ale też coś mi się od życia należy. W zwiazku z czym pomyślałem sobie, że oto oficjalnie i publicznie ZREZYGNUJĘ Z UDZIAŁU W WYBORACH, NIECH TAM, NAWET PREZYDENCKICH. Już możecie mnie nie wybierać;)

Inne tematy w dziale Polityka