Ostatni, nieformalny szczyt UE w Londynie, na który nie zaproszono Litwy, Łotwy i Estonii pokazuje, jaki stosunek do Ukrainy ma establiszment europejski. Wiadomym jest, że jak padnie Ukraina, to zaraz potem przyjdzie kolei na państwa bałtyckie, a Finlandia dostanie ze strachu trzęsionki. Prezydent A. Duda ma rację mówiąc, ż jedyną szansą dla Ukrainy jest powrót do rozmów z USA. Po pierwszej rundzie Prezydent Zełeński już wie, z kim okoliczność, że ego Prezydenta Trumpa jest większe niż wielkość obu Ameryk, ale i Pan Prezydent Trump powinien uwzględnić fakt, ż to Rosja pod wodzą Stalina, wymordowała głodem 10 mln. Ukraińców. Liczenie Ukrainy na poważną pomoc ze strony UE pod wodzą Niemiec to czysta mrzonka. Niemcy już na początku napaści Rosyjskiej udzieliły "pomocy" Ukrainie a obecnie, mimo sankcji, nadal handlują z Rosją, w tym, wysokiej klasy celownikami optycznymi. Tak prawdę powiedziawszy, to na dzień dzisiejszy, nie bardzo widać końca tej wojny, a wszelkie inne rozwiązania, poza całkowitym wycofaniem Rosyjskich wojsk okupacyjnych z terenu Ukrainy tej wojny nie zakończą. Jest mało prawdopodobne, aby Rosja wycofała się z zagarniętych terenów i to nawet, gdyby W.W.Putin przestał być Prezydentem Rosji. Musiał by się objawić drugi N.S. Chruszczow.
Inne tematy w dziale Polityka
