Od dawna mówiłem , że nie mam w Polsce na kogo głosować. Zdania nie zmieniam. Tak rządy PO były w okresie średnio oraz długoterminowym bardzo szkodliwe dla Polski tak rządy PiS w okresie krótkim są szkodliwe a w okresach dłuższych ewentualnie szkodliwe (zależy od rozwoju wydarzeń nie tylko w Polsce ale i na świecie w zglobalizowanej gospodarce). Nikt więc mnie nie przekona do wyboru między (użyję tu popularnego ostatnio określenia) dżumą a cholerą. Argument , że muszę wybrać dżumę ponieważ inaczej na pewno zapadnę na cholerę jakoś do mnie nie przemawia.
O ile rządy PO w polityce wewnętrznej szczególnie gospodarczej traktowałem neutralnie (generalnie poza wyjątkami ani nie szkodzili ani nie wspomagali w skali makro) o tyle faktycznie rządy PiS w tym zakresie są szkodliwe. Rozwój wewnętrzny i wewnętrzne przemiany tak gospodarcze ale i także ustrojowe; wyłączając edukację i kulturę w tym też media które mogą kształtować tak przyszłe pokolenia jak i obecne nastroje społeczne, mają jednak wymiar głównie krótkoterminowy. Ponieważ wewnętrzne regulacje łatwiej zmienić po zmianie ekipy rządzącej niż otoczenie zewnętrzne na które jednak Polska jeśli już może mieć wpływ to jednak znikomy.
Czy należy obawiać się rządów PiS w tym zakresie? Oczywiście tak. Jeśli ktoś chce zrozumieć o co chodzi PiS musi wysłuchać ich ideologów (nie są to osoby z pierwszych stron gazet). Mamy tu wprost odniesienie do rządów z okresu międzywojennego po zamachu majowym. Nawet dojście do władzy można uznać za w miarę podobne acz bezkrwawe. Mamy też tendencję do rozliczenia tak jak to miało miejsce wówczas (Bereza). Mamy Piłsudskiego tym razem nie w postaci Prezydenta czy Premiera ale w postaci poza systemowego Kaczyńskiego. Możemy mieć też rządy sanacji (po 35 roku)po ustąpieniu tegoż z roli przywódcy z racji chociażby wieku. Wszystkie działania i ich skutki w wymiarze wewnętrznym da się mniej więcej przewidzieć na podstawie kalki z lat minionych.
Czym się charakteryzował ten okres i jakie wprost odniesienie ma do obecnych działań PiS? Po pierwsze zwróćmy uwagę skąd wywodziła się sanacja. Jest to PPS czyli w czystej postaci połączenie konserwatyzmu z elementami socjalistycznymi jak na przykład pozostawienie sobie przez państwo dużego wpływu na sprawy gospodarcze jak i prowadzenia polityki zagranicznej poprzez duży sektor własności państwowej. Wolność jednostki jak i wolność gospodarcze były zachowane pod warunkiem nie wchodzenia w jawny konflikt z władzą. Tak więc każdy mógł rozwijać działalność gospodarczą w sposób nieskrępowany ale w zamówieniach publicznych preferowane były podmioty z udziałem państwa , każdy na poziomie jednostki jak i pewnej społeczności mógł wyrażać i manifestować swoje poglądy ale na poziomie kultury , edukacji mogły być dotowane tylko przedsięwzięcia podtrzymujące konserwatywną linię ideologiczną. Na poziomie natomiast czysto jednostkowym ludzie mogli wyrażać w sposób werbalny swoje poglądy pod warunkiem , że nie wchodziły w otwarty konflikt z wartościami propagowanymi przez obóz rządzący. Na poziomie natomiast gospodarczym rządy nie miały nic przeciwko kapitałowi prywatnemu a nawet go wspierały (miejsca pracy) ale oczkiem w głowie był zawsze sektor państwowy gospodarki jako narzędzie wpływu na politykę.
To jest szkodliwe dla samej gospodarki która jest jednak przyduszana przez wspierany silny sektor państwowy (konkurencja) co nas pod tym względem odróżnia od USA. To jest też szkodliwe pod względem który może nie być oczywisty na dzień dzisiejszy a może ujawnić się po zdaniu przez „naczelnika” Kaczyńskiego władzy. Jakby nie patrzeć „naczelnik” co by o nim nie mówić w pewnym sensie trzyma w ryzach swój obóz mimo że nawet teraz są symptomy tak zwanej walki o stołki między frakcjami.
W konstrukcji czysto kulturowej państwu według PiS blisko do czasów konstrukcji multikulturalnych minionych wieków których zmodernizowanym dzieckiem jawią się obecnie USA. Stąd też bliskość kulturowa konserwatywnej części USA i konserwatywnej części polskiego społeczeństwa odwołującej się do nieskażonego zachodnią ideologią nacjonalizmu integralnego a odwołującego się wprost do nacjonalizmu politycznego. Tal w byłym imperium Austrowęgierskim jak i we wczesnym okresie Rzeczpospolitej Obojga Narodów (do czasów Zygmunta II Wazy) jak i Imperium Osmańskiego istniała pełna wolność kulturowo-religijna ograniczona tylko tym , że tak w imperium Habsburgów jak i w I Rzeczpospolitej władcą lub ważnym dostojnikiem państwowym nie mógł być niekatolik tak w imperium Ottomańskim nie mógł być wyznawca innej religii niż Islam. Ale tak na terenie imperium tureckiego kwitła i zachowała się kultura i wiara Greków , Żydów , Koptów z Egiptu (chrześcijanie) , Ormian , Bułgarów itd. , tak samo na terenach Habsburgów zachował się kościół prawosławny czy greko-katolicki na obszarach obecnej Rumuni czy Galicji tak i na terenie Rzeczpospolitej zachowały się religie wschodnie na kresach. To samo tyczy się narodowości. O ile w zachodniej Europie dokonał się prawie całkowity zanik mniejszych narodów przez asymilację o tyle po rozpadzie tych trzech wielkich państw tradycyjnego (nie w obecnym wydaniu) „Multi-kulti” pojawiło się zdrobnicowanie wielu narodów i państw. Jak widać nie wszystko co idzie z zachodu jest postępowe. Nacjonalizm integralny na pewno takim postępem nie był co skutkowało chociażby wyzwoleniem Turków z jarzma Ottomańskiego co skutkowało wprost rzezią Ormian w celu zachowania jedności narodowo-kulturalnej obecnego terenu Turcji. Tak też i podchodzi do tego elementu PiS , odwołując się do podstaw nacjonalizmu politycznego , a więc Polakiem czy obywatelem szerszego obszaru (jakkolwiek by go nazwać) jest osoba która się identyfikuje z danym (w tym wypadku określonym do terenu Polski acz marzeniem PiS jest większy obszar) obszarem bez znaczenia pochodzenia. A więc dobrym Polakiem może być Niemiec czy Ukrainiec który pracuje i identyfikuje się z Polską a złym Polakiem albo po prostu obcym może być z urodzenia Polak który chciałby zmiany tradycji i kultury Polski. Naród polityczny bowiem nie tyczy się pochodzenia danej osoby a identyfikacji. Dobrym przykładem może być tu Mickiewicz który nie da się ukryć że był patriotą w sensie rozumienia obszaru jako dawnej Rzeczpospolitej , był też Polskiem w sensie języka i kultury ale pisał Litwo ojczyzno moja będąc osobą narodowości Ruskiej (obecnie byłby to Białorusin). Blisko nam pod tym względem do USA stąd i bliskość światopoglądowa konserwatyzmu amerykańskiego i polskiego. To nie jest tak jak lewicujące zachodnie ale i nie tylko media , elity chcą nam wmówić. W Polsce nie było i nie ma miejsca na nacjonalizm integralny w swoich ohydnych formach utożsamiany z Hitlerem czy Mussolinim. Nawet w mrocznych czasach międzywojennych nacjonalizm integralny prezentowany chociażby przez sporą część ludzi popierających Dmowskiego nie przebił się skutecznie. Obecnie sięga poziomu 1% populacji Polski.
Bazując na tym niektórzy starają się wskazywać podobieństwa między dawną Rzeczpospolitą sprzed rozbiorów a obecną UE co jest nieprawdą , bliżej jak wspomniałem dawnej RON do obecnego USA. Mimo całego krytykowanego liberum veto bowiem dawna Rzeczpospolita była bardziej demokratyczna niż obecna UE gdzie elementem demokratycznym jest faktycznie fasadowy Parlament Europejski , a polityczne znaczenie mają niedemokratyczne instytucje jak Komisja.
Także zagrożenia tak obecne czy na przyszłość w prowadzeniu polityki wewnętrznej przez rząd PiS są niewątpliwe i nie można ich bagatelizować. Przy miałkiej polityce PO która w gruncie rzeczy ani nie szkodziła ani nie pomagała lampka alarmowa powinna się świecić tym bardziej że mamy do czynienia z psuciem instytucji demokratycznych jak chociażby trójpodział władzy czy Trybunał Konstytucyjny. Ale to akurat nie dziwi. Znając wzorce z których czerpie PiS sarkastycznie napiszę , należy się cieszyć że nie był to przewrót majowy. Po rozwiązaniu sobie rąk w prowadzeniu polityki wewnętrznej jak i późniejszym wspomaganym zapewne rozdawnictwem zdobyciu elektoratu czy to samemu czy w koalicji z Kukiz’15 i zmianie konstytucji na proponowaną przez PiS (konstytucja wzorowana na tej z 35 roku czego nie ukrywali wywieszając na swoich stronach – potem przed wyborami schowali) skończy się ucisk opozycji i nastąpi wolność tak na poziomie jednostki jak i gospodarcza taka o jakiej pisałem wyżej.
To da się przewidzieć znając podstawy ideologiczne PiS a nie to co mówią czy piszą ich politycy ani tym bardziej opozycja czy też media tak przychylne rządzącym jak i opozycji. To co słyszymy i czytamy obecnie to jest szum medialny spowodowany walką, ostrą walką.
Natomiast o ile można mieć pretensje do PiS na poziomie polityki wewnętrznej to w polityce międzynarodowej większe pretensje należy mieć do PO. Wszyscy bagatelizują stosunki międzynarodowe a przecież w globalnym świecie interesów to położenie Polski może zagwarantować dobrobyt bądź nie przyszłych pokoleń na długie lata. I są to sprawy które definiują położenie Polski niezależnie od nas. Trudne do zmiany w okresie późniejszym , a więc to co uzyskamy w danym momencie może już być nieodwracalne bo nie zależne tylko od nas ale głównie od otaczającej nas rzeczywistości.
W obecnym okresie gdzie faktycznie ważą się losy przyszłych trwałych zmian geopolitycznych na długie lata trzeba postępować ostrożnie ale też trzeba jasno i twardo bronić swoich interesów. Polska od 89 a w szczególności od 91 roku (pierwszy sejm niekontrastowy) prowadziła zrównoważoną politykę zagraniczną która opierała się na czterech głównych priorytetach. Były nimi w kolejności : formalne uniezależnienie się od Rosji ( co osiągnięto w 93 roku gdy ostatnie oddziały wyjechały z Polski) , wejście do NATO – co też zrealizowano , wejście do UE oraz jedyny niezrealizowany jeszcze priorytet czyli przeszkodzenie Rosji w prowadzeniu imperialnej polityki co słusznie od 89 roku traktowane było jako największe zagrożenie dla kraju. Stąd też poprzednie trzy zrealizowane priorytety są i od początku były tak traktowane w głównej mierze jako narzędzie w zrealizowaniu ostatniego priorytetu. Ponieważ cóż nam po budowie dobrobytu jeśli na przykład za 50 lat Polska znów mogłaby stracić niepodległość. Stąd też mamy w roku 91 podróż ministra spraw zagranicznych Skubiszewskiego do Moskwy na spotkanie tak z Gorbaczowem jak i Jelcynem potem do Kijowa i Mińska. Już w 91 roku rząd grał na federalizację Rosji co też i nastąpiło. Stąd też wsparcie Kwaśniewskiego dla pomarańczowej rewolucji na Ukrainie (jak przez samych Ukraińców wykorzystane to już inna sprawa). Stąd też motanie się rządu PO między polityką resetu z Rosją a rewolucją z 2013 roku na Ukrainie. Stąd też patrzenie kolejnych władz na Europę Środkową jako naturalne pole do współpracy oraz naturalnego przywództwa. PO dokonało głównie w 2009 roku resetu polityki zagranicznej o 180% głównie za sprawą nacisków z UE w szczególności Niemiec. I to jest główna i bardzo niebezpieczna sprawa która skreśla w moich oczach PO. Prowadzenie polityki zagranicznej. Nie tylko ta sprawa.
Polska bowiem od dawien dawna nie należy do zachodniej Europy a próbuje nas się na siłę wcisnąć w jej ramy. Na przykład takie Niemcy zdają sobie sprawę że faktycznie są na skraju i bliżej im do centralnej Europy niż zachodniej. Zdając sobie z tego sprawę prowadzą odpowiednią ze swoim położeniem politykę. Polska nie leży na zachód od Niemiec. Jest typowym przedstawicielem Europy centralnej. Robienie na siłę kraju zachodniego może przynieść tylko i wyłącznie opłakane skutki.
Jak trwałe mogą być przemiany geopolityczne pokazuje przykład właśnie podziału Europy a co za tym idzie polityki prowadzonej przez dane państwa. Nawet obecnie.
Polska była przedstawicielem tak zwanego zachodu jeszcze za czasów Piastów czy Andegawenów. W początkowym okresie Jagiellońskim będąc w unii z Litwą faktycznie Korona dalej należała do krajów zachodnich. Wszystko się zmieniło przez jeden epizod. Odkrycia geograficzne i powstanie handlowych szlaków morskich. Spowodowało to że większość handlu przeniosła się na wody i kierowała się nie przez terytorium Rzeczpospolitej , Węgier czy Bałkan ale bezpośrednio na zachód Europy. Powstały państwa morskie czyli obecnie faktyczny zachód Europy , których podział można jeszcze skreślić na północny zachód czy też południowy zachód. Państwa centralne których proces powstania był różny i wschód Europy który ma charakter typowo kontynentalny.
Państwa centralnej Europy powstawały w różny sposób. Na przykład Austria. Niby że poprzez przyłączenie Wenecji czy wcześniej obecnej Chorwacji była wówczas państwem morskim to jednak większość jej ziem w postaci byłego Królestwa Węgier (Rumuński Siedmiogród , Węgry , północ Serbii , Słowacja ) jak i obecność w granicach Czech stworzyła z Austro-Węgier państwo centralne a co za tym idzie państwa powstałe w efekcie rozpadu tego tworu automatycznie stały się państwami centralnymi. Inaczej Niemcy. Jako takie reprezentowane były przez małe państewka w tym niektóre silne faktycznie typowo morskie z silnymi portami w Bremie czy Hamburgu. Oczywiście po drugiej stronie Łaby też istniały porty jak Lubeka , Roztok czy Szczecin ale one były nie po tej co powinny stronie cieśnin duńskich co powodowało ich słabość. Niemcy i ich centralne położenie w Europie zdefiniowało to że główną rolę w tworzącym się zjednoczonym państwie przejęły typowo centralno europejskie Prusy. Stąd też w geopolityce mamy słynne pojęcie „Limes na Łabie”. Wszystko co na zachód od Łaby kiedyś było Europą zachodnią, wszystko co na wschód centralną. Dlatego też inna polityka Niemiec „bońskich” po wojnie a inna „berlińskich” o czym później. Sam rozwój krajów Europy zachodniej był inny od centralnej. Europa zachodnia eksploatowała kolonie co spowodowało oczywiście uwzględniając też inne czynniki zanik pańszczyzny na zachód od Łaby do XV-XVI wieku. Na wschód od Łaby jeśli już coś trzeba było eksploatować to własną ludność. Stąd też zanik pańszczyzny aż 400 lat później w XIX wieku. W Prusach to miało miejsce na początku XIX stulecia , W Austro-Węgrzech około lat 30 , a w typowo kontynentalnych krajach Europy wschodniej w 1861 roku.
To miało głęboki wpływ nie tylko na rozwój miast ale i na mentalność ludności danych krajów. Stąd też zjednoczone Niemcy oczywiście handlują z zachodem wiążą swoją przyszłość z UE ale źródeł siły i rozwoju szukają na wschodzie. Nic się nie zmieniło. Tak kiedyś Prusy tego szukały tak teraz zjednoczone Niemcy. Zmieniło się to o tyle że kiedyś szukano tego w sposób bezpośredni – agresją , dziś ekspansją gospodarczą czy dogadywaniem się z Rosją jeśli chodzi o bazę surowcową. Konkurencyjność niemieckiej gospodarki poza efektem waluty euro leży bowiem w wielu firmach położonych w Europie centralnej czy też w Rosji. To jest źródło siły. Wmawianie więc Polsce , że jedynym źródłem siły powinna powinien być zachód służy tylko utrwaleniu pozycji Polski jako państwa neokolonialnego Niemiec. Oczywiście UE czy NATO są jakimś źródłem siły ale nie pod względem gospodarczym tylko pod względem realizowania czy ochrony własnych interesów państwowych na które kraj wielkości Polski może nie znaleźć sił własnych. Tym różni się właśnie polityka zewnętrzna Polski w okresie 1989-2009 (też początek okresu rządów PO) od polityki zagranicznej za czasów PO. W latach 1989 – 2009 wszystkie rządy od kontraktowaego poprzez AWS i Unii Wolniości , oraz potem SLD i PSL a skończywszy na PiS i przystawkach przynależność do UE i NATO traktowały jako narzędzia w prowadzeniu własnej polityki , natomiast rząd PO jako główny i jedyny cel polityki czyli de facto zgodził się na bycie neokolonią zachodu w szczególności Niemiec czyli państwa który dzięki taniej sile roboczej wspomaga konkurencyjność gospodarek zachodu w szczególności Niemiec ponieważ inne gospodarki mimo że wyszły z kolonii dalej utrzymują więzy w postaci zakorzenionych tam firm. Godzenie się na bycie krajem który nigdy nie dogoni pod względem rozwoju Europy bo nie byłoby to w interesie jakby nie było najsilniejszego elementu UE jakim bez wątpienia są Niemcy jest drogą do nikąd.
Nie ma tu sprzeczności między Unią Europejską a emancypacją Polski czy krajów Europy centralnej. Unia Europejska to nie Niemcy jak nam próbuje się wmówić. Ba , Niemcy weszły w skład Unii Europejskiej po to by zrównoważyć ich potęgę lub przyszłą potęgę. Unia Europejska jako jeszcze Wspólnota Węgla i Stali była tworzona na konserwatywnych wartościach europejskich : łacińskich , chrześcijańskich , greckich , prawa rzymskiego. Dopiero w późniejszym okresie przejęła Unię ideologia liberalnej demokracji zresztą lewicującej liberalnej demokracji. Także wmawianie europejczykom przez mainstreamowe media w całej Europie , że wartościami europejskimi jest lewicująca liberalna demokracja jest po prostu zakłamaniem . Zresztą Unia Europejska nie ma nic wspólnego z demokracją. Demokracja jest dozwolona tylko w krajach o silnie zakorzenionej demokracji i tylko tam gdzie głównym graczom UE wydaje się że taka demokracja z silnymi przesłankami historycznymi istnieje co jest faktem.
Dla przykładu w Danii , Niemczech , Francji czy Holandii respektowane są wyniki wyborów czy referendów związanych z postanowieniami UE o tyle już to nie jest oczywiste w przypadku innych krajów. I tak na przykład: słynny polski hydraulik we Francji spowodował wynik referendum kładący veto na powstanie konstytucji UE i to zostało zaakceptowane o tyle przy traktacie lizbońskim referendum w Irlandii za ratyfikacją było przeprowadzane trzykrotnie aż Irlandia zaakceptowała traktat lizboński. To samo tyczy się wyborów. Jeśli w Austrii wybory głowy państwa swego czasu wygrał prawicowy polityk nacisk liberalnej UE był na tyle silny że został zmuszony do rezygnacji.
Brak poszanowania autonomicznych wyborów ludzi w krajach członkowskich jest stałym elementem polityki UE. Weźmy przykład Irlandii. Wewnętrzną sprawą Irlandii jest jej budżet. To ludzie w wyborach wybierają krajowy parlament a. Przedstawiciele wybrani w demokratycznych wyborach konstruują taki a nie inny budżet krajowy. Wysyłanie pod naciskiem projektu budżetu do zaakceptowania przez komisję finansów Bundestagu nie ma nic wspólnego nie tylko z demokracją ale i z suwerennością państwa. To samo naciski na rządy Grecji , Włoch czy Hiszpanii w dobie kryzysu. Natomiast na Francję która prowadzi taką samą politykę monetarną jak wyżej wymienione państwa już nikt nie miał śmiałości naciskać A przecież w każdym z tych krajów władze wybierane były w demokratycznych wyborach. Brak poszanowania ludności tych krajów prowadzi w prostej linii do tego , że na manifestacjach na przykład w takiej Grecji czy Portugalii bywają transparenty z Merkel z fastyką. To nie buduje UE. I nie można mówić że akurat na przykład Polska stwarza problemy UE. Głównymi szkodnikami są Niemcy i Francja. Bo to nie jest tak w przypadku Grecji na przykład że duży socjal spowodował jej kłopoty. To owszem miało znaczenie ale nie decydujące. Duży socjal jest w wielu krajach UE. To różnica gospodarek oraz przedwczesne wprowadzenie euro jako waluty to spowodowały. Mniej konkurencyjne gospodarki południa Europy trudno porównać z na przykład wysoko technologiczną gospodarką Niemiec. Wprowadzenie euro które dość szybko się uśredniło na zasadzie rynkowej dla całej UE spowodowało jedno. Wysokotechnologiczne towary z Niemiec potaniały bo euro szybko zmniejszyło wartość w stosunku do marki która istniałaby gdyby nie wprowadzono nowej waluty , tanie natomiast towary południa Europy często nieprzetworzone lub turystyka zwiększyły swoją wartość przez co straciły na konkurencyjności. Euro więc podniosło gospodarczo Niemcy i część krajów północnych natomiast zdusiło gospodarki południa Europy.
Efektem tego jest nieufność obustronna. Zwykły Niemiec ma pretensje do na przykład Greków że musi de facto łożyć na nich przez co nie jest bogaty jakby mógł by być , zwykły Grek ma pretensje do Niemca że jest wykorzystywany i zdominowany. Dlatego jeśli już Polska kiedyś ma przyjąć euro to tylko w najlepszym odpowiednim dla siebie momencie.
Generalnie Unia Europejska jest dziwną konstrukcją. Powstała jako wspólnota krajów o wolnym przepływie dóbr , ludności i kapitału. I taką powinna zostać. Próby ściślejszej integracji w tym wprowadzenie euro tworzą napięcia i problemy. To samo próby wpojenia zasad lewicującej liberalnej-demokracji. Nie powstaną z tego drugie USA. Tak się nie tworzy republiki czyli państwa sfederalizowanego. Kończy się to bowiem tym co mamy dzisiaj , naciskami , szantażami , Europą dwóch , trzech , dziesięciu prędkości. Nie da się bowiem z społeczeństw różnych państw stworzyć jakiegoś mitycznego narodu europejskiego na siłę. A tylko taki twór mógłby utrzymać jedność UE w dobie kryzysu. Stąd też UE dobrze działała póki nie przyszedł kryzys światowy. W trakcie kryzysu jednak każdy gra na siebie , silniejszy ma zawsze rację i tworzą się napięcia.
Ewidentnym przykładem jest Norwegia. Starała się ona swego czasu o przystąpienie do UE. Nadszedł mały kryzys roku 2003 który spowodował że Francja i Niemcy przekroczyły deficyt obwarowany procedurami komisji europejskiej. Siła tych krajów plus głosy krajów które uważały że w tym wypadku im się też upiecze spowodowała zdjęcie procedury nadmiernego deficytu w stosunku do tych krajów. Więc niby procedury na poziomie UE istnieją ale tyczą się mniejszych państw. Norwegia zrezygnowała z członkowstwa w UE po tym zdarzeniu. Woli płacić pieniądze w postaci funduszy aby brać udział we wspólnym rynku. To samo tyczy się słynnych stoczni. Oczywiście jeśli coś jest deficytowe należy to albo zrestrukturyzować albo zamknąć. Tylko stocznie to nie tylko same stocznie ale i masa firm które są podwykonawcami i nie muszą być deficytowe bo mogą zdywersyfikować swoją produkcję. W dobie kryzysu 2009 pozwolono na dotowania tak banków we Francji jak i stoczni w Niemczech. Natomiast Polska musiała się zmierzyć z problemem ich zamknięcia.
Te nierówności w UE prowadzą do jej destabilizacji i to nie jest wina krajów mniejszych które czasami mocno potrafią walczyć o swoje tylko krajów największych które tak a nie inaczej zachowują się w UE. O ile jeszcze jakoś dałoby się przełknąć preferowanie własnych gospodarek w ramach UE (każdy walczy o swoje a silniejszy może więcej) o tyle całkowicie niezrozumiałe jest preferowanie krajów trzecich ponad członków UE. Przykładów wiele. Chociażby Estonia i jej spór o granicę z Rosją.
Komisja Europejska mimo że było to w jej prerogatywach nigdy się tym nie zajęła. O ile za czasów gdy było o tym głośno i Estonia walczyła o swoje członkowie komisji po posiedzeniach cieszyli się że nie była podejmowana sprawa graniczna Estonii (wspólne granice zewnętrzne są podstawowym zakresem odpowiedzialności UE) o tyle potem Estonia wiedząc że nic nie wskóra machnęła na sprawę ręką. Co innego Polska jako większy kraj. I czas powstania problemu pomógł Polsce. Po pomarańczowej rewolucji 2004 roku gdy Polska ją wsparła standardowo Rosja nałożyła sankcje na eksport żywności z naszego kraju. Odpowiedź na nie to też jeśli dane państwo się zwróci obowiązek komisji europejskiej. Sprawa nie załatwiana przez UE leżała ponad rok. Niestety czas i miejsce na sankcje przez Rosję wybrany był niefortunnie. Rosja negocjowała warunki umowy handlowej z UE czego zwieńczeniem miało być przedłużenie porozumienia o wolnym handlu za czasów prezydencji niemieckiej. I tu mamy sprawę słynnych kartofli Kaczyńskich w prasie niemieckiej. Polska nałożyła bowiem veto na porozumienie z Rosją do czasu załatwienia jej sprawy z embargo w komisji europejskiej. Wystarczyły trzy miesiące i sprawę z embargo komisja z Rosją wynegocjowała , niestety negocjacje po rezygnacji z veto o wolnym handlu zostały przeciągnięte do czasu kryzysu w UE a z tego powodu ostatecznie nigdy nie weszły w życie.
Wniosek jest prosty – zachowanie najsilniejszych krajów UE powoduje to że słabsi jeśli nie zachowają się jak słoń w sklepie z porcelaną mają małe szanse o coś zawalczyć co nie tylko byłoby wbrew interesom najsilniejszych ale burzyło by chociażby dobry klimat z krajami z którymi najsilniejsi prowadzą negocjacje.
Faktów można wymieniać więcej i to w stosunku do wszystkich krajów. Niestety wprowadzenie bardziej demokratycznych rozwiązań w UE nie byłoby na rękę silniejszym. Nie jest też na rękę Niemcom zbyt szybki wzrost zamożności krajów europy centralnej. Trzeba mieć to w tyle głowy. Im silniejsza i bardziej zamożna Europa Centralna tym mniejsza konkurencyjność Niemiec. Dla Niemiec to o tyle poważny problem że mają niezdywersyfikowaną gospodarkę opartą głównie na eksporcie drogich wysokich technologii. Tworzenie tanich komponentów czy podzespołów w krajach centralnej europy podtrzymuje konkurencyjność Niemiec w stosunku do USA , Japonii , Korei czy ostatnio coraz częściej tworzonych niekopiowanych z zachodu produktów z Chin. W interesie więc Niemiec jest podtrzymanie rozwoju gospodarek centralnej Europy ale też kontrolowanie by ich gospodarki nie rosły za szybko. Dla Polski może to było i dobre na początku by rozwinąć własną gospodarkę ale trzeba przyznać że jest to długoterminowo dość chory układ wzajemnych relacji. Kiedyś trzeba zadbać o swoje i bynajmniej nie byłoby to działanie wrogie UE.
Problem emigrantów (nie można tego napływu nazwać uchodźcami) jest w dużej części związany z tym samym. Z poszukiwaniem taniej siły roboczej. Trudno bowiem przypuszczać by chodziło o względy humanitarne. Uchodźców z bliskiego wschodu cz z Afryki praktycznie prawie nie ma w obozach na terenie Grecji czy Włoch. Inaczej powiem. Na pewno nie ma tam uchodźców z bliskiego wschodu. Jedynymi prawdziwymi uchodźcami mogą być traktowani ci z Libii ogarniętej działaniami wojennymi. Uchodźca z samej nazwy i z definicji znajduje się w tym kraju nieogarniętym wojną który pierwszy go przyjął i osadził w obozie. Są obozy dla uchodźców z Syrii w Turcji , Jordanii i Libanie. Każdy kto emigruje z tego obozu w poszukiwaniu lepszego życia staje się emigrantem.
W stosunku do emigrantów istnieją zapisy w traktacie lizbońskim gdzie jasno jest napisane , że każdy kraj prowadzi własną niezależną od UE politykę emigracyjną. Stąd też mamy uchodźców z Syrii bo ta formuła pozwala ominąć jasne regulacje UE które zabraniają przymusowej relokacji emigrantów.
UE trzeba zreformować by się nie rozpadła. Ściślejsza bowiem integracja prędzej czy później spowoduje takie same problemy w Polsce jak w krajach na zachód od niej. Ściślejsza integracja spowoduje też narzucenie wartości promowanych przez lewicujące ugrupowania liberalno demokratyczne które stanowią rdzeń zachodniej części UE. Wiąże się to nie tylko ze stopniową laicyzacją ale i z utratą prędzej czy później własnej tożsamości. Opory przeciw temu będą w każdym kraju UE nawet w takich Niemczech lub Francji. Dokładając do tego brak miałkości kulturowej przybyszów o wierze islamskiej stanowi to jeszcze większe zagrożenie dla Europy niż cofnięcie się UE dwa kroki wstecz do wspólnoty państw i wolnej wymiany dóbr , usług i ludzi oraz powrotu gdzie to możliwe jeszcze do wartości może nie chrześcijańskich (w pewnych miejscach to już niemożliwe) ale przynajmniej cywilizacji łacińskiej.
Powstanie Wspólnoty Węgla i Stali czyli ojca UE miało na celu kilka rzeczy. Po pierwsze było to zintegrowanie UE z Francją by nigdy już nie powstawały konflikty między tymi państwami po drugie i istotniejsze była to reakcja na działania Związku Radzieckiego. To samo miał na celu plam Marshalla. Była to reakcja na szerzenie przez służby ideologii socjalistycznych i komunistycznych w zachodniej Europie. Szczególnie dotkliwe było to w Niemczach i we Włoszech gdzie istniały nawet terrorystyczne bojówki. Najlepszym lekarstwem na komunę miała być zamożność zachodu co się udało. Drugi element zadziałał tylko do czasu zjednoczenia Niemiec. Oczywiście zjednoczenie tego kraju przyniosło pewne zubożenie całej jego populacji ale nastąpił też znaczący wzrost PKB. Integracja bowiem ponad 20 milionowego kraju jakim było NRD miała wpływ na siłę gospodarki Niemiec jeśli chodzi o udział globalny w światowej gospodarce. O ile do czasu integracji nieco silniejsze Niemcy były równoważone przez Francję tym że jednak było to mocarstwo nuklearne ze stałym miejscem w radzie bezpieczeństwa ONZ o tyle wzrost udziału PKB Niemiec po integracji już był zbyt duży by ta równowagę utrzymać. To było jedną z przyczyn wprowadzenia euro wbrew zdrowemu rozsądkowi. Niemcy dostały bowiem zgodę na integrację nie tylko ze strony Rosji ale też i Francji pod warunkiem przyjęcia wspólnej waluty. Była to próba związania jeszcze silniejszych Niemiec przez wspólną walutę. Co z tego wynikło dla pomysłodawców widać gołym okiem.
To nie UE jest gwarantem tego czy w Europie może kiedyś wybuchnąć wojna czy nie. W obecnej formie UE bardziej destabilizuje i tworzy napięcia niż przyczynia się do spokoju w jej granicach. UE bowiem jest projektem na dobre czasy. W czasach kryzysu nie działa. Głównym elementem pokoju w UE jest NATO dlatego argument że istnienie UE jest gwarantem pokoju na kontynencie nie jest w stanie do mnie przemówić. Jest to argument powtarzany przez media by kraje jądra Europy przyjmowały wszystko co te jądro proponuje z pokorą. Z pokorą czyli bez własnego zdania. A jeśli się nie ma własnego zdania i twardo nie jest się w stanie postawić na swoim nikt nie będzie z tobą negocjował na poważnie.
Obecnie mamy skomplikowaną sytuacje geopolityczną. Rosnąca rola Chin które z jednej strony korzystają z globalizacji z drugiej same chronią swoje interesy spowodowała akumulację potężnych środków które teraz są wykorzystywane do polityki zewnętrznej (duża część firm to firmy państwowe ) poprzez nie tylko kolonizację Afryki ale i kupowanie przychylności krajów czy przejmowanie zachodnich przedsiębiorstw. Idea nowego jedwabnego szlaku jest oczywiście ciekawa z punktu widzenia Polski. Szlak ten bowiem przebiegałby przez nasz kraj a duża część bazy logistycznej pewnie znajdowałaby się na jego terenie. Stąd też inicjatywa 16+1 gdzie oprócz krajów tak zwanego Trójmorza bez Austrii dochodzą pozostałe kraje Bałkanów plus Ukraina i Białoruś. Na ten projekt oczywiście trzeba uważać z dwóch względów. Chiny pod tym względem prowadzą politykę ekspansywną. Nie było by problemem powstanie baz logistycznych , problemem byłoby utrzymanie nad nimi kontroli i czerpanie z nich większych zysków. Chiny bowiem wykładając większość środków na ten projekt dążą do kontrolowania tego szlaku. Drugim problemem są USA dla których utworzenie tego szlaku jest potężnym uderzeniem w ich interesy. W przypadku bowiem konfliktu USA obecnie mają dość prostą receptę na Chiny. Zablokowanie jedynej obecnie drogi opłacalnego handlu czyli drogi morskiej. Jako wyraźnie najsilniejsze mocarstwo morskie oraz tym bardziej powietrzne gdzie suma samolotów bojowych USA jest niewiele mniejsza od sumy samolotów wszystkich pozostałych krajów świata nie stanowiłoby to problemu. Zamknięcie handlu Chin stanowiłoby przy takiej ilości ludności w szybkim tempie upadek Chin , niepokoje wewnętrzne a nawet siłową zmianę władzy rękami samych Chińczyków. Istnienie około 300 głowic nuklearnych w Chinach stanowiłoby generalnie problem dla samych Chin i Azji . Co innego Rosja z kilkoma tysiącami głowic. Stąd dążenie Chin do jednak troszkę mniej opłacalnego odtworzenia jedwabnego szlaku jako próba uniezależnienia swojej polityki od nacisków USA. Jeśli taki projekt jest tworzony to znaczy że prędzej czy później Chiny chcą wejść w jakiś poważniejszy konflikt z USA (nie musi być militarny). Pokojowe Chiny bowiem od wielu dziesięcioleci handlowały z Europą bardziej opłacalnymi szlakami morskimi i włos im z głowy nie spadł. Oczywiście dla Polski ta perspektywa mogła by być kusząca. Byłoby to odwrócenie rezultatów odkryć zamorskich i powstania morskich szlaków handlowych czyli anulacja tak zwanego limesu na Łabie. Ale mogłoby to powodować ostre napięcia. Nie tylko USA ale takie kraje jak Francja , Wielka Brytania , Włochy czy Hiszpania oraz Holandia mocno by na tym ucierpiały kosztem Polski ale też i Niemiec. Odpływ towarów z wielkich portów Europy Zachodniej i przekserowanie większości handlu na Polskę jako naturalny i najszybszy bo nizinny łącznik między Azją a Europą mógłby się doczekać reakcji. Stąd też pewnie poparcie idei Trójmorza przez USA. Sama Polska może by nie była aż tak atrakcyjnym partnerem ale Trójmorze które całkowicie blokuję Azję od Europy już takowym się wydaje. Oznacza to że należy grać tak na ideę 16+1 i powstanie szlaku jak i na mocne postawienie na USA jako gwaranta bezpieczeństwa jak i kraj któremu będzie zależało na przychylności tych krajów. Wiąże się to wprost ze skierowaniem funduszy z USA na ten region nie tylko przez sektor rządowy ale przede wszystkim przez koncerny prywatne które nauczyły się w USA kooperować z rządem. USA bowiem wiedząc że szlak prędzej czy później powstanie będą chciały nabrać pewności że mają na tyle zaufanych sojuszników którzy w razie potrzeby go zablokują.
Mamy też problem z Rosją która chce powrócić do gry mocarstw co jest całkowicie sprzeczne z interesem Polski. Nie chodzi tu nawet o to co robi na Ukrainie choć strategicznie bardzo ważną kwestią dla Polski jest utrzymanie około 45 milionowej Ukrainy poza zasięgiem wpływów Moskwy. Rosja bowiem bez Ukrainy stanowi znacznie mniejsze zagrożenie przed naciskami nie tylko stricte militarnymi ale i gospodarczymi na ten region Europy. Ale w przypadku Rosji mamy to samo co w przypadku Chin. Chiny chcą uniezależnić handel od USA. Rosja chce uniezależnić handel surowcami energetycznymi od Polski czy Ukrainy. Jakie w przyszłości chce podejmować działania by uniezależnić się tak od gazociągów ukraińskich jak i przebiegającego tylko przez Polskę Jamału wolę nie zgadywać. Przecież miał być budowany Jamał 2 przebiegający teś przez teren Polski z którego Rosja zrezygnowała na rzecz Nord Stream. Łatwo sobie wyobrazić taką odpukać sytuację że Rosja wchodzi do Polski. Polacy blokują Jamał 1 i Jamał 2 i Europa ma poważny problem i jest zmuszona do negocjacji z Rosją . W przypadku południowego potoku jak i dwóch nitek Nord Stream Rosja uniezależnia się od reakcji zachodu w przypadku swojego działania w Europie Centralnej , nie musi być militarne z uwagi na reakcję NATO , wystarczy by było bardzo agresywne gospodarczo.
Tak w przypadku Chin i USA zablokowanie próby obejścia szlaków handlowych jest w żywotnym interesie USA co ten kraj bardzo dobrze rozumie , tak w przypadku Polski mamy analogiczną acz na mniejszą regionalną skalę próbę obejścia naturalnych szlaków przesyłowych też w jakimś celu czego zablokowanie powinno być żywotnym interesem Polski.
Mamy też radykalny islam dość ekspansywny z racji chociażby dużej liczby urodzeń. Islam faktycznie w Europie która z racji zaniku wartości oraz wszechobecnego ultraliberalnego podejścia do życia propagowanego w większości krajów zachodu będzie wygrywał ponieważ Europa póki rządzą nią ludzie o takich a nie innych poglądach nie ma szans na obronę. Natomiast próba niektórych krajów obrony tkanki społecznej swoich państw skutkuje agresywną reakcją elit liberalnych zachodu. To do niczego nie prowadzi. Uwzględniając powyższe oraz argumenty wymienione w pierwszej części wywodu należy przewidywać że prędzej czy później ale raczej prędzej Unia Europejska ulegnie rozpadowi. Jedyną szansą jest powrót do tradycyjnych wartości europejskich na jakich podstawie nawet ojcowie Unii ją tworzyli. Wiązałby się to niechybnie z odsunięciem obecnych elit od władzy co tak łatwo i bez oporów też nie przejdzie. Można zadać retoryczne pytanie. Czy prędzej UE pójdzie po rozum do głowy czy prędzej się rozpadnie?
W tradycyjnych wartościach europejskich zawarte były imponderabilia. Nikt nie mówił że życie ludzkie jest najważniejsze. Dla prawdziwych europejczyków istniały wartości za które można było je poświęcić. A obecnie batalion Holendrów których zadaniem w Bośni było ochraniać Bośniaków w Srebrenicy po nadejściu Serbów i wystosowaniu ultimatum chroniąc własne życie i nie chcąc zabijać innych wpuścili ich do miasta co skończyło się rzezią 9 tysięcy Bośniaków, dostał medale od Króla Holandi za dobrze wypełnioną misję. Wartościami prawdziwych europejczyków była też wolność jednostki ale powiązana z odpowiedzialnością. Obecnie mamy wolność bez odpowiedzialności. Oba te fakty w powiązaniu skutkują tym że taki Biervik który zastrzelił 78 osób odsiaduje nawet nie dożywocie w pięknej celi. Skutkuje też tym że groźny morderca w Grudziądzu wychodzi z więzienia i za kilka dni zabija kolejną osobę wraca powrotem do mieszkania które ma sponsorowane przez państwo. Właśni przestępczy nie boją się niczego w Europie a co dopiero jacyś radykałowie z obcej kultury. Póki przy władzy w państwach Europy są ludzie o takich a nie innych poglądach oraz media są głównie też przejęte przez lewicowo liberalne środowiska nic się nie zmieni ponieważ trudno oczekiwać by raptem wyrzekły się one i zaprzeczyły swoim podstawowym wartościom.
Niech Bóg ma nas w swojej opiece.
Amen.
Inne tematy w dziale Polityka