Kościół zapłaci ofierze księdza pedofila 400 tys. złotych zadośćuczynienia. Nie z własnej woli – od tego jest jak najdalszy – lecz na mocy wyroku sądu.
W latach 80. ministrant Marek Mielewczyk był molestowany przez księdza Andrzeja S. z parafii w Kartuzach. Po latach zaczął dochodzić sprawiedliwości, ale czyny księdza już się przedawniły. Przed dwoma laty sąd pierwszej instancji nakazał sprawcy przeprosić ofiarę za naruszenie dóbr osobistych. Mielewczyk domagał się również niewielkiego zadośćuczynienia - 10 tys. zł - lecz sąd tego nie uwzględnił. Obie strony odwołały się od wyroku.
Sprawa trafiła do Sądu Apelacyjnego i właśnie poznaliśmy jego wyrok - diecezja pelplińska i parafia w Kartuzach mają zapłacić ofierze księdza 400 tysięcy złotych. Muszą ją też przeprosić za brak reakcji na molestowanie przez duchownego. To ważny wyrok, bo - podobnie jak w znanym przypadku Katarzyny gwałconej w dzieciństwie przez księdza - wskazuje na instytucjonalną odpowiedzialność Kościoła. Sam Kościół broni się przed nią, nazywając ją „odpowiedzialnością zbiorową”. Dezorientuje w ten sposób opinię publiczną, bo odpowiedzialność instytucji to zupełnie inna kategoria, która ma umocowanie w polskim prawie.
Sędzia Dorota Gierczak porównała czyny księdza Andrzeja S. do tortur: „Było to nieludzkie wykorzystywanie małoletniego dziecka, nieświadomego tego, co się w stosunku do niego dzieje i niemającego pełnego, normalnego oparcia w rodzinie”.
Te słowa powinny mocno wybrzmieć w kraju, w którym znany polityk rozprawiał kiedyś o „klepaniu po pupie”, a inny - bywalec w studiu Radia Maryja - mówiąc o trzynastolatce gwałconej przez księdza przeniósł winę ze sprawcy na ofiarę i użył wobec niej wulgaryzmu.
Wyrok sądu jest ważny również dlatego, że sąd przyznał odszkodowanie mimo upływu terminu przedawnienia - a więc najwyraźniej uznał, że choć przedawniła się karalność czynów zarzucanych księdzu, to nie przedawniły się roszczenia odszkodowawcze.
To przełomowa decyzja, gdyż wcześniej sądy nie przyznawały odszkodowania w tego typu sprawach, powołując się na przedawnienie. Przykładem jest niedawna sprawa ks. Waleriana Słomki, dla którego jedyną orzeczoną sankcją były przeprosiny (link). Jednak w Polsce nie obowiązuje prawo precedensowe, a więc jeden wyrok nie przesądza o tym, że wyroki w podobnych sprawach również będą podobne. Z drugiej strony - jak tłumaczyła prof. Ewa Łętowska przy okazji przyznania przez sąd odszkodowania wspomnianej już przeze mnie Katarzynie - argumenty zawarte w uzasadnieniu wyroku mogą być przywoływane w innych podobnych sprawach. Pozostaje mieć nadzieję, że sądy będą to robić, a ofiary księży otrzymają należne im zadośćuczynienie.
Nie znam jeszcze komentarzy ludzi Kościoła, ale łatwo mogę sobie wyobrazić ich treść, skoro Kościół zawsze broni się jak lew przed wypłatą odszkodowań. Takie sprawy są dla Kościoła testem prawdy, egzaminem, którego niestety ta instytucja nie zdaje. Pokazują one, że świątobliwa mowa o żalu, współczuciu itp. jest pustą retoryką i zasłoną dymną. Kościół nie troszczy się o ofiary swoich pedofilów, lecz o swój interes i nie widać oznak, aby to się miało zmienić.
Źródło: http://www.tokfm.pl/Tokfm/7,103085,25285532,wazny-wyrok-ws-pedofilii-w-kosciele-400-tysiecy-zlotych-i.html
Świat, w którym istnieją religie, nie jest szczególnie sympatycznym miejscem. Jestem przekonany, że świat bez religijnych wierzeń, dogmatów, przesądów, bez religijnego przymusu, bez religijnej przemocy byłby lepszym światem.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo