Polskie Towarzystwo Ziemiańskie chce, aby Senat przywrócił byłym właścicielom ziemskim prawo pierwszeństwa nabywania gruntów wchodzących w skład ich dawnych majątków. Inaczej mówiąc chce, aby III RP nie zrobiła kroku w legalizacji ordynarnej grabieży.
Polskie Towarzystwo Ziemiańskie opowiada się przeciwko niektórym zapisom ustawy o kształtowaniu ustroju rolnego. Chodzi o to, że ustawa, mająca zapobiegać nabywaniu ziemi od Agencji Nieruchomości Rolnych przez cudzoziemców, zarazem odbiera byłym właścicielom i ich spadkobiercom pierwszeństwa w nabywaniu gruntów i rodzinnych domów, które zostały po wojnie zagrabione przez komunistyczne władze.
Stowarzyszenie zwraca uwagę, że prawo pierwszeństwa jest zaliczane do katalogu uprawnień słusznie nabytych i tym samym podlega konstytucyjnej ochronie. Zarzuty niezgodności ustawy z Konstytucją podnoszą także Kancelaria Prezydenta RP i Biuro Legislacyjne Senatu.
Sprawa wydaje się banalnie oczywista. Po wojnie komunistyczne władze na podstawie własnego, zbójeckiego prawa odebrały ziemskie majątki właścicielom, wyrzucając ich z rodzinnych domów. Skoro wynikające z tego prawo pierwszeństwa jest konstytucyjnie chronione, to pozostawienie go w ustawie nie powinno podlegać dyskusji.
Ale tak nie jest. Komuniści po wojnie zagrabili też prywatne firmy i upaństwowili kamienice. Po upadku PRL i odzyskaniu wolności wyżuci z wielopokoleniowego dorobku byli właściciele nie doczekali się praktycznie żadnego zadośćuczynienia. Nawet ci, którym odebrano majątki z pogwałceniem komunistycznego „prawa”, muszą się latami procesować o odzyskanie tego, co im zagrabiono. Pomijając kwestię elementarnej sprawiedliwości, która ma stanowić fundament „państwa prawa”, utrudnia to m.in. obrót wieloma nieruchomościami, co ma ogromne, liczone w skali miliardów, konsekwencje gospodarcze.
Nie jest więc wykluczone, że forsowana przez PSL ustawa o ustroju rolnym może wejść w życie z zapisem pozbawiającym byłych właścicieli prawa pierwszeństwa. Jedyna nadzieja, że Senat przychyli się do sugestii prawników wskazujących na niezgodność ustawy z Konstytucją. Bo losy samych byłych właścicieli nie budzą większego zainteresowania polityków. Wyborczy kapitał zbija się na obietnicach budowania mieszkań, rozdawania pieniędzy czy chwalenia się tandetnymi darmowymi podręcznikami, a nie na zapowiadaniu wyrównania krzywd wyrządzonych przez system instytucjonalnego złodziejstwa.
Symboliczne przy tym, że Polskie Towarzystwo Ziemiańskie ogłosiło swoje stanowisko 21 lipca. W przeddzień daty szczególnie ważnej dla polskich komunistów. 22 lipca 1944 r. z inicjatywy Józefa Stalina grupa prosowieckich komunistów ogłosiła „Manifest PKWN”, czyli przejęcie władzy. 22 lipca 1952 r. komuniści uchwalili Konstytucję, która nadała państwu nazwę: Polska Rzeczpospolita Ludowa. Wreszcie 22 lipca 1955 r. w Warszawie nastąpiło uroczyste otwarcie Pałacu Kultury i Nauki imienia Józefa Stalina.
Ten architektonicznie koszmarny gmach, wybudowany za rosyjskie pieniądze zgodnie z gustem stepowych koczowników, którym nagle udało się wzbogacić, był symbolem panowania stalinowskiego Kremla nad Polską.
I oto teraz, 22 lipca, w 60 rocznicę otwarcia pałacu, stołeczny ratusz rozpoczyna tygodniowy, radosny jubileusz. Na oficjalnej stronie internetowej ratusza można przeczytać o fajerwerkach, koncertach, wystawach i spotkaniach. Ratusz chce uczcić rocznicę, bo „pałac był prezentem narodów radzieckich dla narodu polskiego”. Dlatego, jak mówi jedna z organizatorek uroczystości, „jak na każdych urodzinach, będziemy się bawić, tańczyć, śmiać, wzruszać”.
Jeżeli ratusz, którym rządzi Hanna Gronkiewicz-Waltz, powtarza stalinowskie frazesy o „prezencie narodów radzieckich dla narodu polskiego” i hucznie obchodzi rocznicę otwarcia gigantycznego koszmarka, to co tu mówić o tworzeniu przychylniejszej atmosfery wokół obrabowanych po wojnie byłych właścicieli.
Historyczną świadomość społeczeństwa będą bardziej kształtowały radosne podrygi wokół gmachu, którego ozdobą jest kamienna postać robotnika z książką „Marx, Engels, Lenin”, niż apele ofiar złodziejskiego systemu. Dlatego, poza wystosowywaniem apelami, byli właściciele powinni zrzucić się na dobrą kancelarię adwokacką. Dziś przynajmniej mają prawo do walki o swoje prawa na drodze prawnej, mogącej wieść hen, bo aż do Strasburga.
Poglądy idące w poprzek politycznych podziałów, unikanie zamykania się w bańkach dezinformacyjnych, chętniej konkretne sprawy niż partyjne spekulacje.
Dziennikarz, publicysta, bloger, z wykształcenia historyk.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka