SKOK Wołomin jest dobrym przykładem na poparcie tezy, że myślący człowiek powinien unikać uogólniania i szufladkowania jakichkolwiek zjawisk. Na początek jednak trzy fakty
Fakt nr 1. Niedawno tygodnik „Wprost” ogłosił listę TOP – 20 – najlepszych menedżerów na czas kryzysu. Wśród laureatów znalazł się Mariusz Gazda, prezes SKOK Wołomin, drugiej pod względem wielkości polskiej Spółdzielczej Kasy Oszczędnościowo – Kredytowej.
Fakt nr 2.Od listopada wszystkie SKOK-i będą objęte Bankowym Funduszem Gwarancyjnym. Decyzji o objęciu SKOK-ów takim samym nadzorem jakiemu podlegają banki towarzyszyła medialna nawałnica, skierowana przeciwko SKOK-om. Powielano informacje, że w Kasach jest wysoki odsetek tzw. złych pożyczek – czyli takich, których spłata jest przeterminowana powyżej 3 miesięcy. Odsetek ten wynosi 30 proc. portfela, przy średniej dla sektora bankowego wynoszącej 8 procent. Z czego miało wynikać, że banki są dobre i pewne, a SKOK-i złe i niegodne zaufania.
Fakt nr 3. W debacie nad kondycją SKOK-ów głos zabrali eksperci Instytutu Jagiellońskiego. Nade wszystko zaprotestowali przeciwko wrzucaniu wszystkich Kas do jednego worka. Dla zilustrowania tezy że uogólnienia ogłupiają, wskazali właśnie wyróżniony przez „Wprost” SKOK-u Wołomin, który ma rewelacyjne wyniki finansowe. Na koniec maja br. odsetek złych pożyczek w wołomińskim SKOK-u stanowił 3,39 proc. - przy średniej dla całego rynku pożyczek i kredytów konsumpcyjnych (banki, parabanki, SKOK-i) wynoszącej 17 procent!
Rzecz jasna, krytycy Kas nader oszczędnie wypowiadali się o sukcesach SKOK Wołomin. Za to nie oszczędzali słowami zapewniając, że depozyty członków Kas będą należycie zabezpieczone dopiero w momencie objęcia ich Bankowym Funduszem Gwarancyjnym. „Zapominali” dodać, że SKOK-i posiadają Fundusz Stabilizacyjny, tworzony na wzór Bankowego Funduszu Gwarancyjnego, a dodatkowo korzystają z ubezpieczeń do równowartości 100 tys. euro.
Tu ciekawostka – wedle ekspertów Instytutu, Komisja Nadzoru Finansowego miała jakoby zakazać informowania przez Kasy swoich członków o tym, że już od listopada br. SKOK-i będą objęte Bankowym Funduszem Gwarancyjnym. Oznaczałoby to, że do listopada Kasy nie mogą się bronić przed podważaniem ich wiarygodności. Fajne, nie?
W opinii Instytutu Jagiellońskiego wizerunkowi Kas zaszkodziło uwikłanie się niektórych z nich w polityczne powiązania, co miało być wygodnym pretekstem do ograniczania działalności SKOK-ów przez środowiska im niechętne. Zapewne jest to słuszna teza, choć trudno ocenić, na ile polityka była głównym motorem uogólniania i szufladkowania.
Ważniejsze jest coś innego – manipulacyjne wrzucanie wszystkich Kas (w tym tak doskonale prosperującego i apolitycznego jak SKOK Wołomin) do jednego worka może uderzyć w całą gospodarkę. Polacy oszczędzają coraz mniej, słyszą też o tym, co się dzieje np. na Cyprze, a to zaufania do instytucji finansowych nie zwiększa.
Dlatego kampania dyskredytująca hurtem Kasy, które zrzeszają ok. 2,5 mln członków, może przynieść nieoczekiwane skutki. Ci, którzy trzymają pieniądze w tak „ogniotrwałych” Kasach jak wołomińska, nadal w nich pozostaną. Inni mogą uznać, że nie ma to jak sprawdzona skarpeta. W dodatku kampania przeciwko Kasom może dodać skrzydeł środowiskom lewackim, wrogim „krwiożerczym” bankom. Bo uogólnianie ma to do siebie, że jest zaraźliwe.
Poglądy idące w poprzek politycznych podziałów, unikanie zamykania się w bańkach dezinformacyjnych, chętniej konkretne sprawy niż partyjne spekulacje.
Dziennikarz, publicysta, bloger, z wykształcenia historyk.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Gospodarka