Czesi i Słowacy wypowiedzieli wojnę polskim eksporterom żywności, więc nasi handlowcy powinni zwierać szeregi i podkreślać atuty polskich produktów. Ale jak mogą podkreślać, skoro Daniela Olbrychskiego obrzucono starymi kotletami za udział w reklamie jednej z sieci handlowej?
Do jakiegoś czasu handel z południowymi bratankami odbywał się na normalnych zasadach. Trzeba było co najwyżej pamiętać, że w języku czeskim zwrot „cerstwy” oznacza „świeży”, „odbyt” to sprzedaż czy dział zbytu, „sklep” to piwnica a „pivnice” to piwiarnia.
Żarty się skończyły gdy bratankowie rozpoczęli pełną insynuacji propagandową wojnę z polskimi eksporterami żywności. A rozpoczęli, bo tańsze i smaczne polskie wyroby cieszyły się większym powodzeniem u klientów (tylko w w ubiegłym roku wysłaliśmy do Czech żywność i zwierzęta o wartości 868 mln euro). Toteż czescy i słowaccy decydenci i producenci zaczęli zohydzać polskie wyroby, czemu towarzyszyła kampania w mediach. Na przykład w jednym z czeskich programów telewizyjnych szydzono, że lody z Polski zawierają środek na wszy. W rezultacie sprzedaż polskich produktów zaczęła spadać.
W sytuacji, w której nasza żywność jest zohydzana na całą Europę, bardzo potrzebne są kampanie podtrzymujące zaufanie do polskich produktów. Takie kampanie prowadzą m.in. sieci handlowe, które łączą przyjemne z pożytecznym, czyli troskę o swoje zyski z promocją polskiej żywności – i to z wykorzystaniem znanych twarzy, czego przykładem jest kampania sieci Biedronka z Danielem Olbrychskim.
Udział Olbrychskiego w reklamie potwornie wzburzył grupkę działaczy Stowarzyszenia Stop Wyzyskowi, które od lat odmalowuje sieć w kruczych barwach. W liście otwartym zaatakowali aktora, że śmie reklamować firmę, która „wyzyskuje” swych pracowników i dostawców, czego dowodzą sprawy sądowe – dodajmy, sprzed lat.
Działacze oczywiście skrzętnie przemilczeli, że sieć już dawno wyciągnęła lekcje z zaniedbań z przeszłości. Biedronka otrzymała szereg nagród właśnie za stworzenie bardzo dobrych warunków pracy, a jeśli chodzi o zaangażowanie pro publico także czyni dużo dobrego, choćby współpracując z Caritasem oraz innymi wiarygodnymi partnerami.
Przemilczeli też, że gdy inne firmy raczej zwalniają pracowników to Biedronka, która już zatrudnia 40 tys. ludzi, planuje w tym roku zatrudnić nowe 5 tysięcy. Przemilczeli, że 95 proc. produktów spożywczych sprzedawanych w sieci pochodzi od polskich dostawców, co oznacza kolejne tysiące miejsc pracy.
Niezależnie od intencji dyżurnych wzburzonych, ich atak na Olbrychskiego doskonale komponuje się z czeskimi, słowackimi i wszelkimi kampaniami skierowanymi przeciwko polskim markom. I na pewno mocno zniechęci inne znane osobistości do firmowania własną twarzą polskich produktów.
Ale przecież znani rodacy zawsze mogą bezpiecznie reklamować produkty zagraniczne. Na przykład czeską Škodę czy słynącą z zabójczej mocy czeską wódkę. Tak czy owak, bratankowie mogą już zacierać ręce, że sami Polacy podstawiają sobie nogę. Ta część narodowej tradycji była, jest i będzie żywa.
Poglądy idące w poprzek politycznych podziałów, unikanie zamykania się w bańkach dezinformacyjnych, chętniej konkretne sprawy niż partyjne spekulacje.
Dziennikarz, publicysta, bloger, z wykształcenia historyk.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Gospodarka