Na ekranach pojawił się nowy serial pod tytułem „Trudne wybory”. Pierwsze odcinki wywołują senność i poczucie deja vu. Aktorzy są znani lecz niespecjalnie wybitni, scenografie się opatrzyły, scenariusze te same co przed laty. Serial zmierza więc w kierunku sitcomu, czyli komedii sytuacyjnej, która zacznie konkurować ze znakomitym skądinąd „Światem według Kiepskich”. W serialu nie pojawi się postać sapera, choć sytuacja gospodarcza przypomina bombę z opóźnionym zapłonem.
Nasze seriale dzielą się z grubsza na trzy grupy, mające odzwierciedlać trzy polskie rzeczywistości. Pierwszą grupę tworzą te, których akcja rozgrywa się w środowisku wiejskim. Rzeczywistość w nich jest przaśna, ludzie - prości i sympatyczni - zaciągają kresowo „łolaboga”, piją tanie wina, jedzą ruskie pierogi a dialogi toczą się między panem, wójtem i plebanem. Zwykle pojawia się też jakaś dziewczyna z miasta, niosąca kaganek oświaty w ciemny lud. Może to być Amerykanka prosto z USA, która swą ciężką pracą osobistą przekształca ruderę w pałacyk, zakochuje się w miejscowym pijaku, czyni z niego artystę – abstynenta i zostaje wójtem.
Drugą grupę tworzą seriale operujące w środowisku miejskim. Bohaterowie to zwykli zjadacze chleba, zajęci, jak to zwykli zjadacze chleba, rozlicznymi romansami przetykanymi załatwianiem codziennych spraw, typu kupno bułek z kefirem lub leczenie kataru. Jedzą oni zupy i zapiekanki, mieszkania mają przeciętne. Piją herbatę w kubkach, piwo lub wino zwykłej jakości.
Bohaterowie grupy trzeciej pracują w przeszklonych biurowcach a wieczory spędzają w klubach, dzierżąc w rękach kolorowe drinki. Ewentualnie podejmują w swych eleganckich apartamentach przyjaciół skromną kolacją przy świecach, z portugalskim czerwonym winem oraz małżami zapiekanymi w sosie z włoskiego sera pleśniowego z truflami. Niezależnie od miejsca, czasu i okoliczności, prowadzą rozmowy wskazujące, że mają wysublimowane życie wewnętrzne, komplikujące im życie stadne.
Na tym tle „Trudne wybory” jawią się jako serial zgrzebny. Jeżeli pojawia się w nim wątek romansowy, to jedynie taki, że polityk z jakiejś partii zakochuje się w partii konkurencyjnej. Przy czym istnieje podejrzenie, że zmiana uczuć nie jest bezinteresowna. Jeśli przebije się kwestia pieniędzy, to w wydaniu nawiązującym do serialu o zbóju Janosiku – dowalić podatkami bogatym aby móc rozdać biednym. Bo wszyscy mamy równe żołądki. Albo do filmów dokumentalnych o cudach - zmniejszyć podatki, zwiększyć wydatki a zarazem zlikwidować dług publiczny.
Dialogi, a raczej monologi, też są drętwe. Bohaterowie, zwłaszcza opozycji, monologują tak, że chociaż rząd Donalda Tuska ma w badaniach opinii publicznej nader średnie notowania, to jego partia wysokie, bo z taką konkurencją trudno jej przegrać. W tym wyborczym serialu trwa debata o debatach. I o programach partyjnych - kto je ma, kto nie, czy są sensowne, czy nie. A przecież programy są lekturą dla naiwnych, bo po wyborach staną się równie ważne, jak programy telewizyjne z poprzedniego miesiąca. Podczas konwencji zza buziek aktorów na telebimach przebijają hasła, które pobudzają twórczą inwencję. Weźmy na przykład „Jutro bez obaw”. Jutro będzie futro. Jutro bez obaw, SLD nie zwycięży. Uśmiechnij się, jutro nie będzie lepiej. Lepsze jutro budujemy dziś, itd.
W sumie akcja „Trudnych wyborów” przypomina słowa z telewizyjnego kabaretu Olgi Lipińskiej: „Wszystko już było – rzekł Ben Akiba. / A gdy nie było, śniło się chyba”. A rzeczywistość którą widzimy w kolejnych odcinkach nakłania do stwierdzenia, że serial oglądają głównie sami aktorzy, ich partyjni zwolennicy, tzw. spin doktorzy i medialni komentatorzy. Dla oglądających seriale wiejskie, miejskie i wielkomiejskie „Trudne wybory” są trudne do przełknięcia.
Gdy „Trudne wybory” się skończą, przyjdzie czas na emisję burzliwszego serialu. Będzie to „Zaciskanie pasa” z dynamicznym muzycznym podkładem w wykonaniu „Brygady Kryzys”.
Poglądy idące w poprzek politycznych podziałów, unikanie zamykania się w bańkach dezinformacyjnych, chętniej konkretne sprawy niż partyjne spekulacje.
Dziennikarz, publicysta, bloger, z wykształcenia historyk.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka