Polska coraz mocniej jest obecna w Azji, ale też dla azjatyckich firm stajemy się coraz ważniejszym partnerem. Problem polega na tym, żeby nie przespać okazji do robienia dobrych interesów i aby zdobywać wiedzę, jak się poruszać na poszczególnych rynkach Dalekiego Wschodu.
„Zwycięstwo przychodzi dla tych, którzy potrafią się przystosować” – pouczał chiński strateg Sun Tzu. „Trzeba się uczyć, żeby znać, trzeba iść, żeby dojść” – mówi z kolei wietnamskie przysłowie. Połączenie tych zdań daje dobrą wskazówkę dla firm, które chcą rozwijać skrzydła w krajach Dalekiego Wschodu. Co dobrze też wybrzmiało w czasie debaty „Rynki azjatyckie” która odbyła się podczas XVII Europejskiego Kongresu Gospodarczego (EEC).
XXI wiek będzie należał do Azji
Z kolei Hoonmin Lim, Ambasador Republiki Korei w Polsce mówił o inwestycjach w Polsce, dokonanych przez Samsung Technology. W jego ocenie, sektor energetyczny, branża obronna, infrastruktura, są obszarami obopólnej współpracy.
Natomiast Billy Leung, zastępca dyrektora Hong Kong Economic and Trade Office zaznaczył, że Chiny nie są już tylko wielką fabryką świata, bo od dwóch dekad stają się hubem innowacji, technologicznego rozwoju, a także inwestycji w usługi. I zachwalał Hong Kong jako technologiczną lokomotywę oraz jako potencjalny rynek 86 mln konsumentów którym można oferować produkty i usługi. „Hong Kong też doskonałe miejsce do obecności w Chinach. To jest swoisty pomost między Europą a chińskim rynkiem” – mówił reprezentant autonomicznego regionu.
Chiny a najazd na Warszawę
Inny uczestnik debaty, Rafał Hryniewiecki, zastępca dyrektora Departamentu Współpracy Ekonomicznej Ministerstwa Spraw Zagranicznych, nawiązał do słów ambasadora Wietnamu potwierdzając, że Azja jest kontynentem przyszłości. Przedstawiciel polskiego resortu spraw zagranicznych mówił m.in., że współpraca z krajami Azji dotyczy kwestii bezpieczeństwa, jak też dostępu do surowców strategicznych i nowych technologii. Powołując się na słowa ministra Radosława Sikorskiego wyraził nadzieję, że Chiny wywrą pozytywny wpływ na Rosję w kwestii zakończenia wojny na Ukrainie. Prowadząca panel Małgorzata Bonikowska, prezes Centrum Stosunków Międzynarodowych i adiunkt Akademii Finansów i Biznesu Vistula przypomniała, że Chiny w 1956 r. przekonały komunistyczną Rosję aby ta nie dokonała takiego najazdu na Warszawę jak na Budapeszt.
Made in Poland w Azji
Całą debatę, płynącą w atmosferze gotowości do współpracy biznesowej i nie tylko biznesowej mocno skonkretyzowała Bożena Wróblewska, prezes zarządu Centrum Promocji Krajowej Izby Gospodarczej. Jej opinie są o tyle godne uwagi, że Centrum Promocji KIG organizuje misje handlowe które ułatwiają start polskim firmom na poszczególnych azjatyckich rynkach, jak też prowadzi wiele kampanii, które promują polskie produkty w takich państwach jak Wietnam, Korea, Hongkong czy Tajlandia.
Bożena Wróblewska wskazała, że należy dostrzegać specyfikę poszczególnych rynków. Jak mówiła, bardzo dużą rolę odgrywa Wietnam, który odnotowuje wzrost PKB o ponad 7 procent. „Widzimy wyraźny wzrost inwestycji polskich w Azji Południowo-Wschodniej, m.in. w Wietnamie. Na przykład Adamed Pharma w sektorze farmaceutycznym – to jeden z przykładów polskiej obecności. Są tam obecne także inne sektory, nie tylko medyczny i farmaceutyczny, ale również sektor rolniczy czy żywnościowy. Aktualnie są prowadzone dyskusje również z przedsiębiorstwami z sektora infrastruktury, jest wiele różnych możliwości współpracy, ale też i bardzo duża konkurencja w tym regionie” – mówiła prezes Centrum Promocji KIG.
Rosną wymagania, rośnie konkurencja
I podkreśliła, że konkurencja narasta. „Porównując obecnie nasze relacje, na przykład z Wietnamską Izbą Handlowo-Przemysłową, jakieś 10 lat temu dość łatwo można było rozpocząć działalność w tym kraju. W tej chwili jednak obserwujemy duże zainteresowanie wejściem do Wietnamu ze strony różnych krajów oraz różnych przedsiębiorstw z całego świata” – mówiła. A dopytana przez Małgorzatę Bonikowską, czy jest już za późno aby mocniej wejść na wietnamski rynek stwierdziła, że rzeczywiście „jest już trochę późno, ale dalej zachęcam do inwestowania. Myślę, że warto rozpocząć współpracę ze stroną wietnamską”.
Przestrzegła tez przed stereotypowym myśleniem o azjatyckich rynkach. „Konsument w Wietnamie również szybko się zmienia, niemalże z chwili na chwilę, z miesiąca na miesiąc. Sami Wietnamczycy podróżują coraz więcej, a także poszukują produktów wysokiej jakości. Nie jest to już ten sam konsument, którego znaliśmy 5 lat temu. Jeszcze inaczej wygląda ten obraz w Korei czy w Japonii” – mówiła. Zaznaczyła że wszystkie rynki – Wietnam, Korea Południowa, Japonia, Singapur, Tajlandia – są najważniejszymi partnerami handlowymi dla Polski. Oczywiście nie wyłączając Chin. „Duże grupy biznesowe z Chin są zainteresowane obecnością w Polsce, rozmowami na temat możliwej współpracy” – oceniła.
Masz iPhona? Możliwe, że pochodzi z Wietnamu
Atutem Polski jest coraz wyższa rozpoznawalność. „Gdy rozmawiamy z przedsiębiorcami, biznesmenami z Wietnamu, Korei oraz pozostałych państw, przekonujemy się, że Polska jest coraz lepiej znana, znacząco bardziej znana w tej chwili, niż 10 lat temu” – mówiła.
Jak to się przekłada na rzeczywistość? Prezes Wróblewska przypomniała, że po pandemii część firm przeniosła swoją produkcję do Wietnamu. „Prawdopodobnie wszyscy korzystamy z telefonów, czy innych narzędzi do komunikacji, produkowanych w Wietnamie” – stwierdziła ekspertka. Co oznacza, że Polska jest obecna w Wietnamie, ale też Wietnam jest obecny w Polsce. Może bardziej, niż się wielu wydaje.
Komentarze
Pokaż komentarze (3)