„Stop łańcuchom” – tak nazywa się obywatelski projekt ustawy procedowany w Sejmie. Problem w tym, że w szlachetnej idei polepszenia dobrostanu zwierząt zaszyto wrzutki, które z kwestią łańcuchów nie mają nic wspólnego i mogą pogorszyć los nie tylko czworonogów, ale i ludzi.
Kto nie chce ulżyć doli psów i kotów? Toteż pod obywatelskim projektem podpisało się ponad pół miliona obywateli. Czy jednak wszyscy podpisujący dokładnie przeczytali projekt ustawy? Przeanalizowali ją? Bo jej skutki mogą być bardzo przykre dla milionów zwykłych zjadaczy chleba.
Ukazanie przykładowych skutków oddziaływania ustawy, gdyby weszła w życie w obecnym kształcie, można zacząć od zakazu fajerwerków, które mają wywoływać wyjątkowo mocny stres u zwierząt. Choć podobny stres wywołują choćby burze z piorunami.
Rafał Trzaskowski z fajerwerkami
Tutaj warto przypomnieć spot Rafała Trzaskowskiego z czasów kampanii prezydenckiej w 2020 roku. Na filmiku widać obrazki ilustrujące opowieść prezydenta Trzaskowskiego o jego życiowej drodze. Tu dzieciństwo, tu szkoła, tu dom, tu samochód, tu rodzina itd. W pewnym momencie Trzaskowski mówi: „To Polska w 2004 roku”. I widzimy wieżę Zamku Królewskiego z flagą Unii Europejskiej na tle rozświetlonego pięknymi fajerwerkami nocnego nieba.
Jak widać fajerwerki stanowią istotny element polskiej kultury i tradycji, związany z wydarzeniami radosnymi i godnymi upamiętnienia. Ten obyczaj, nie tak dawno bliski jednemu z czołowych polityków rządzącego obozu, ma znieść ustawa. Pozornie, bo zakaz używania fajerwerków otworzy drzwi przed czarnym rynkiem, jak to miało miejsce w innych państwach. Co w praktyce będzie oznaczało wzrost liczby urwanych, przez przemycone zza wschodniej granicy niesprawdzone race, palców.
Branża pirotechniczna chce stref wolnych od pirotechniki
Oznacza to również upadłość ponad 25 tysięcy przedsiębiorstw (to przybliżona liczba przedsiębiorstw zajmujących się pirotechniką) zatrudniających kilkadziesiąt tysięcy pracowników. Co z kolei będzie oznaczać wzrost wypłat zasiłków dla bezrobotnych i ubytek wpływów podatkowych do Skarbu Państwa – a polska branża pirotechniczna należy do jednej z silniejszych i najbezpieczniejszych w świecie.
Dlatego Stowarzyszenie Importerów i Dystrybutorów Pirotechniki, przygotowało rozwiązanie, które powinno zadowolić obrońców zwierząt i uratować branżę pirotechniczną przed
upadkiem, a mianowicie projekt stref wolnych od pirotechniki. Według najnowszych badań, taką koncepcję popiera aż 75 procent Polaków. Obszerniejszy opis znaczenia branży, skutków oddziaływania na nią ustawy i pojednawczych propozycji znajduje się TUTAJ.
Masz psa? Do weta i kastrowania!
Czy jednak autorzy ustawy będą zważać na los kilkudziesięciu tysięcy Polaków, skoro chcą wejść do domów setek tysięcy? Bo w projekcie nowelizującej ustawy łańcuchowej znalazł się przepis nakładający na właścicieli psów i kotów obowiązkową kastrację z zastrzeżeniem, że nie dotyczy ona psów i kotów utrzymywanych w celach hodowlanych przez hodowców. W projekcie uwzględniono także obowiązek oznakowania psów i kotów poprzez czipowanie. Koszty kastracji i czipowania mają pokryć właściciele zwierząt z wyjątkiem osób z niepełnosprawnościami i niżej uposażonych materialnie – wtedy koszty ma pokrywać gmina.
Aberracja i bubel
„To aberracja” – ocenił lider Konfederacji Krzysztof Bosak. W programie „Graffiti” polityk zaznaczył też, że w nowelizacji jest zmiana definicji znęcania się nad zwierzętami. „W jej myśl ukarany może być nawet właściciel, który przywiązał psa na smyczy przy sklepie. Gdy ktoś zrobi zdjęcie, to sąd może zdecydować o karze do 100 tys. zł” - powiedział. Jak wyjaśniał, sąd będzie musiał dodatkowo zasądzić nawiązkę dla firm zajmujących się ochroną zwierząt. A samorządy mają być zmuszone do pokrywania wszystkich kosztów tych firm.
Oburzenie wyraził też wiceminister rolnictwa i rozwoju wsi Witold Kołodziejczak. „Ustawa łańcuchowa to bubel” – stwierdził w wpisie na portalu X. Jak wyjaśnił, właściciele schronisk dla psów alarmują, że wedle projektu ustawy lekarz weterynarii nie może w schronisku zarabiać więcej niż półtorakrotność minimalnej pensji. Jego zdaniem spowoduje to, że schroniska nie będą miały swoich lekarzy weterynarii. Poruszył też kwestię finansowego obciążenia budżetów gmin. „Czy to dotyczy łańcuchów? Naprawdę?” – pytał wiceminister. Za co go od niektórych miłośników zwierząt (np. osoby ukrywającej się pod nickiem Klaudia) spotkały ciężkie obelgi i nader niemiłe życzenia, których nawet nie wypada cytować, bo nadają się do rozprawy sądowej.
Miłośnicy kotów wskazują na chwasty
Projekt ustawy ma też wiele innych kwiatków, czy też raczej chwastów. Wyliczyła je Unia Felinologii Polskiej. Sformułowała ona liczne zarzuty wobec projektu, tu tylko kilka przykładów:
• Ustawa wprowadza ogromne problemy z wykonywaniem zawodów okołoweterynaryjnych, grommerskich, szkoleniowych, zakazuje części skutecznych metod pomocy zwierzętom.
• Znosi osłonę obywateli dyrektywą RODO, o ile obywatel posiada zwierzę (tu wyjaśnienie – wynika to z ustanowienia rejestru zwierząt w powiązaniu z obowiązkowym czipowaniem).
• Nadaje uprawnienia parapolicyjne i paraprokuratorskie organizacjom pozarządowym.
• Tworzy kuriozalną sytuację, w której organizacja pozarządowa otrzymuje tyle nawiązek, ile wytoczy spraw obywatelom.
• Buduje szereg umocowań do drenowania funduszy samorządowych.
• Wprowadza zbędne rejestry, duplikujące te już istniejące, a powodujące obciążenie budżetu państwa.
• Narzuca nowe podatki na obywateli.
Podkreślmy – to tylko część zarzutów.
Mam psa, jestem zamożny, czyli skutki polityczne
Można łatwo sobie wyobrazić co będą czuli i myśleli właściciele psów i kotów, gdy będą musieli iść do weterynarza kastrować swoje ukochane zwierzęta (a dodajmy, że dla samców kastracja nie zawsze dobrze się kończy). I jeszcze za to płacić. Albo iść z podaniami do urzędu gminy o pokrycie kosztów.
Będą też mieli perspektywę niemożności posiadania psa czy kota, skoro z czasem zwierzęta nierasowe po prostu znikną. Bo nie każdego będzie stać na wydanie kilku tysięcy złotych na rasowego psa albo kota. Zapewne dla wielu ludzi pies stanie się przejawem ich dobrej sytuacji materialnej, jak markowy zegarek, a nie chęcią zaspokojenia potrzeb psychicznych, co jest ważne dla choćby samotnych czy niepełnosprawnych ludzi.
Łatwo sobie wyobrazić, jak zrujnowani przedsiębiorcy od fajerwerków i jak właściciele kundelków i dachowców podziękują przy wyborczych urnach. Smaganie obywateli przepisami kończy się batami dla twórców tychże przepisów.
Poglądy idące w poprzek politycznych podziałów, unikanie zamykania się w bańkach dezinformacyjnych, chętniej konkretne sprawy niż partyjne spekulacje.
Dziennikarz, publicysta, bloger, z wykształcenia historyk.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka