Bogusław Mazur Bogusław Mazur
92
BLOG

Pirotechniczna branża wyciąga rękę do zgody. W tle los tysięcy rodzin i bezpieczeństwo

Bogusław Mazur Bogusław Mazur Biznes Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

W Sejmie będą rozpatrywane trzy  projekty ustaw związane z dobrostanem zwierząt. Każdy z nich prowadzi do zagłady polskiej branży pirotechnicznej. Ta w obronie wysuwa daleko idącą kompromisową propozycję – wprowadzenia stref wolnych od pirotechniki. W tle są tysiące miejsc pracy, wpływy do budżetu państwa oraz bezpieczeństwo użytkowników.

„Sursum corda! Ale nie wyżej mózgu” – przestrzegał Stanisław Jerzy Lec. Każdy, kto miał czy ma psy albo koty wie, że bez aplikacji przeznaczonego dla nich środka uspokajającego przeżywają one fajerwerki tak, jak przeżywają choćby burzę z piorunami albo jadący na sygnale wóz strażacki czy niżej lecący samolot. Każdy też, kto poznał pro-zwierzęcych działaczy ten wie, że są to ludzie na ogół sympatyczni, kierujący się szlachetnymi pobudkami, zaangażowani choćby w ratowanie zwierząt z fatalnie prowadzonych schronów, czyli schronisk. W takich przypadkach zwanych mordorami.

Los zwierząt a los ludzi – czy da się wyważyć?

Problem polega na tym, że dla wielu tych działaczy zwierzęta są takim priorytetem, że „zapominają” o ludziach. Toteż jakby „zapomnieli”, że zniszczenie branży pirotechnicznej oznacza dramat dla tysięcy rodzin.

Polska branża pirotechniczna zatrudnia ponad 30 tys. osób, są to przede wszystkim małe i średnie firmy rodzinne z wieloletnią tradycją. Dla wielu rodzin jest to główne źródło utrzymania. To są jednak tylko suche statystyki, za którymi trzeba zobaczyć kilkadziesiąt tysięcy ludzi, dziś się martwiących o dalszy byt, skoro państwo zamierza pozbawić ich najważniejszego źródła dochodów.

Stąd Stowarzyszenie Importerów i Dystrybutorów Pirotechniki (SIiDP), przygotowało rozwiązanie, które powinno zadowolić obrońców zwierząt i uratować branżę pirotechniczną przed upadkiem, a mianowicie projekt stref wolnych od pirotechniki.

Liczne strefy wolne od pirotechniki. Na wzór Niemiec

Strefy wolne od pirotechniki obejmowałyby parki narodowe, rezerwaty przyrody, obszary Natura 2000, tereny szpitali, placówek oświatowych i wychowawczych, a także obiektów zabytkowych. Zakaz powinien też dotyczyć obszarów śródmiejskich, placów centralnych i rynków, charakteryzujących się wysokim poziomem zabudowy i zaludnienia, co eliminowałoby  zjawisko odbić i natężeń akustycznych.

Ograniczeniom podlegałyby także obszary, na których odbywają się imprezy masowe organizowane przez samorządy oraz społeczności lokalne. Podniesie to poziom bezpieczeństwa oraz ograniczy występowanie niepożądanych zjawisk, szczególnie w tłumie. Strefy miałyby określoną powierzchnię lub ograniczenia wprowadzane byłyby czasowo.

Stowarzyszenie postuluje objęcie strefami wolnymi od pirotechniki także terenów sąsiadujących z ogrodami zoologicznymi, schroniskami dla bezdomnych zwierząt oraz lecznicami weterynaryjnymi.

Pomysł wzorowany jest na niemieckich doświadczeniach. Miasta takie, jak Berlin, Hamburg, Monachium, Hanower, Brema czy Norymberga wprowadziły tak zwane „zony”, czyli strefy, w których zakazane jest korzystanie z fajerwerków przez użytkowników indywidualnych.

Zakaz a czarny rynek fajerwerków i okazja dla wschodnich służb

Chodzi zresztą nie tylko o uratowanie losu tysięcy rodzin, ale też o bezpieczeństwo użytkowników. Ogromną naiwnością jest przypuszczanie, że przyzwyczajeni do świętowania fajerwerkami Polacy z nich ot tak, zrezygnują. W miejsce certyfikowanych produktów pojawią się nielegalne, z przemytu, których sprzedaż zasili jedynie szarą strefę. Pokazuje to przykład Holandii, gdzie skonfiskowano 250 ton fajerwerków niewiadomego pochodzenia, bez certyfikatów bezpieczeństwa do sprzedaży na czarnym rynku. To znów tylko suche dane, za którymi kryją się ludzkie tragedie, wynikające z odpalania fajerwerków bez certyfikatów bezpieczeństwa.

Całkowity zakaz przypomina też trochę skutki całkowitej prohibicji w Stanach Zjednoczonych, która stworzyła alkoholowe podziemie. Trochę, bo jednak przemycane czy wytwarzane na miejscu alkohole były na ogół dobrej jakości. Fajerwerki – pewnie zza wschodniej granicy – bezpieczne nie będą. Kto wie, może nawet nie będą bezpieczne celowo? W Każdym razie służby podległe szefowi MSWiA Tomaszowi Siemoniakowi mogą mieć sporo nowej pracy. Nie mówiąc o placówkach służby zdrowia – ręce, oczy…

Minister finansów liczy na wpływy

Budżet państwa. Polska branża pirotechniczna plasuje się na 5 miejscu na świecie jeśli chodzi o eksport i import fajerwerków. Szacuje się, że przedsiębiorcy z tej branży wypracowują przychody na poziomie 700 mln złotych, z których część zasila budżet państwa w postaci podatków. To kropla w budżetowym morzu, choć można być pewnym, że dla ministra finansów Andrzeja Domańskiego, który ma rekordowy deficyt budżetowy na głowie, każdy złoty jest na wagę złota.

Polacy, czyli wyborcy, są za strefami i przeciwko zakazowi. Ponad podziałami

Na koniec politycy. Wielu z nich może kalkulować, że popierając zniszczenie branży, zapunktuje u zwierzolubów. Pewnie u części tak, jednak per saldo niekoniecznie. I tutaj parę danych. Według najnowszych badań Ogólnopolskiego Panelu Badawczego Ariadna aż 75 proc. respondentów uważa, że rozwiązanie proponowane przez SIiDP) jest lepsze od całkowitego zakazu fajerwerków. Co ciekawe, panuje ponadpartyjna zgoda w elektoratach. Strefy popiera 75 proc. wyborców KO, 76 proc PiS, 78 proc. Trzeciej Drogi i 67 proc. Lewicy.

Z Ariadny prowadzonych w latach 2021 -2024 wynika też, że aż 65 proc. ankietowanych używało środków pirotechnicznych lub uczestniczyło w wydarzeniu z ich udziałem. Co znamienne, także wśród posiadaczy zwierząt domowych przeciwnicy pirotechniki stanowią mniejszość, 50 proc właścicieli zwierząt sprzeciwia się całkowitemu zakazowi pirotechniki. Powszechna jest za to obawa przed pirotechniką z czarnego rynku, o niesprawdzonej jakości. Z tegorocznych badań wynika, że takie obawy ma aż 75 proc. respondentów.

Czy prawo stanowi się rozumując, czy kierując emocjami?

Trudno powiedzieć, czy wyciągnięta do porozumienia ręka przedsiębiorców zostanie uściśnięta, czy też zwolennicy zakazu wsadzą w nią petardę z odpalonym lontem. Adresaci propozycji powinni w każdym razie potraktować ją rozumnie a nie na zasadzie odruchu emocji. Szlachetnych, ale w historii nie raz działania powodowane szlachetnymi intencjami przynosiły skutki dokładnie odwrotne od zamierzonych.

Poglądy idące w poprzek politycznych podziałów, unikanie zamykania się w bańkach dezinformacyjnych, chętniej konkretne sprawy niż partyjne spekulacje. Dziennikarz, publicysta, bloger, z wykształcenia historyk.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Gospodarka