Fabularyzowany dokument „Legenda Kastusia Kalinowskiego” w reżyserii Rafała Geremka opowiada o historii życia i walki Konstantego Kalinowskiego, a także o tym, jak ewoluowała pamięć o jego czynach. Która nadal ewoluuje. Dziś w obronie Ukrainy walczy, złożony z białoruskich ochotników, Pułk im. Kastusia Kalinowskiego. Polskiego szlachcica.
Pokaz filmu odbył się 10 marca w Muzeum Historii Polski. Kim był Kalinowski? Pochodził z polskiej rodziny szlacheckiej osiadłej na Podlasiu, na ówczesnej Grodzieńszczyźnie. Od wczesnych lat zajmował się położeniem okolicznych białoruskich chłopów. Przekonany, że bez ich wsparcia walka z caratem nie będzie miała szans na jakikolwiek sukces, był pierwszym, który pisał do nich w ich ojczystym języku. Swoje przesłania publikował w założonym przez siebie czasopiśmie „Mużyckaja Prauda”.
Konstanty Kalinowski prowadził swoją działalność w duchu wskrzeszenia wspólnego państwa Litwy, Rusi (Białorusi i Ukrainy) i Korony, czyli Polski. Był zdecydowanym zwolennikiem reform społecznych, w tym poprawy losu chłopów. Jako przywódca Powstania Styczniowego na Litwie i Białorusi prowadził walkę z góry przegraną. Schwytany przez carską policję, został stracony.
Przegrywana walka z pamięcią
Lecz walka z Kalinowskim trwała i trwa do dzisiaj. Film Rafała Geremka obszernie pokazuje miotanie się Rosjan czy reżimu Łukaszenki, dla których pamięć o Kalinowskim była i jest niczym gorący kartofel. Ale płomiennej postaci nie można spalić w piecu niepamięci. W filmie widzimy sceny z uroczystego pogrzebu w Wilnie, niemal cudem ekshumowanych szczątków Kalinowskiego. Został pochowany z wszystkimi honorami, wraz z Zygmuntem Sierakowskim i 18 innymi powstańcami styczniowymi. Podczas uroczystości na ulicach Wilna widoczne były flagi polskie, biało-czerwono-białe białoruskie oraz historyczne flagi Wielkiego Księstwa Litewskiego.
W filmie występują historycy białoruscy - prof. Aliaksandr Smalianchuk, Wasyl Gierasimczik, prof. Tamara Bairašauskaitė z Instytutu Historii Litwy. Mamy także wypowiedzi Swiatłany Cichanouskiej, liderki opozycji białoruskiej, Dzianisa Prachorau, dowódcy Pułku im. Kastusia Kalinowskiego, walczącego w obronie Ukrainy. A także Volhi Shved, autorki filmu o Kalinowskim dla telewizji „Biełsat”.
Reżyser od trudnych tematów
W rolę tytułową znakomicie wcielił się Grzegorz Margas, aktor Teatru Polskiego z Bielska-Białej, a opracowanie scen aktorskich przygotował Bogusław Słupczyński, wielokrotnie nagradzany reżyser teatralny. Film ma doskonałą dynamikę, bo Rafał Geremek to już bardzo doświadczony reżyser i producent. Dość wspomnieć, że w 2018 roku za „Rzeź Woli” otrzymał nagrodę na History Film Festival w Rijece za najlepszy film telewizyjny. A za film „Niepokonany. Opowieść o generale Stanisławie Maczku” w 2020 roku przyznano mu Nagrodę Historyczną Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.
Chociaż szczerze mówiąc, jest w filmie o Kalinowskim moment dość ryzykowny, kiedy to tytułowy bohater puszcza żartobliwie oko prosto do kamery. Trochę może to niektórych widzów deprymować, czyniąc z fabularyzowanej części rzecz na niby a nie na serio. Lecz to już kwestia wrażliwości, bo równie dobrze ten fragment może wydać się sympatycznym.
Co z tą wolnością naszą i waszą?
Film nasuwa refleksje o wspólnej wartości, jaką jest wolność. Brzmi to patetycznie, jednak trudno w takim wątku uniknąć patosu. Hasło „Za wolność naszą i waszą” jest skróconą wersją napisu na sztandarze z manifestacji ku czci dekabrystów w Warszawie, która odbyła się 25 stycznia 1831 roku. Autorstwo hasła przypisuje się Joachimowi Lelewelowi. Tu mniej znany fakt – zasłużony dla polskiej historii Lelewel pochodził z szwedzkiej rodziny Loelhoeffel de Leowensprung, osiadłej w Prusach Wschodnich. Czyli znowu pojawia się wątek wielonarodowości.
Dzisiaj to hasło jest aktualne tak bardzo, jak już dawno nie było. W obronie Ukrainy i zachodniego świata walczą i giną ochotnicy dosłownie z całego globu. Przykładem może być 37-letnia Sandra Andersen Eira której (rzadkie niestety) wpisy można śledzić na portalu X (nick https://twitter.com/DirtydozenEira). Sandra była deputowaną do norweskiego parlamentu, miała morską firmę. Od dwóch lat walczy z bronią w ręku – i to dosłownie - w oddziale ukraińskiej piechoty morskiej. Była ciężko ranna, podczas jednej z bitew cudem uniknęła śmierci. Jest jedyną Norweżką którą Rosja wpisała na listę szczególnie ściganych osób. Dla takich jak ona polskie hasło nie brzmi pusto.
Kalinowski nadal walczy
Tym bardziej więc hasło Lelewela musi być bliskie żołnierzom Pułku im. Kastusia Kalinowskiego, (https://x.com/belwarriors) ochotniczej jednostki złożonej z Białorusinów, walczących przeciwko rosyjskim agresorom. Jest bliskie Polkom i Polakom którzy walczą z moskiewskimi zbrodniarzami na froncie czy pomagają frontowym jednostkom.
Wyprodukowany na zamówienie Muzeum Powstania Warszawskiego i dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego film Rafała Geremka jest więc teraz potrzebny nie tylko z tego powodu, że w latach 2023-2024 obchodzimy 160. rocznicę Powstania Styczniowego, największego polskiego zrywu narodowego. I nie tylko z powodu przypomnienia sylwetki Konstantego Kalinowskiego, postaci ważnej dla trzech narodów i je łączącej. Jest potrzebny również aby uświadamiać, że walka którą prowadził, trwa. Można rzec, że Kastuś Kalinowski nadal walczy z Moskalami.
Na rękawie jednego z żołnierzy ukraińskiej armii znajduje się naszywka z herbem powstańców styczniowych. Widać na niej herby Polski, Litwy i Rusi, czyli Ukrainy. Nie wiadomo, kim jest i jak się nazywa ów żołnierz. Możemy jednak sobie wyobrazić, że jakimś zbiegiem okoliczności nazywa się, lub ma pseudonim, Kastuś.
Poglądy idące w poprzek politycznych podziałów, unikanie zamykania się w bańkach dezinformacyjnych, chętniej konkretne sprawy niż partyjne spekulacje.
Dziennikarz, publicysta, bloger, z wykształcenia historyk.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura