Każda władza obiecuje obywatelom chleb i igrzyska – i to już grubo ponad dwa tysiące lat. Jak wiadomo, o chleb trudniej, niż o igrzyska, zatem tych pierwszych od kilku tygodni mamy w bród. Z igrzyskami nierozerwalnie złączony jest populizm, a z tym z kolei obłuda. Dobrze by było, gdyby nowa władza, korzystając z nadal dużego kredytu zaufania, zrezygnowała z populistycznej obłudy w kilku kwestiach.
Strategiczny prezes nie może być apolityczny
Kwestia pierwsza to mit niezależnych zarządów w strategicznych spółkach Skarbu Państwa. Po pierwsze, nie jest to realne, a po drugie – nie jest to wskazane. Oczywiście, warto by skończyć z naganną praktyką obsadzania stanowisk krewnymi i znajomymi aktualnie rządzących polityków gdzie się tylko da.
Ale szefowie strategicznych spółek energetycznych, paliwowych czy zbrojeniowych nie mogą być wybierani na castingu. W swoich decyzjach muszą bowiem łączyć dbałość o rynkowe zarządzanie (co jest szczególnie istotne w przypadku spółek giełdowych) z dbałością o interesy państwa. Czyli, nie owijając w bawełnę, o realizowanie polityki rządu w takich dziedzinach, jak bezpieczeństwo militarne, energetyczne lub surowcowe.
Na czele tego rodzaju spółek muszą stać dobrzy menedżerowie z mocnym politycznym poparciem. Tacy, którzy z premierem i ministrami nie będą rozmawiać z pozycji drżącego o posadę podwładnego, ale i nie z pozycji osoby, którą obchodzi tylko maksymalizacja zysków.
Rozdzieranie szat nad zarobkami
Druga sprawa, która jak bumerang powraca w każdej kampanii wyborczej i z każdą zmianą rządów, to kwestia wynagrodzeń. Obecna władza, jeśli analizować wypowiedzi jej przedstawicieli, postępuje tu w sposób schizofreniczny. Oto zastępcom Prokuratora Generalnego wytyka się wysokie wynagrodzenia (nawiasem mówiąc, określone przez ustawę, a nie widzimisię byłego już ministra Ziobry), a jednocześnie „sędziowski” projekt ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa przewiduje sute apanaże członków tego gremium. Wychodzi na to, że dobrze zarabiać mogą tylko osoby o aktualnie słusznych poglądach.
To jeszcze nic. Minister Jan Grabiec z Koalicji Obywatelskiej – zresztą bardzo słusznie – opowiedział się za podniesieniem płacy prezydenta, premiera i ministrów. Równocześnie ta sama KO rozdziera szaty nad zarobkami prezesa Orlenu, jednej z dziesięciu największych spółek paliwowo-energetycznych Europy.
Obajtek, Krawiec, kierownik stacji paliwowej
To już strzał w stopę, bowiem w roku 2022 Daniel Obajtek zarobił 2,5 mln zł przy 33,6 mld zł zysku koncernu, w 2020 – 2,2 mln zł przy zysku (sprzed połączenia) 2,8 mld zł. Chodzi o spółkę giełdową, w której Skarb Państwa nie ma większości udziałów. Poprzednik Obajtka, Jacek Krawiec w ostatnim roku swego urzędowania (2015) zarobił 3,19 mln zł przy 3,2 mld zł zysku, zaś rok wcześniej 2,9 mln przy niemal 6 mld zł straty.
Danymi można dowolnie żonglować, ale teza, by szefowie gigantycznych giełdowych spółek zarabiali nierynkowe stawki to skrajnie niebezpieczny populizm. Spytajmy może prywatnych akcjonariuszy Orlenu, co sądzą o zatrudnieniu prezesa z pensją kierownika stacji paliwowej.
Nieważne kto, ważne czy i co
Trzecia sprawa to oburzenie, że nowa władza bierze na sztandary sukcesy poprzedników. W Polsce, gdzie zwyczajem jest potępianie w czambuł wszystkiego, co zrobili przeciwnicy, o takie przywłaszczanie sukcesów należałoby się modlić. Nie mam nic przeciwko temu, by obecna koalicja ogłosiła się ojcami polskiego atomu – jeśli ten projekt sfinalizują. Niech chwalą się, że wreszcie zaczną prace przy CPK – jeżeli tylko nie zrezygnują z tej inwestycji. W końcu dla nas, obywateli, nie ma znaczenia wyszarpywanie sobie sukcesów przez polityków, jeśli tylko na tych sukcesach możemy skorzystać.
Poglądy idące w poprzek politycznych podziałów, unikanie zamykania się w bańkach dezinformacyjnych, chętniej konkretne sprawy niż partyjne spekulacje.
Dziennikarz, publicysta, bloger, z wykształcenia historyk.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Gospodarka