Bogusław Mazur Bogusław Mazur
40
BLOG

Made in Poland

Bogusław Mazur Bogusław Mazur Polityka Obserwuj notkę 16

               Polska to kraj przepełniony wynalazcami. Odkąd wynaleźliśmy rewolucję bez rewolucji i okrągły stół, szukamy własnego patentu niemal na wszystko, jakby wcześniej „niczego nigdy nie było”.

Szukamy oryginalnych rozwiązań dotyczących systemu emerytalnego, procesu rejestracji firm, metod budowy autostrad, sposobów ograniczania biurokracji, reguł funkcjonowania służby zdrowia, ram nadzoru nad służbami specjalnymi. Nie odkrywamy jedynie uprawy kartofli i buraków, lepienia ruskich pierogów i pędzenia czystej polskiej, bo to mamy w genach po pradziadach.
Ten maniakalny proces wymyślania wszystkiego od zera idzie topornie, z błędami i wypaczeniami. Wyłażą one bokiem nawet tym, którzy chcą, dajmy na to, ograniczyć biurokrację. Sejmowa komisja, zwana dla żartu „Przyjazne Państwo”, jest ciałem z ducha socjalistycznym, którego zadaniem pozostaje nieustanne, ręczne uwalnianie gospodarki z duszącego gąszczu absurdalnych przepisów. Zamiast opracować ustawę o wolności gospodarczej, likwidującej jednym cięciem 1598 zbędnych ustaw i uwalniającej „energię Polaków”, powołano komisję, która tu coś uszczknie, tam coś poprawi a ówdzie dosztukuje. Co jest równie efektywne jak ręczne sterowanie gospodarką w czasach PRL. Komisja ta, zapatrzona w przepisy już istniejące, nie zapobiegła nawet powstawaniu nowych potworków legislacyjnych, takich jak osławione „jedno okienko” czy pakiet antykryzysowy. Obecna ekipa rządząca, przez pomyłkę zwana liberalną, okazała sie w walce z biurokracja równie skuteczna jak poprzednie.
A przecież - sensacja, sensacja! - są na świecie kraje, które już wdrożyły wypróbowane metody zarządzania. Nie trzeba nawet jechać daleko, do Nowej Zelandii czy innego Tajwanu, o słonecznym Peru nie wspominając. Wystarczy zajrzeć do Czechów, jak rozwiązali problemy służby zdrowia. Albo do Hiszpanów, jak zbudowali drogi. Albo do Szwedów, jak określili standardy antykorupcyjne. Albo do Amerykanów, jak działa u nich lobbing.
Może brak umiejętności kopiowania sprawdzonych wzorów bierze się z instynktownej, historycznie uzasadnionej nieufności wobec obcoplemieńców? A może z niedomiaru kultury mieszczańskiej i kupieckiej, która zmusza do wymiany nie tylko towarów ale i myśli?
Moja teoria jest taka: my po prostu lubimy improwizować, eksperymentować, uczyć się na własnych błędach, mile łaskotać nasze ego pokonywaniem trudności. Lubimy odkrywać proch. I koło, które chętnie rysujemy palcami na czołach, wyrażając tym gorące uczucia wobec polityków, choć oni krew z krwi, kość z kości naszej.

Poglądy idące w poprzek politycznych podziałów, unikanie zamykania się w bańkach dezinformacyjnych, chętniej konkretne sprawy niż partyjne spekulacje. Dziennikarz, publicysta, bloger, z wykształcenia historyk.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (16)

Inne tematy w dziale Polityka