Bogusław Mazur Bogusław Mazur
163
BLOG

Sylwestrowe fajerwerki demagogii

Bogusław Mazur Bogusław Mazur Rozmaitości Obserwuj notkę 1

Jak co roku, tuż przed Sylwestrem robi się huczno od wezwań do zakazu używania fajerwerków. Stąd jak co roku wypada przypomnieć słowa Abrahama Lincolna, że „demagogia – to umiejętność ubierania najbardziej lichych idei w najwznioślejsze słowa”. Bo łatwiej jest słuchać demagogicznych haseł o zakazywaniu niż zadbać o te swoje psy i koty. Demagogia jest bowiem narzędziem populistów.

Pieskowi czy kotkowi trzeba dać jedzenie i należy zapewnić mu opiekę weterynarza. Pieska należy też wyprowadzić na spacer obserwacyjny, podczas którego opiekun obserwuje, czy i co je piesek a piesek obserwuje, czy i co je opiekun. Jednak kiedy zbliża się Sylwester, to dla części właścicieli zadaniem ponad siły są dość proste możliwości zadbania o to, aby zwierzak nie uległ stresowi z powodu fajerwerków. Korzystają z tego politycy wysuwający alternatywne proste rozwiązania mające zdjąć z przyszłych wyborców trud myślenia i działania.

Strzelanie tymi samymi argumentami

Przykładów chęci zakazywania jest dosyć. Radni w Warszawie, w Łodzi i innych miastach postulują wprowadzanie ustawowych zakazów używania fajerwerków. Wspomagani przez ekologów i ramię w ramię z nimi wyliczają zwierzęta, których huk i widok fajerwerków ma pozbawiać życia. Jednak przytaczanie przykładów tych konkretnych polityków mija się z celem, bo nie wnoszą oni nic innego ponad to, co już było mówione.

Podobnie jak nie ma większego sensu powoływać się na badania opinii publicznej, choć te akurat na ogół wykazują przewagę zwolenników fajerwerków. Lecz gdyby przewagę mieli nawet przeciwnicy, to nie oznaczałoby to określenia słuszności, bo racji się nie przegłosowuje. Historia zna przykłady demokratycznie przegłosowanych głupich zakazów i nakazów.

Czy mamy zakazać koncertów plenerowych?

Lepiej skupić się na dwóch przykładach słuszności argumentacji zwolenników zakazu. Pierwszy – fajerwerki powodują taki hałas, że z jego powodu zwierzęta padają jak muchy. A jak jest w rzeczywistości? Jest tak, że zarówno czynniki naturalne, czyli burze lub gradobicia, jak i te związane z działalnością człowieka - samoloty, pociągi, sygnalizacja dźwiękowa samochodów uprzywilejowanych, młoty pneumatyczne, koncerty plenerowe, imprezy sportowe - wywołują podobne natężenie dźwięku i stały się elementem współczesnej cywilizacji. Czy ktoś zauważył zjawisko masowej, zabójczej w skutkach trwogi u psów z powodu lecącego samolotu? Albo gradobicia?

Dodajmy, że badania naukowców Wojskowej Akademii Technicznej potwierdziły, że wszystkie fajerwerki w tzw. bezpiecznej odległości nie przekraczają poziomu hałasu 120 decybeli, czyli spełniają normy Unii Europejskiej, a już około 40 metrów od miejsca ich odpalenia poziom hałasu sukcesywnie zmniejsza się i kształtuje między 90 a 110 decybelami.

Co to za ekolodzy którzy chcą zanieczyszczać środowisko

Drugi przykład słuszności, czy raczej braku słuszności argumentacji zwolenników zakazów - ekologia. Otóż niektóre fajerwerki mają rzekomo zanieczyszczać środowisko naturalne i z tego powodu światłe, ekologiczne, zielone władze Warszawy od 2018 r., zamiast pokazu sztucznych ogni, organizują w noc sylwestrową pokaz laserów. Ale zgodnie z badaniami już wspomnianej Wojskowej Akademii Technicznej, pokazy laserowe powodują dużo większe zanieczyszczenie środowiska – aby pokaz laserowy mógł się odbyć, wytworzyć należy szkodliwą dla otoczenia sztuczną mgłę.

Nie można również zapominać o kosztach, jakie są potrzebne do przygotowania pokazów laserowych. Szacuje się, że są one od kilku do kilkunastu razy wyższe w stosunku do organizacji pokazów sztucznych ogni, a ich realizacja wymaga zastosowania ogromnej ilości energii, która generowana jest za pomocą agregatów prądotwórczych zasilanych prądem. Aż przypominają się słowa z utworu Kazika poddające w wątpliwość wegetarianizm osób jedzących schabowe. Artysta wyraził tę myśl w dosadniejszy sposób.

Branża na 10 tys. miejsc pracy a unijne przepisy

I jeszcze parę słów o bezpieczeństwie fajerwerków i o samej wystrzałowej branży z nich żyjącej. Otóż wszystkie legalne produkty dostępne na polskim rynku są certyfikowane i dopuszczone do obrotu, transportu i magazynowania według ściśle określonych procedur. Każdy fajerwerk sprzedawany na terenie Unii Europejskiej uznawany jest za bezpieczny nie tylko dla konsumentów, ale także dla zwierząt i środowiska. Można przypuszczać, że wielu zwolenników zakazów zalicza się do zwolenników UE. Chyba nie sądzą, że Bruksela dopuszcza sprzedaż fajerwerków niebezpiecznych dla ludzi, zwierząt i środowiska?

No i sama branża. Tak się łatwo mówi – „zakazać”. Lecz branża pirotechniczna to w zdecydowanej większości firmy rodzinne, często przez kilkadziesiąt lat swojej działalności, aktywnie wspierające swoje lokalne społeczności i budujące siłę lokalnych gospodarek. Przedsiębiorstwa zapewniają ponad 10 tysięcy miejsc pracy w całym kraju, a dzięki własnej przedsiębiorczości i aktywności każdego roku wypracowują zyski na poziomie 600 mln złotych, które istotnie przekładają się na wpływy podatkowe i rozwój społeczności lokalnych.

Ognista edukacja branży pirotechnicznej

Co więcej, przedsiębiorcy powołali Stowarzyszenie Dystrybutorów i Importerów Pirotechniki, a to z kolei powołało do życia Fundację Rozwoju i Edukacji Pirotechnicznej. Jej zadaniem jest edukacja społeczeństwa na temat bezpiecznego obchodzenia się z fajerwerkami, całkowitego zakazu ich używania przez nieletnich oraz osoby nietrzeźwe, zachęcanie do korzystania z tzw. cichych fajerwerków i ścisła współpraca z organizacjami pro-zwierzęcymi w zakresie prawidłowego i odpowiedzialnego zabezpieczenia zwierząt podczas pokazów pirotechnicznych. Co roku Fundacja organizuje akcje plakatowe, w których informuje jak dbać o zwierzęta domowe podczas nocy sylwestrowej. Co dla edukacji zrobili politycy zabiegający o poparcie hasłami o potrzebie wprowadzenia zakazu o zakazie?

Niekończąca się historia zakazywania

Lecz nie ma co się łudzić. Za rok znów będziemy słyszeć słowo „zakazać”, zamiast słowa „edukować”. Bo niektórym właścicielom psów i kotów łatwiej się słucha o zakazach niż o metodach zadbania o zwierzaka. „Historia się nie powtarza? Może. Ale się jąka” – napisał w jednym z aforyzmów Stanisław Jerzy Lec. I tak właśnie jest - racjonalna argumentacja ma mniejszą siłę przebicia niż demagogiczne hasła powodujące jąkanie się historii. „Na nic muzyka, gdy publiczność głucha” – stwierdził gorzko amerykański pisarz i dziennikarz Walter Lippmann.

Dajmy jednak szansę rozumowi, publikując plakat z radami dla właścicieli zwierząt.

image

Poglądy idące w poprzek politycznych podziałów, unikanie zamykania się w bańkach dezinformacyjnych, chętniej konkretne sprawy niż partyjne spekulacje. Dziennikarz, publicysta, bloger, z wykształcenia historyk.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Rozmaitości