Temat nielegalnych składowisk odpadów nagle wybuchł w tle kampanii wyborczej i równie szybko zgasł. Po raz kolejny potwierdziła się reguła, że politycy biorą pod lupę jakiś temat tylko wówczas, gdy mają na widoku partykularny, partyjny interes.
Najpierw było oburzenie polityków Koalicji Obywatelskiej na wniosek polskiego do rządu do TSUE w sprawie odpadów, których Niemcy nie kwapią się zabrać z Polski. W ferworze obrony teutońskich śmieci twierdzono m.in., że przecież Niemcy nijak nie rozpoznają swoich odpadów. Dla opozycji to groteska, dla unijnego Trybunału – który wszak dla PiS jest symbolem stronniczości – sprawa mniej śmieszna, bowiem Berlin został poproszony o dogłębne wyjaśnienia.
Obrzucanie się śmieciami
Potem, a właściwie równolegle, mieliśmy serię dziwnych pożarów składowisk odpadów, i to w miastach rządzonych przez opozycję. I już poszło tradycyjnie: KO rzuciła się na PiS, że nie panuje nad gospodarką odpadami, a PiS na KO, że jej samorządowcy przymykają oko na składowanie niebezpiecznych odpadów.
Z kolei w sympatyzujących z opozycją mediach opisano sprawę nadużyć związanych z odpadami w jednej ze spółek należących do Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Przy okazji wmieszano w, nomen omen, śmierdzącą sprawę polskie firmy, którym nie udowodniono nierzetelności. Ale jak to bywa: na jednym ogniu piecze się kilka pieczeni, a również grilluje konkurentów.
Pecunia non olet a mącenie ludziom w głowach
Przy okazji, jak to zauważył na Salonie24 prezes Fundacji Polskiego Godła Promocyjnego Krzysztof Przybył, zamącono ludziom w głowach, stawiając znak równości między importem odpadów a ich porzucaniem na nielegalnych i legalnych składowiskach. Tymczasem recykling odpadów to filar gospodarki zero waste, a przy tym dochodowy biznes. Także dla polskich, innowacyjnych firm.
Recyklingowy złoty biznes
W „Dzienniku Gazecie Prawnej” prezes jednej z takich firm, Polblume, opisał żmudną procedurę i ściśle regulowane prawem wymogi związane z recyklingiem odpadów. Jak podkreślił, odpady są neutralizowane w 99,9% jeszcze na terenie zakładu, skąd się je odbiera. Owszem, kilka lat temu, pod rządami starych przepisów, było pole do działania dla nieuczciwych przedsiębiorców, teraz regulacje są znacznie lepsze. A poza tym – jaki jest sens przysłowiowego „wyrzucania do lasu” czegoś, na czym można dobrze zarobić? Dzięki stale doskonalonym, unikalnym technologiom źródłem cennych surowców stały się i akumulatory, i zużyte baterie. Firmy zajmujące się recyklingiem robią na nich pieniądze, a nie cichcem podrzucają na łono natury.
Demagogia kampanii wyborczej nie jest żadnym usprawiedliwieniem dla negatywnego nastawiania Polaków do gałęzi przemysłu, która jest przyszłością także dla Polski. Potrzebujemy nowoczesnego recyklingu odpadów, mamy firmy i technologie, które się sprawdzają. Lepiej, by politycy, jeżeli już muszą mieszać się do biznesu, kibicowali naszym przedsiębiorcom, a nie straszyli Polaków opowieściami z mchu i paproci.
Poglądy idące w poprzek politycznych podziałów, unikanie zamykania się w bańkach dezinformacyjnych, chętniej konkretne sprawy niż partyjne spekulacje.
Dziennikarz, publicysta, bloger, z wykształcenia historyk.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości