Rozmach w budowie mostów, tuneli i dróg, sprawny system naliczania opłat za przejazd, zwyczaje kulinarne, zaskakująca uprzejmość, naturalność, to tylko część spraw nad którymi warto się pochylić aby się zastanowić, które są warte naśladowania, a które nie. Bo takie też są.
Ten tekst będzie po części się opierał na relacjach paru znajomych, mających długie doświadczenia w pracy czy w kontaktach handlowych w krajach skandynawskich. Po części, bo osobiście trochę też buszowałem po Danii, zahaczając o Norwegię i Szwecję. Przy czym nie udaję wytrawnego podróżnika, są to obserwacje z amatorskich wojaży.
Moja znajoma kilka lat pracowała w Norwegii. – Piękny kraj, pracuje się dobrze. Tylko czasem do najbliższego sklepu monopolowego jest 200 kilometrów, drogą przez góry. W dodatku alkohol jest szalenie drogi. Dlatego Norwedzy masowo pędzą bimber a podczas domowych przyjęć każdy przychodzi z własną flaszką – skarżyła się. I tego może lepiej nie naśladujmy.
Znajomy drobny przedsiębiorca z branży odzieżowej pojechał trochę w ciemno do Danii w poszukiwaniu możliwości zawarcia interesujących kontraktów. W jednym z miast dotarł do sporej firmy odzieżowej. Poprosił o możliwość odbycia rozmowy z kimś z działu handlowego. Sekretarka powiedziała, że poprosi dyrektora. Znajomy spodziewał się pana pod krawatem, jednak po kwadransie wszedł młody chłopak w dżinsach i w kraciastej koszuli. Pogadali, lecz kontraktu nie zawarli. – Bezczelnie poprosiłem, aby mi wskazał drogę do konkurencyjnej firmy. U nas potraktowano by mnie zapewne z buta. Tymczasem Duńczyk wyjął mapę, wyrysował na niej drogę i tę mapkę mi podarował – wspominał. No i taką uprzejmość naśladujmy.
Ten sam znajomy przez kilka lat mieszkał w Islandii. Podczas spotkania podarował mi przywieziony słoiczek z marynowanym rekinem, podobno islandzki przysmak. Po odkręceniu słoika, po domu rozszedł się intensywny zapach, pardon, uryny. Smak mięsa odpowiadał zapachowi. I tego przepisu nie przyswajajmy. Już trochę bardziej strawna jest kuchnia duńska, miałem okazję podczas kolacji u duńskiego przedsiębiorcy jeść ich świąteczne danie, chyba bożonarodzeniowe. Były to m.in. dość jałowe mięsne kulki z jakimś dżemem. Przełknąłem i pochwaliłem, bo gospodarz najwyraźniej tego oczekiwał.
No i infrastruktura. W Danii trzeba uważać, bo u nich ulica może zaczynać się w centrum miasta a kończyć hen, w szczerym polu. Za to miałem okazję jechać Mostem nad Sundem, łączącym Kopenhagę z szwedzkim Malmö. Długość - 7845 metrów. To było nieco irracjonalne uczucie, tak jechać i jechać mostem, mając pod sobą morską cieśninę. Podobno podczas sztormowej pogody most jest zamykany, bo za bardzo się kołysze.
Jeszcze większy rozmach mają Norwedzy. Ci wybudowali system tuneli podmorskich Ryfast, który biegnie od miasta Stavanger do gminy Strand. Jest to jeden z najdłuższych i najgłębszych podmorskich tuneli drogowych na świecie, z tunelem Ryfylke o długości 14,3 km i głębokości 292 metrów pod poziomem morza.
I tu polski wątek. Otóż do pobierania opłat za przejazd tunelem Norwedzy wybrali firmę Kapsch TrafficCom, który wdraża systemy opłat na całym świecie. Norwedzy wybrali Kapsch TrafficCom, ponieważ nie udało się na czas uruchomić poprzedniego systemu poboru opłat. A tymczasem Kapsch TrafficCom już po 13 tygodniach od podpisania umowy pomyślnie uruchomił system poboru.
Kto się choć trochę interesuje transportem, temu nazwa Kapsch nie będzie obca. U nas Kapsch też wprowadził system poboru opłat na autostradach, tzw. viaTOLL, który przynosi ogromne wpływy do budżetu państwa. Teraz viaTOLL ma być zastąpiony państwowym systemem e-TOLL, ponieważ państwo doszło do wniosku, że lepiej sobie poradzi z zawiadywaniem skomplikowanym systemem ściąganiem pieniędzy niż firma z wieloletnim doświadczeniem.
Póki co, świeża informacja jest taka, że państwowy system już notuje pierwsze opóźnienie. Rejestracja w nim miała ruszyć w kwietniu, a obecnie planowana jest od połowy maja. Nie wiadomo też dokładnie, kiedy ruszy system dystrybucji nowych urządzeń do uiszczania myta przez przewoźników. Bo viaTOLL jest systemem radiowym, e-TOLL satelitarnym, więc są potrzebne nowe urządzenia.
Przepraszam, że wszedłem w takie techniczne szczegóły, jest ich zresztą dużo więcej. Jednak aby nimi nie zamęczać, poprzestanę na wniosku, że przynajmniej w tej konkretnej sprawie lepiej naśladować Norwegów.
Poglądy idące w poprzek politycznych podziałów, unikanie zamykania się w bańkach dezinformacyjnych, chętniej konkretne sprawy niż partyjne spekulacje.
Dziennikarz, publicysta, bloger, z wykształcenia historyk.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości