Może nie mamy tu mistrzów jak Underwood, raczej takich mniejszych underwoodzików, ale mimo to polska polityka to też dobry materiał na polityczny thriller. Z niecierpliwością czekam na premierę trzeciej serii amerykańskiego serialu „House of cards”.
Dwie pierwsze obejrzałam niemal ciągiem. Ten film jest jak magnes - po obejrzeniu jednego odcinka nie możesz przestać o nim myśleć i oglądasz więcej i więcej. Główny wątek: walka o władzę. Kulisy polityki przedstawione w filmie są przerażające: nie obowiązują żadne zasady, liczy się tylko skuteczność.
Głównym wątkiem trzeciego sezonu jest prezydentura Francisa Underwooda, prezydenta USA, który przez dwie pierwsze serie realizował swój plan objęcia najwyższego stanowiska w państwie. Wszystko zaczyna się od tego, że pozbawiony obiecanego mu stanowiska sekretarza stanu senator Underwood zaczyna mścić się na tych, którzy go wystawili. Ale zemsta nie jest jego jedyną motywacją. Jak przystało na rasowego polityka, jego celem jest władza. Wszystkie metody są dozwolone. Underwood jest mistrzem manipulacji – w tym nie ma sobie równego. Realizuje swój scenariusz krok po kroku. To niezwykle inteligentny, przebiegły gracz, który swoje ruchy potrafi zaplanować daleko naprzód. Jest w tym naprawdę dobry.
Underwood, zagrany po mistrzowsku przez Kevina Spacey, ma wsparcie w równie co on ambitnej żonie Claire (w tej roli również świetna Robin Wright). Oboje idą jak taran, by zrealizować swój cel, choć chwilami widz ma wrażenie, że ona – w przeciwieństwie do męża - ma odrobinę wrażliwości. Nic z tego. To małżeństwo też jest układem, perfekcyjnym. Mają ze sobą świetny kontakt, rozumieją się bez słów. Wspierają w karierze. Dają sobie pełną wolność i lubią niestandardowe relacje. Ale są też w stanie rzucić drugie na pożarcie, jeśli jedno poczuje się zranione.
Trailer najnowszej serii zapowiada nowego bohatera - prezydenta Rosji, który swoim wyglądem mocno przypomina Putina i chyba nieźle namiesza: widzimy, że podczas spotkania z prezydentem USA ostentacyjnie nie podaje mu ręki, na oczach gości namiętnie całuje żonę Uderwooda, a pod Białym Domem trwają protesty przeciw jego obecności. Dwa z trzynastu odcinków trzeciego sezonu wyreżyserowała Agnieszka Holland. - Muszą się pojawić wątki rosyjskie, skoro mamy prezydenta Stanów Zjednoczonych. Trudno byłoby tego uniknąć. Moja wiedza o polityce międzynarodowej jest większa niż w przypadku większości moich amerykańskich kolegów, więc myślę, że mogę coś wnieść do tej historii. Z pewnością wiem więcej o Rosji niż oni - mówiła w jednym z wywiadów.
W filmie świat polityki jest pełen podstępów i brutalnej gry. Gracze są cyniczni i bezwzględni. Jeśli ktoś staje się niepotrzebny, jest eliminowany - jeśli trzeba, to na zawsze. Czy „House of cards” pokazuje prawdziwą twarz polityki? Walka o wpływy i stanowiska to przecież jej istota. Czy jest to tylko brutalny świat, pozbawiony zasad, w którym jedyne co się liczy, to wygrana? Czy ci, dla których polityka jest służbą dla państwa i przywilejem, mają szansę w nim przetrwać? To pytanie otwarte, bo służba dla państwa powinna być przecież standardem.
Oglądając „House od cards”, trudno nie pomyśleć o naszym polskim podwórku. Nie mamy tu co prawda mistrzów jak Underwood, raczej takich mniejszych underwoodzików, ale mimo to polska polityka to dobry materiał na polityczny thriller. Walka na noże między PO a PiS, handel wszystkim uprawiany przez PSL, wolty Palikota, biznesy i kariery postkomunistów, nokauty w kampaniach wyborczych - to nie byle jaki materiał na polityczny thriller. Ambicje, walka o władzę, intrygi, seks, przemoc, tajemnicza śmierć. Wszystko to mieliśmy przez ostatnie lata.
Polacy uwielbiają politykę i jej jednocześnie nienawidzą. To główny temat rodzinnych spotkań i częsty powód nieporozumień przy stole. Myślę, że mocny jak „House of cards” polityczny thriller, oparty na polskiej polityce, intrygach, bezwzględnej grze z użyciem służb i instytucji państwa, szybkich karierach, zdradach, cynizmie i tragediach, pobiłby wszelkie rekordy popularności. Tusk jako Underwood czy może raczej Schetyna? Kogo obsadzilibyście w głównych rolach?
Z zawodu i pasji jestem dziennikarką. Pracowałam w Polskiej Agencji Prasowej, TVN24, wydawałam lokalny tygodnik Gazeta Południa. Przez 15 lat byłam współwłaścicielką portalu Salon24 i prezesem spółek. Założyłam i prowadziłam Fundację Warszawskie Szpitale Polowe. Przez rok byłam sekretarzem stanu w Kancelarii Prezydenta RP.
Więcej informacji o mnie na stronie: bognajanke.pl
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura