Maria Zatryb-Baranowska "Uliczka powstanców. Wspomnienia sanitariuszki szpitala polowego z Powstania Warszawskiego". Fundacja Warszawskie Szpitale Polowe, Warszawa 2014.
1 sierpnia. Od rana pada rzęsisty deszcz. O godzinie 11-tej rozlega się wycie syren fabrycznych. Alarm lotniczy? Nie wiadomo. Czekamy długo na jego odwołanie, które nie następuje. Około południa deszcz ustaje, ukazuje się słońce.
O godzinie 14-tej wychodzę z domu, idę Tamką w stronę Dynasów, aby przejść do Krakowskiego Przedmieścia, do tramwaju. Wchodzę schodami na wysoką skarpę. Na ławeczkach siedzą kobiety z małymi dziećmi. Jest cicho, słonecznie, spokojnie. Z kamienicy przy ulicy Bartoszewicza dobiegają dźwięki fortepianu - ktoś gra „Poemat” Fibicha . Na jedną chwilę czas się cofnął. Nie ma wojny, nie ma obozów, nie ma konspiracji. Jest po prostu gorące, słoneczne, sierpniowe popołudnie.
(…)
Krótka uliczka Konopczyńskiego kończyła się niewielkim placem otoczonym szczelnie kilkoma kamienicami. Kamienica nr 1 była zajęta przez zwykłych lokatorów, nr 3 - przeznaczona całkowicie na szpital, pod numerem 5/7 lokowano ludność przybywającą ze spalonych domów, a pod numerem 4, gdzie kiedyś mieściła się szkoła zawodowa, przebywali bezdomni ze zburzonych kamienic oraz jeńcy wzięci do niewoli - Niemcy i volksdeutsche. Kamienice 1, 3 i 5/7 były nowoczesne, wykończone w roku 1938, pięciopiętrowe, a pod domem 5/7 mieścił się schron przeciwlotniczy sięgający dwa piętra w głąb.
Cały ten zakątek był zaciszny i dawał poczucie bezpieczeństwa. Gdy przeniósłszy sterylizator, weszłam do pokoju na parterze, zobaczyłam scenę, która pozostała mi w pamięci na zawsze. Przy fortepianie siedział młodziutki chłopiec w wojennej rogatywce ozdobionej pękiem biało-czerwonych wstążek i grał „Serce w plecaku”. Trzy młode pary siedzące na tapczanie wtórowały mu śpiewem. Wszyscy byli tak weseli i beztroscy. Dwa tygodnie później nikt z nich już nie żył.
To fragmenty powstańczych wspomnień sanitariuszki szpitala polowego przy ulicy Konopczyńskiego w Warszawie,
Marii Zatryb-Baranowskiej ps. „Adela, które właśnie się ukazały.
Książka nie jest przeznaczona do sprzedaży. Zostanie bezpłatnie rozdystrybuowana do wybranych bibliotek publicznych i instytucji związanych z historią Warszawy. Lista bibliotek, w których będzie dostępna, zostanie opublikowana na stronie
www.szpitale1944.pl (strona jest jeszcze w budowie, start ok. 15 lipca).
Wydanie książki nie byłoby możliwe, gdyby nie życzliwość córki autorki wspomnień, pani Barbary Dąbrowskiej, oraz wsparcie fundacji PZU. Wspomnienia zostały napisane pięknym, literackim językiem. Autorka spisała je w czasie Powstania i tuż po nim. Przeleżały w domowej szufladzie kilkadziesiąt lat. Tekst jest uzupełniony o przypisy oraz liczne fotografie ze zbiorów rodzinnych i z Archiwum Muzeum Powstania Warszawskiego.
Książka jest częścią projektu Muzeum Szpitala Polowego, którego celem jest stworzenie w podziemiach kamienicy przy ul. Konopczyńskiego 5/7 w Warszawie muzeum upamiętniającego szpital, który działał tam w czasie Powstania, jak również prawie 200 innych powstańczych szpitali i punktów opatrunkowych.
Projekt objęli patronatem honorowym prezydent Warszawy, dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego, rektor Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego i prezes Polskiego Czerwonego Krzyża.
W najbliższym czasie opublikuję na moim blogu kolejne fragmenty książki.
Z zawodu i pasji jestem dziennikarką. Pracowałam w Polskiej Agencji Prasowej, TVN24, wydawałam lokalny tygodnik Gazeta Południa. Przez 15 lat byłam współwłaścicielką portalu Salon24 i prezesem spółek. Założyłam i prowadziłam Fundację Warszawskie Szpitale Polowe. Przez rok byłam sekretarzem stanu w Kancelarii Prezydenta RP.
Więcej informacji o mnie na stronie: bognajanke.pl
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura