Przez ostatnie dni odpoczywam i uczestniczę w życiu rolniczej rodziny, która od wielu pokoleń żyje w tym samym miejscu w północnej Austrii. Uprawia to same pole, rozbudowuje tę samą chałupę. Kiedy spaceruję po łąkach i pagórkach, zachwycam się widokami, ojciec obecnego gospodarza podchodzi na mnie i mówi z uśmiechem: „Ja patrzę na to od osiemdziesięciu lat i tak samo ciągle się zachwycam!”.
Życie w zgodzie z naturą oznacza dla tej rodziny produkcję czystego ekologicznie mleka, uprawę własnych warzyw i owoców, kupowanie wyłącznie naturalnych produktów. Nie żyją jednak w skansenie. Dziadek jest dumny ze swojego nowego samochodu – hybrydowej toyoty.
Mówią, że nigdy nie chodziło im o bogactwo, ale o to, by dobrze żyć. I tak żyją. W zgodzie z naturą, z Bogiem, z porządkiem świata. A my mamy okazję przyglądać się wszystkiemu, co robią, bo taka jest formuła wakacji na austriackiej wsi.
Kriechbaumerowie gospodarują tu od ponad 200 lat. Pięćdziesięcioletni Johann zawiaduje dziś całym interesem. Wszyscy żyją razem. Dziadkowie, Johann z żoną Edith i szóstką dzieci oraz brat Johanna. Kto może, pracuje i codziennie wykonuje swoje obowiązki. Dziadkowie i dzieci też. Karmią zwierzęta, koszą zboże, doją krowy, przygotowują jedzenie dla turystów, którzy ich odwiedzają, przygotowują im pokoje.
Nie mają wiele ziemi – kilkanaście hektarów, w tym piękny, czysty, las. Sama ziemia i zwierzęta nie pozwoliłyby im przeżyć. Przyjmują więc gości. A goście – jak my – odpoczywają, ale i doglądają z gospodarzami krów, karmią je, przyglądają się dojeniu, wyszukują jajka w kurniku i zanoszą je gospodyni.
W rodzinie praca jest podzielona. Każdy ma swoje zadania. Dwa razy w tygodniu pieką bułki i chleb dla całej rodziny i gości. Robią sery, soki z jabłek, Most – lekki alkoholowy napój z jabłek i gruszek, nalewki i bardzo mocne sznapsy. Muszą być mocne (min. 45%), bo inaczej by zmętniały.
Wiadomo już, że dzieci przejmą gospodarstwo po rodzicach, tak jak ci przejęli je po swoich rodzicach. Dziadkowie zajmują się też najmłodszymi dziećmi, a młodzi opiekują się dziadkami, kiedy ci tego potrzebują. W zgodzie z naturą, nie tylko tą ich otaczającą, ale także ze swoją własną. Wszyscy są spokojni i uśmiechnięci. Pracują, modlą się przed posiłkami, raz w tygodniu wspólnie grają i śpiewają dla swoich gości.
Johann działa też w radzie gminy, a w niedziele podczas mszy świętej czyta Ewangelię. Widać, że jest poważany wśród sąsiadów. Nie wygląda na swoje 50 lat i na to, że jest ojcem szóstki dzieci. Tryska energią i radością.
Obejrzyjcie film, który przedstawia ich i ich życie. Film jest co prawda po niemiecku, w ich lokalnym dialekcie, ale nawet jeśli nie znacie języka, warto zobaczyć, co to za ludzie.
Z zawodu i pasji jestem dziennikarką. Pracowałam w Polskiej Agencji Prasowej, TVN24, wydawałam lokalny tygodnik Gazeta Południa. Przez 15 lat byłam współwłaścicielką portalu Salon24 i prezesem spółek. Założyłam i prowadziłam Fundację Warszawskie Szpitale Polowe. Przez rok byłam sekretarzem stanu w Kancelarii Prezydenta RP.
Więcej informacji o mnie na stronie: bognajanke.pl
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości