Strona wykorzystuje pliki cookies.
Informujemy, że stosujemy pliki cookies - w celach statycznych, reklamowych oraz przystosowania serwisu do indywidualnych potrzeb użytkowników. Są one zapisywane w Państwa urządzeniu końcowym. Można zablokować zapisywanie cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki internetowej. Więcej informacji na ten temat.
http://bezkropki.neon24.pl/post/133317,sport-to-zdrowie
Wiem z doświadczenia, że mając zdolne w jakiejś dziedzinie dziecko - trzeba mieć grubą forsę, by pchnąć taką sytuację na tory prawdziwego sportu. Moje dziecko wygrywało wszystkie zawody w skokach przez przeszkody, zdobyło puchar szkółek jeździeckich w długim ciągu zawodów. Na koniach szkółkowych, a więc to nie były jakieś specjalnie "nadzwyczajne" konie, trenowane do sportu końskie gwiazdy. I nikt ze świata jeździeckiego zdolnym i dzielnym chłopakiem się nie zainteresował. Natomiast rodziców absolutnie nie było stać na zapewnienie mu indywidualnej ścieżki sportowej. Bo to bardzo droga ścieżka, jeśli idzie o konie. To przykład zapewne nieco ekstrawagancki, skrajny, ale sądzę, iż taki problem tyczy wielu rodziców przy tzw. normalnych dziedzinach sportu. Czyli: zabieranie pod przymusem pieniędzy ludziom i futrowanie nimi bardzo małego środowiska z patologiami, o których była mowa w Twojej notce.
Jeśli mówimy o Brazylii i ziemiaństwie - to tam nie ma żadnego ziemiaństwa. To są niewyobrażalne latyfundia obsługiwane do niedawna przez niewolników a powstałe m.in przez zniszczenie redukcji jezuickich w XVIII przez "dobrych masonów" pod wodzą markiza de Pombal, który do dzisiaj ma wielki pomnik w Lizbonie. Brazylia była kolonią portugalską. Jeśli 80-90% ziemi jest w rękach kilku rodzin w rodzaju Branickich obdarowanych przez carową Katarzynę a cała reszta ludności wiejskiej - to nie "średnie ziemiaństwo" czy "drobne ziemiaństwo" jak w I Rzeczpospolitej - ale robotnicy rolni żyjący w nędzy i uciekający do faweli, to jaki sens ma porównywanie Brazylii do I Rzeczpospolitej - państwa wolnego, z prawami osobistymi chłopów i mieszczan.
PS. Polska nigdy nie była i nie jest "zaściankiem". Nie przypadkiem tyle krwi się tu leje i taka masa prowokatorów na zagranicznym jurgielcie podburza Polaków do różnych nierozważnych rzeczy. Na przykład pan Kościuszko - dobry mason i republikanin. Bohater komunistów.
PS. W Brazylii od dekad obiecuje się biedakom reformę rolną. Liderzy związków robotników rolnych są tak samo "eliminowani" jak Indianie, którzy przeszkadzali swym istnieniem w wycince lasów, "których broni Sting". Albo korumpowani. I moim zdaniem prezydent Lula i ta pani z Bułgarii - też grali jakieś role, aż ich ściągnięto ze sceny.
"...- Nie pomnę, czy w Dziełach Lenina coś było o sporcie, ale jest faktem niesamowita popularyzacja sportów np. spadochroniarstwa w ZSRR przed wojną. A po wojnie: sporty walki (ale tylko w określonych klubach). Dla pospólstwa zaś – dyscypliny grupowe. Zresztą nie tylko w ZSRR.
I w powyższym zdaniu dochodzę do sedna. Otóż o ile o historii sportów/sportu można sobie poczytać i wyrobić własne zdanie, o tyle moje osobiste obserwacje są następujące:
- Sporty grupowe są usilnie forsowane jako opium dla ludu, żeby cię ciemny lud nie zajmował myśleniem, rządzeniem i głupotami; Zauważ, że za PRLu właśnie sporty grupowe i to kontuzjogenne były forsowane. W ogóle popularność dyscyplin tak szkodliwych dla organizmu jak: piłka nożna, ręczna, koszykówka jest aż zastanawiająca; Tak, to JEST zastanawiające;
- A już najlepiej, żeby ciemny lud za dużo nie ćwiczył sam, bo jeszcze byłby zanadto zdrowy i obrośnięty w mięśnie, a po co komu taki kłopot; Sprawne fizycznie to muszą być „formacje”, a i to nie wszystkie;
- Dla pań są modelki, a dla panów sportowcy –jako obiekty do naśladowania i wpadania w kompleksy; Idealnie obnażył i precyzyjnie opisał to zjawisko Terry Pratchett w „Niewidocznych akademikach”. N.b. nie wiem, czy wywód Pratchetta nie wyczerpuje zagadnienia „po co komu i skąd się wzięły gwiazdorstwo, sporty wyczynowe i histeria olimpijska”. Uzupełnieniem tematu „czemu w Anglii i po co Anglii cały ten sport” jest wątek szkoły w Hugglestones ubocznie opisany w „Prawdzie” tegoż Pratchetta;
- Sport wyczynowy jest dobry, bo daje kasiurę, trzyma ciemny lud w zabobonach i na poziomie rozrywek typu igrzyska, no więc będzie popierany „spontanicznie ukochany” i szlus;
- Sport wyczynowy to nie jest sport, tylko rąbanka ludzka; Trzeba być kretynem, żeby pozwalać na to własnemu dziecku. Natomiast ogólnorozwojówka jest tym, czego brakuje w zasadzie całości społeczeństwa i to by należało: propagować oraz samemu uprawiać. (Ostatnie dwa zdania sobie wytłuść, daj na czerwono, albo zgoła na złoto I ZAPAMIETAJ oraz wprowadź w życie. Bo są oparte na faktach oraz stanowią „być albo nie być w dobrym stanie” dla substancji narodowej.);
- Sztuki walki to osobny temat. Te z nich, które mogą służyć jednocześnie poprawie zdrowia i samoobronności, a przy tym być dostępne dla wszystkich, mają konsekwentnie wiatr w oczy. Kwitną albo te „wyczynowe”, albo zalatujące sekciarstwem....".
Dziękuję Bez Kropki, jak już założę konto na neon24.pl to podziękuję odpowiednio pod notką. Bardzo na czasie i bardzo potrzebna w naszych niespokojnych czasach (tak jakby kiedykolwiek były "spokojne"). Pozostaję wdzięcznym dłużnikiem.
PS. Dodam tylko, że tak się dziwnie składa, że w III RP zlikwidowane zostało masowe harcerstwo związane z lekkimi sportami i zwłaszcza turystyką i ogniskami harcerskimi oraz opowieściami przy ognisku, zlikwidowane zostały lekcje gimnastyki na poziomie poprawiania sprawności ruchowej i "naprawiania kręgosłupa" po tym, co robi z nim wysiadywanie godzinami na lekcjach a dzisiaj - dodatkowo przy komputerze. Państwo władowało miliardy w "Orliki", które zaraz zaczną pochłaniać kolejne miliardy na remonty a "działacze piłki nożnej" to mogą mafię sycylijską uczyć "zasad działania".
Ja bym jeszcze dodał do tego czwartą część, "obsługę medialną" - dziennikarzy usadowionych na wysokich stołkach, nie zmieniajacych się od pokoleń, nie "śmierdzących" profesjonalizmem za grosz, pilnujących, żeby nie pojawiły się niewygodne pytania.
Jakiś Andrzej Minkiewicz "Współzałożyciel Komitetu Olimpijskiego Powiśla, Warmii i Żuław" okazuje się być absolwentem (poza studiami wieczorowymi na Politechnice Warszawskiej) - Uniwersytetu Moskiewskiego im. Łomonosowa i przypadkiem wtedy tzn. 1963 "zaczęła się jego kariera dziennikarska" w Głosie Wybrzeża.
Ileż oni spraw mieli obowiązek przemilczeć.
Pierwsza jest w jednej trzeciej sportowa a w zasadzie o tym "co tu lubimy najbardziej" czyli o przekrętach.
Druga to takie refleksje amatora tenisisty.
Resztę dodała powyżej JASMINUM J.
PS Link podrzuciłem na prośbę Gryzi, u której PINK PANTERze cieszysz się dużym poważaniem.
„Absurdy PRL-u antologia” Marcin Rychlewski, Vesper, Poznań 2006
„Sport źródłem siły, zdrowia i radości życia. Zacofani, reakcyjni uczeni w państwach kapitalistycznych utrzymują, że robotnik i chłop nie potrzebują ćwiczeń fizycznych, że sama praca fizyczna powinna im zapewnić rozwój organizmu. Teorie te są oszukańcze i fałszywe. Kapitaliści nie chcą wychowania zdrowej, dzielnej i mężnej młodzieży robotniczej. Wiedza dobrze, że wychowanie fizyczne i sport będzie sprzyjać zrzeszeniu się robotników i chłopów i skłaniać ich do walki z kapitalistycznym wyzyskiem. (…)
Nasze hasło głosi: „Poprzez wychowanie szczęśliwego i zdrowego fizycznie i moralnie społeczeństwa do socjalizmu”. Przodująca w świecie nauka radziecka i służba zdrowia w Związku Radzieckim, z której doświadczeń korzystamy, postawiła przed społeczeństwem hasło: „Zdrowie ludu jest sprawą i dziełem ludu”. O haśle tym powinniśmy i my zawsze pamiętać i stosować je w życiu codziennym”.