Kiedy stan świadomości tzw. elit dochodzi do punktu, w którym płk. NKWD Brystygierowa to nawrócona katoliczka z wielką głębią duchową i skomplikowaną osobowością a prokurator Piotrowski to odrażający komunistyczny aparatczyk, sadzający do więzień szlachetnych opozycjonistów,dla którego nie ma zmiłowania i prawa do „nawrócenia” to widać, że nie ma już z kim i o czym gadać.
No i ta manifestacja 13 grudnia, co to „będą na niej wszyscy”. Tylko niejakiego Stefana Michnika, dożywającego na sympatycznej emeryturze w niedalekiej Szwecji – zabraknie do kompletu. Stefan Niesiołowski w miejsce Stefana Michnika to jednak nie to samo.
Wzywanie do buntów i siłowej konfrontacji 13 grudnia to krzyk niemocy i planowe przedstawienie dla mediów zagranicznych i kumpli w Komisji Europejskiej. Tylko może warto spytać, gdzie są dzisiaj ci politycy UE, którzy uczestniczyli w nagonce na Polskę od 2015 r. i publicznie nas piętnowali. Kanclerz Austrii Faymann – już wykoszony, Martin Schulz walczy o życie (polityczne), Matteo Renzi właśnie potknął się o własne nogi i podał się do dymisji. Pan Barack Obama, który jeszcze w czasie ostatniej wizyty w Europie dodawał otuchy pani Merkel w sprawie „ przyjmowania i rozdzielania uchodźców” – stracił dla Partii Demokratycznej: Kongres, Sąd Najwyższy a teraz – Urząd Prezydenta USA. Czyli –wszystko. Pan Hollande nawet nie staje do wyborów, bo mu „dano do zrozumienia”.
Co oznacza, że „przetrzymaliśmy pierwszą nawałę” a teraz spokojnie można czekać na kolejną. Na razie wielbiciele „ubogacania” dostają „faktury od wyborców”. A to dopiero początek.
W USA wielbiciele „ubogacania” mają jednak lepiej. Jeszcze piłka w grze. Obrońcy „prawdziwej demokracji” przestali manifestować i teraz zaczęli namawiać elektorów republikańskich, żeby „odważyło się 37 patriotów wśród elektorów” (to cytat z apelu jednej z organizacji pozarządowych) i NIE oddało głosu na Donalda Trumpa, wtedy on NIE zbierze 270 głosów. A wtedy Partia Republikańska poda na talerzu kandydata, który zadba o to, „żeby było jak było”. Bo Donald Trump „przewrócił stolik” i „trzeba stolik postawić na nowo”.
I 3 dni temu ujawnił się pierwszy „patriota”. Niejaki pan Christopher Suprun – elektor z Teksasu, który kilka miesięcy temu na piśmie PRZYSIĄGŁ, że zagłosuje na kandydata, który zbierze największą ilość głosów w tym stanie w wyborach prezydenckich.
No ale 3 dni temu mu się odmieniło i podał do publicznej wiadomości ( w wywiadzie dla New York Timesa i na Twitterze), że „chciał głosować na prezydenta a nie na króla” i że „Donald Trump nie posiada kwalifikacji” i parę równie poważnych powodów.
Skąd się takie skrupuły moralne i polityczne wzięły w „pracowniku para-medycznym” z Teksasu zastanawiają się głównie internauci, bo media głównego nurtu – dziwnie milczą.
Na razie internauci zbadali jego konto na Twitterze i ustalili dwie rzeczy: że Christopher Suprun ma należeć do grupy pod nazwą „#NeverTrump” i , co znacznie ciekawsze, jako jego firma pijarowa czy używana do kontaktów z mediami lokalnymi – podana jest firma o nazwie Megaphone Strategies.
No i tu zaczyna się robić ciekawie, bowiem współzałożycielem i szefem rady nadzorczej tej firmy jest pan Anthony Kapel Jones ksywa „Van Jones”.
A pan Van Jones to nie tylko zięć rodzonego brata byłego prezydenta USA Jimmie Cartera czyli szczęśliwy małżonek jego siostrzenicy Jany Carter. I nie tylko członek zespołu doradców samego prezydenta Baracka Obamy (do spraw ochrony środowiska) w pierwszym roku prezydentury. I nie tylko wspólnik byłego wiceprezydenta Ala Gore w jakichś biznesach z zakresu ochrony środowiska.
To jest człowiek, którego imię i nazwisko wymienia w pierwszej minucie swojego filmu „George Soros. Puppet Master” redactor Fox News Glenn Beck. I to Van Jones wypowiedział słynne słowa „ top down, bottom up, inside out” odnoszące się do „technologii rewolucji” czyli rozwalania rządów – nagrane na jakimś spotkaniu „organizacji pozarządowych” zostały wyemitowane w telewizji Fox News. Glenn Beck przedstawia go jako „rewolucjonistę komunistycznego”. I pokazuje co najmniej dwie organizacje, którymi kieruje Van Jones, jako finansowane przez George’a Sorosa, filantropa.
Pierwsza z tych organizacji, to „Ella Baker Center for Human Rights” (Centrum Praw Człowieka im. Elli Baker”) założona przez pana Vana Jonesa w roku 1996 wspólnie z panią Dianą Frappier w celu „budowania siły czarnych, brązowych i biednych aby przełamać błędne koło więzień i biedy i aby uczynić nasze wspólnoty bezpiecznymi, zdrowymi i silnymi”. Druga, która zniknęła w pomroce dziejów (nie ma nawet strony internetowej) to Apollo Alliance. Też finansowana przez Sorosa.
Kim jest pan Jones. Pan Jones jest prawdziwym samcem alfa, urodzonym w 1968 r. w stanie Tennessee Afroamerykaninem jako szczęśliwy wnuczek „starszego biskupa” Chrześcijańskiego Kościoła Metodystyczno-Episkopalnego i syn nauczycieli. Był zdolnym i ambitnym chłopczykiem i ukończył nie tylko nauki społeczne na lokalnym uniwersytecie w Martin jednocześnie próbując swoich sił w dziennikarstwie ale również ukończył wydział prawa na Uniwersytecie w Yale (1993 r.) i wyjechał do San Francisco.
A tam czekały go wielkie przygody i przemiana ideologiczna. Okazuje się, że jeszcze przed uzyskaniem dyplomu na Yale – bo w 1992 r. załapał się na zamieszki czarnej społeczności w San Francisco po wyroku uniewinniającym policjantów, którzy pobili taksówkarza Rodney’a Kinga. I zaliczył jakoby krótki areszt.
Ale co ważniejsze, przystąpił wówczas do komuny marksistowskiej o nazwie „Standing Together to Organize a Revolutionary Movement (STORM)” ( Wspólnota na rzecz Organizacji Ruchu Rewolucyjnego) działającą w Bay Area k San Francisco . Organizacja ta, oficjalnie założona w 1994 r. poza protestami przeciwko Wojnie w Zatoce, miała też towarzyskie powiązania z Komunistyczną Partią Afryki Południowej jak również z „liderem marksistowskim z Gwinei Bissau i z Capo Verde” towarzyszem Amilcarem Cabralem.
Pan Anthony Capel Jones, aktualnie już „Van Jones” do tego stopnia zaprzyjaźnił się z towarzyszem Cabralem, że jednemu ze swoich dwóch synów nadał imię Cabral. Drugi ma na imię Mattei i nie wiemy, czy imię pochodzi od jakiegoś towarzysza.
Tak go wciągnęła ta działalność , że już w 1998 r. został delegatem na pierwszy Kongres Czarnych Radykałów w Chicago, z udziałem m.in. samej towarzyszki Angeli Davies , dwukrotnie kandydatki na wiceprzewodniczącą Komunistycznej Partii USA ( i powiązanej z Czarnymi Panterami) i odwiedzanej w więzieniu w 1972 r. przez samą towarzyszkę Walentynę Tiereszkową oraz Ericha Honeckera. Wśród siedemnaściorga organizatorów tego Kongresu – pięcioro to członkowie Partii Komunistycznej USA a reszta „organizacje zaprzyjaźnione”.
Młody zdolny pan Van Jones był jednym z pięciorga panelistów na tym Kongresie Czarnych Radykałów. Czyli zaczął się wyróżniać.
A w 1999 r. aktywiści STORM (i pan Van Jones) wzięli udział w zamieszkach przeciwko konferencji World Trade Organization 29- listopada - 3 grudnia 1999 r. w Seattle zwanych Bitwa o Seattle. Rzucaniem kamieni w policję i innych rzeczy bawiło się w mieście około 40 tysięcy „aktywistów”.
Warto zauważyć, że współzałożycielka Centrum Praw Człowieka im. Elli Baker” panna Frappier wywodzi się też z „zasłużonej rodziny” albowiem jej rodzice a już szczególnie tatko, zasłużyli na uwagę FBI w związku z podejrzeniami o powiązania z terrorystyczną organizacją lewacką o nazwie Weather Underground ( w skrócie: Weatherman) , która to organizacja zajmowała się m.in. podkładaniem bomb pod instytucje federalne i korporacje i rutynowo – demonstracjami – od 1969r. Natomiast sama patronka Centrum Praw Człowieka, pani Ella Baker –była wieloletnią współpracowniczką jednego z liderów Komunistycznej Partii USA towarzysza Stanley’a Levinsona.
Pan Van Jones, wówczas w malowniczych dredach założył również organizację „monitorującą działania policji” pod nazwą PoliceWatch. W roku 2000 pan Jones założył też w Oackland organizację pod nazwą „Youth Empowerment Center” i był tam w radzie dyrektorów a wraz z nim m.in. Harmony Goldberg, Adam Gold, Cindy Wiesner. Czyli ludźmi ze STORM.
A kiedy towarzysz z innej organizacji Max Elbaum napisał książkę pod tytułem:” Revolution in the Air: Sixties Radicals Turn to Lenin, Mao and Che" (Rewolucja w Powietrzu: Radykałowie z lat Sześćdziesiątcyh kierują się w stronę Lenina, Mao i Che” – pan Van Jones został poproszony o moralne wsparcie w postaci sympatycznej recenzji na skrzydełku okładki – i się wywiązał.
Aż w 2003 r. wziął urlop bezpłatny z Centrum Elli Baker przeszedł do naprawdę poważnej polityki i wziął udział w kampanii pani Ariany Huffington w wyborach gubernatora Kalifornii .No i jakoś tak w tym czasie ten wściekły , sorry, radykalny „czarny nacjonalista” – ożenił się w głębokiej tajemnicy z panną Janą Carter, zasadniczo siostrzenicą samego ex-prezydenta USA Jimmie Cartera. Do dzisiaj nie ma w Internecie info o dacie i miejscu ślubu. Szczęśliwy mąż dopiero w 2008 r. wrzucił do Internetu parę zdjęć z małżonką i dwojgiem dzieci.
No i kiedy się ożenił, to zaraz przestał interesować się marksistami i czarnymi radykałami (przynajmniej oficjalnie) i w 2005 zajął się czymś zupełnie mu dotąd obcym – ochrona środowiska
A konkretnie przystąpił energicznie do budowania „Eko-kapitalizmu” i „sprawiedliwości ekologicznej” oraz przeciwstawiania się „ekologicznemu rasizmowi” w ten sposób, że zorganizował w ramach Światowego Dnia Środowiska ONZ – ścieżkę ekologiczną oraz rozpoczął kampanię pod hasłem „Miejsca Pracy Zielonych Kołnierzyków”. I zaczęły padać śmiałe liczby w rodzaju: 600.000 miejsc pracy. Czyli zaczął budować komunizm „zielony” a nie „czerwony”.
Brzmiało to bardzo dobrze, bo akurat huragan Katrina spustoszył Nowy Orlean i okolice i nikt nie wiedział, co robić. Pan Jones wiedział. Powołał do życia organizację „postępową, non –profit” o nazwie „Color of Change” (Kolor zmiany) zajmującą się głównie kampaniami na rzecz różnych pożytecznych rzeczy.
W 2007 uczestniczył już w Clinton Global Initiative i zaanonsował powstanie kolejnej organizacji, tym razem „Green for All” (Zieleń dla Wszystkich) , założoną wspólnie z panią Majorą Carter, ale nie z „tych” Carterów, tylko z Afroamerykanów, że się tak wyrażę. W październiku 2008 r. wydana została jego książka” The Green Collar Economy” ( Ekonomia Zielonych Kołnierzyków), która została entuzjastycznie zareklamowana przez Ala Gore’a , Nancy Pelosi.
I tak doszliśmy do szczęśliwego finału w karierze charyzmatycznego pana Jonesa, czyli do wyboru pana Baracka Obamy na prezydenta USA i zaproszeniu pana Jonesa do zespołu doradców Białego Domu a konkretnie na stanowisko eksperta do „The Council on Environmental Quality” ( Rada Środowiskowej Jakości?,). Mogło być to dobrym punktem wyjścia do jakiejś naprawdę ważnej posady w administracji centralnej. Demokraci mieli rządzić dalej.
Niestety, źli ludzie tylko czekają aby zniszczyć ludzi szlachetnych i bezinteresownych. Jak tylko Biały Dom ogłosił skład nowych doradców do The Council on Environmental Quality, to w mediach odezwali się wszyscy ci biali suprematyści, przeciwnicy komunizmu i pokoju na świecie.
Najbardziej agresywny był redaktor Glenn Beck z Fox News, który wyciągnął sprawę organizacji STORM i udziału pana Jonesa w wyciąganiu z kłopotów prawnych „czarnego nacjonalisty” urodzonego jako Wesley Cook, konwertyty na islam o nazwisku Mumia Abu-Jamal, który dostał karę śmierci za zamordowanie policjanta.
Pan Jones i jego otoczenie nie byli dłużni i zaczęli się odgryzać mediom nieprzychylnym panu prezydentowi Barackowi Obamie. Ale ktoś nagrał biednego pana Jonesa, kiedy nazwał WSZYSTKICH Republikanów w Kongresie bardzo brzydkim określeniem w jakiejś dyskusji raczej publicznej i się porobiło.
Wrogowie pana Jonesa zaczęli mu wyciągać te wszystkie znajomości i powiązania z dawnych dobrych czasów „sprzed ekologii” a ktoś inny zapytał, czy Biały Dom „sprawdził pana Jonesa”.
Wśród osób wypowiadających się publicznie w „sprawie pana Jonesa” znalazł się prominentny kongresman z Indiany – pan Mike Pence, obecnie kandydat na Wiceprezydenta USA.
W efekcie lot pana Jonesa do najwyższych stanowisk został przerwany w najwyższym punkcie. Kiedy media nadały mu ksywę „green jobs czar” (car zielonych miejsc pracy) i trzeba było wrócić do „rad nadzorczych organizacji pozarządowych”. Ewentualnie do wykładów na postępowych uniwersytetach. I do kolejnej firmy sponsorowanej przez George’a Sorosa – tym razem do Center for American Progress, którą założył pan John Podesta w 2003 r. z niewielką pomocą 3 mln USD. Teraz zrzucają się też inni. Center for American Progress zasłynął w kampanii wyborczej 2016 dzięki wyciekowi mejli wymienianych pomiędzy niejaką Jennifer Palmieri i Johnem Haplinem na temat tego, jak zaakować skutecznie w kampanii – katolików i protestantów ewangelikalnych (konserwatywnych). No i tam właśnie udzielał się m.in. pan Van Jones.
No a kiedy nadeszła w 2016 r. czarna noc liczenia głosów w wyborach na prezydenta USA – po ogłoszeniu wyników, pan Jones – zaproszony do CNN jako komentator , nie wytrzymał i najpierw powiedział, że Corey Lewandowski (początkowo szef kampanii Donalda Trumpa) – to „jest straszna postać” a po podliczeniu głosów i nieoficjalnym uznaniu zwycięstwa Donalda Trumpa – „dołożył do pieca” że „to wszystko to jest „white lash” czyli – „biały zamach”: na demokrację, na społeczeństwo i „wogle”.
Cóż robić. Pan Van Jones, ulubieniec liberalnych mediów, uznawany za światowej klasy eksperta od ochrony środowiska, jedną z najważniejszych „na globie” osób od „zielonej ekonomii”, kumpel śp. Prince’a , wspólnik byłego wiceprezydenta Gore’a w jego różnych „programach ekologicznych”, członek rodziny prezydenta Cartera, nadal ważnej postaci Partii Demokratycznej, miał prawo myśleć o powrocie dobrej passy w tym jego życiowym pokerze.
No i skoro środowiska związane z kampanią Hillary Clinton atakują mejlami elektorów republikańskich – bo do 19 grudnia „piłka jest w grze” a pan Van Jones ma szczęście cieszyć się poparciem samego George’a Sorosa, sponsora Hillary Clinton, to czy może dziwić, że jakiś skromny „paramedic” z Teksasu, który zupełnie przypadkowo korzysta z usługi firmy , w której radzie nadzorczej zasiada pan Van Jones, nie mógł dojść samodzielnie do wniosku, że jego wysokie standardy moralne i doświadczenie polityczne pozwala mu złamać własną przysięgę? I nie myśleć o tym, że Donald Trump ma poparcie najważniejszych Republikanów z Kongresu a Wiceprezydentem ma być Mike Pence?
Jak dotąd w całej historii wyborów USA tylko 72 elektorów głosowało inaczej, niż należało. W żadnym wypadku nie wpłynęło to na wynik wyborów. Ale komuna nie odpuszcza nigdy. Dziadek Soros działą do końca, póki orkiestra gra na Titanicu. A tutejsza ekspozytura George’a też będzie „walczyła o standardy demokratyczne” – tym razem 13 grudnia. Marząc, aby polała się krew.
PS. Właśnie CNN odkrył, że Donald Trump dokonał niemal niemożliwego albo Partia Demokratyczna doznała podobnej oceny swoich zasług wśród wyborców – co u nas PO/PSL. W hrabstwie Elliot w stanie Kentucky (liczba mieszkańców 7.648, liczba zarejestrowanych wyborców – 5.214, w tym demokratów – 4.581), w którym od 144 (1872) lat nieprzerwanie wygrywali demokraci – tym razem kandydat Republikanów Donald Trump dokonał historycznego przełomu i zdobył ok.70% głosów.
http://www.thegatewaypundit.com/2016/12/busted-texas-rogue-electoral-delegate-chris-suprun-linked-van-jones-think-progress/
https://megaphonestrategies.com/
http://www.aim.org/aim-column/damaging-disclosures-in-van-jones-scandal/
http://dailyentertainmentnews.com/politics/jana-carter-van-jones-wife/
https://www.youtube.com/watch?v=pPLm0-uAZbs&t=518s
http://www.wnd.com/2009/08/106653/
http://ellabakercenter.org/
http://ellabakercenter.org/about/staff-and-board
https://en.wikipedia.org/wiki/Van_Jones
https://pl.wikipedia.org/wiki/Weatherman_(organizacja)
http://frostsnow.com/jana-carter-a-van-jones-s-wife-less-known-married-info
http://edition.cnn.com/2016/12/09/politics/elliott-county-kentucky-democratic-streak-broken-by-donald-trump/index.html
Inne tematy w dziale Społeczeństwo