Komisarz Frans Timmermans jest nietypowym Holendrem. Holendrem, który słynie z napadów szału. Szalenie nietypowe jak na Holendra, ale warto o tym pamiętać 13 stycznia 2016, kiedy „komisarz Frans” będzie, jak donosi krynica wolności prasy Frankfurter Allgemaine Zeitung a za nim Der Onet„..kierował procesem kontroli…”. Kontroli czego? Oczywiście „kontroli demokracji i praworządności w Polsce”.
Poza tym jest mistrzem monologu: j ego partyjni koledzy twierdzą, że w bliższych kontaktach jest trudny do zniesienia, bo zawsze chce mieć rację. I biada temu, kto oponuje.
Pan Franciscus Cornelis Gerardus Maria zaniepokojony pogłoskami o tych „brakach” napisał zaraz jeden a nawet dwa groźne listy do Prezydenta RP, żeby mu ten cały „człowiek dyktatora Kaczyńskiego” – zeznał, jak to tam jest w tej niecywilizowanej Polsce, gdzie nawet małżeństwa LBGT nie są zalegalizowane, nie mówiąc o eutanazji. I nawet nie działa „partia pedofilska” jak to było całkiem niedawno w cywilizowanej Holandii.
A ten cały Prezydent Duda – ośmielił się NIE odpowiedzieć NATYCHMIAST wielkiemu KOMISARZOWI UE. Chociaż teoretycznie przepisy nie określają jakiegokolwiek terminu na ewentualną odpowiedź.
No więc teraz Frans „nam pokaże” 13 stycznia. Frans znany jest z „pokazywania”. Jego wpisy w internecie na temat samego siebie są podobno przedmiotem żartów . Bo nie wszyscy Fransa lubią. Prawdę mówiąc , wielu go nie lubi.
Zapewne mu zazdroszczą niezwykłej inteligencji, wykształcenia i innych niezwykłych zalet. W końcu jeśli syn holenderskiego policjanta niskiej rangi, którego najsłynniejszym osiągnięciem było wypisanie mandatu lokalnemu prokuratorowi, pisze „konstytucję UE” – to musi być człowiekiem wyjątkowym. Co prawda Holandia odrzuciła „konstytucję” w referendum, ale jednak.
W Polsce Frans Timmermans znany jest przede wszystkim z uporczywego lansowania małżeństw jednopłciowych w krajach UE . W tym celu stara się aby z budżetu UE pompowana była kasa do największej organizacji LBGT – ILGA –Europe. W Annual Report ILGA –Europe za rok 2012 wynika, że na ogólną kwotę przychodów 2.028.503 Euro, grant z Komisji Europejskiej z „programu Progress” wyniósł był 948.022 Euro nie licząc 52.004 Euro z programu o tajemniczym skrócie EIDHR. Do tego dorzuciła 229.732 Euro pani Sygrydzia Rausing ze swojego Sigrid Rausing Trust i pan George Soros ze swojego Open Society Institute – 173.013 Euro. Jak widać determinacja pana Timmermansa przebiła nawet dwoje miliarderów .
A i tak nie doczekał się wdzięczności, bo niejaka pani/pan Evelyne Paradis , Szef/szefowa ILGA –Europe oświadczył/a w wywiadach dla mediów, iż on/ona i jej organizacja SĄ ZASKOCZONE oświadczeniami pana Wiceprzewodniczącego UE Fransa Timmermansa w trakcie imprezy ILGA Gala w czerwcu 2015 r. , iż należy „podjąć dyskusję w skali CAŁEJ Europy nad nową definicją małżeństwa i nad legalizacją we wszystkich krajach UE – małżeństw jednopłciowych ”. Oświadczyła, iż „organizacje LGBT nie występowały z takim postulatem w kontekście polityki EU”. To znaczy nigdy nie zamierzały zajmować się „redefinicją małżeństwa” i „obowiązkiem zalegalizowania małżeństw jednopłciowych”.
No i mamy tu kwintesencję „demokracji a la Frans Timmermans”. „Organizacje LGBT nie występowały z inicjatywą” ale Frans uważał, że „powinny wystąpić” a skoro tego nie zrobiły, to on to naprawi tę usterkę. Demokracja jest wtedy, kiedy coś się dzieje po myśli Fransa.
To oczywiście mogło i rzuciło parę kłód pod jego nogi w trakcie błyskotliwej kariery, która mogłaby być jeszcze bardziej błyskotliwa, gdyby Frans nie był taki „błyskotliwy i wybuchowy”.
I tu możemy się zapytać, co to jest „sukces życiowy holenderskiego chłopca”. Statystycznie rzecz biorąc największym sukcesem holenderskiego chłopca jest dostać się do roboty w Royal Dutch Shell i wspiąć aż do zarządu lub rady nadzorczej a w najgorszym razie na stanowisko dyrektorskie. TO jest kariera w Holandii. Ewentualnie zostanie królem Królestwa Holandii, ale to jest poza zasięgiem nawet bardzo zdolnego syna policjanta. Ewentualnie posada w banku ING.
I tu znajdujemy jakiegoś Timmermansa na wysokim stanowisku . To niejaki pan Koos Timmermans. Nie wiemy, czy brat , czy kuzyn ale z pewnością „nie miał gorzej’ niż Franciscus Cornelius, który po długich studiach literatury francuskiej (5 lat) i bardzo krótkich w zakresie prawa (około roku) oraz służbie wojskowej – załapał się do holenderskiej kuźni kadr dyplomatycznych i politycznych czyli do Holenderskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych Clingendael z siedzibą w Hadze, oczywiście „niezależny”. I stamtąd natychmiast załapał się na posadę II sekretarza ambasady Holandii w Moskwie w latach 1990-1993 r. Zapewne głównie dlatego , że w wojsku uczył się pilnie języka rosyjskiego, aby oficjalnie przesłuchiwać rosyjskich jeńców, których weźmie do niewoli niezwyciężona armia holenderska.
W Moskwie zobaczył samego Borisa Jelcyna, jak stoi na czołgu przed „Białym Domem” i dokonuje tej całej demolki Sowieckiego Sojuza.
Po powrocie z Moskwy załapał się na posadę sekretarza Komisarza UE Hansa van den Broeka, którego córka bardzo dobrze wyszła za mąż, bo za pomniejszego księcia z domu panującego. A następnie doradcą innego ważnego Holendra: Wysokiego Komisarza ds. Mniejszości Narodowych OBWE Maxa van der Stoela. Mówi się, że Max van der Stoel był mentorem i wylansował Fransa Timermansa. Miało to swoje dobre i złe strony.
Dobrą stroną było to, że Frans karierę polityczną oparł na najsilniejszej partii – socjaldemokracji i od 1998 wielokrotnie był wybierany na członka Stanów Generalnych (parlamentu). O złej powiemy później.
Lata minęły i okazało się, że język rosyjski najbardziej przydawał się Fransowi Timmermansowi, kiedy w latach 2007-2010 był sekretarzem stanu do spraw europejskich w rządzie Balkenende a w okresie od 5 listopada 2012 do października 2014 r. był ministrem spraw zagranicznych Holandii w rządzie premiera Rute.
A dlaczego język rosyjski w dyplomacji holenderskiej jest praktycznie najważniejszy? A dlatego, że Holandia to jest państwo należące do firmy Royal Dutch Shell, czwartej największej firmy świata i jednej z sześciu największych firm w branży ropy naftowej i gazu – na świecie.
Wg raportów finansowych w 2014 r. przychody Shella wyniosły ok. 355 mld USD. W tym czasie GDP Królestwa Holandii – szacuje się na ok. 900 mld USD.
Każde dziecko wie, że Holandia to: ropa i tulipany.
A od 1994 r. Royal Dutch Shell (czyli akurat kiedy ambitny Frans skończył misję w Moskwie) ma bardzo bliskie stosunki biznesowe z firmą GAZPROM. Oba te giganty, nie zwracając uwagi na tak poważne różnice polityczne obu państw jak „podejście do praw LGBT” , na straży których Europie stoi Komisarz Frans – wspólnie eksploatują różne pola naftowe w Rosji a Shell dostarcza: technologii i sprzętu, którego nie produkuje Rosja. Tak więc Władimir Władimirowicz może ganiać „gejów i lesbijki” po Placu Czerwonym jak za cara Kozacy manifestacje rewolucjonistów, a „komisarz Frans” się nie zająknie . Przeciwnie, kiedy do mieszkania rosyjskiego dyplomaty wkroczyła holenderska policja z powodu czyjegoś oskarżenia o maltretowanie dzieci (jego własnych) i zrobiła mu nieprzyjemną rewizję, minister spraw zagranicznych Frans Timmermans musiał składać bardzo gorące przeprosiny. A na spotkaniu z jakąś rosyjską delegacją "leciał" cytatami z Lwa Tołstoja.
Bo gdzieś tam na dalekim Sachalinie są pola gazowe Sachalin II i Sachalin III, których zasoby idą w setki miliardów metrów sześciennych a Royal Dutch Shell już eksploatuje wspólnie z Gazprom oraz Mitsubishi oraz Mitsui pole Sachalin II. Towar z pola Sachalin III ma być eksportowany do Japonii, więc interes mają również firmy produkujące statki na gaz LNG, porty, rury, pompy , ubrania robocze i dosłownie wszystko. Shell jest w Sachalin II – drugim inwestorem a „w drodze” był projekt „Sachalin III”, w którym dla eksploatacji kolejnego pola Shell miał nawet poprzez spółki- córki wymienić się akcjami, o czym pisał Bloomberg i cała prasa ekonomiczna.
Sprawa dla Holandii jest tak poważna, że rodzina królewska pielgrzymuje do Rosji mimo tych wszystkich „kontrowersji dyplomatycznych”. Królowa Beatrix odwiedziła Władymira Władymirowicza na zakończenie roku „300-lecia relacji holendersko- rosyjskich” wraz z orkiestrą symfoniczną. Jeździł też jej syn, zupełnie nowy król Willem Alexander ze swoją naprawdę wystrzałową Małżonką Maximą z Argentyny i to aż dwukrotnie: w 2013 z wizytą na Kremlu, w czasie której obie strony z rozrzewnieniem wspominały owe 3 00 lat „współpracy holendersko-rosyjskiej” oraz fakt, iż jeden z carów poślubił księżniczkę z domu Oranien-Nassau i w 2014 r. w Soczi, gdzie Władimir Władimirowicz „wpadł do sportowców holenderskich przypadkiem aby pogratulować im sukcesów” – a tam przypadkiem siedzieli Król Willem Alexander i Królowa Maxima. I było cudnie. Doszło do tego, że Willem Alexander zakupił na Cyprze domek letni za 4,5 mln Euro w miejscowości Kranidi, zupełnie przypadkiem koło domku letniego Władimira Władimirowicza Putina i Seana Connery ze Szkocji, która też ma sporo ropy naftowej na Morzu Północnym.
Niestety, złe USA zarządziły sankcje gospodarcze na Rosję za te awantury z Ukrainą i niestety, wpisały Gazprom na listę firm, z którymi zachodnie firmy nie mogą robić interesów ani sprzedawać im technologii, nie mówiąc już o „wymianie akcji”. Miliardowy interes na 50 lat i więcej – zawisł w powietrzu a w środku Europy pojawia się w niedobitej Polsce jakiś rząd, powszechnie uważany za „psa łańcuchowego imperialistów amerykańskich” czy jakoś tak.
Komisarz Timmermans z kraju należącego do Royal Dutch Shell nie jest w stanie ogarnąć swym umysłem tak potwornej zbrodni , jak narażenie interesów Royal Dutch Shell. Choćby krytykując projekt Nord Stream II, , krytykując Nord Stream II, w którym Shell podobno też „partycypuje”. No ale przecież nie powie tego głośno. Będzie szukał innego haka.
Można zapytać, co się stało, że pewniak w wyścigu do posady premiera rządu Królestwa Holandii super zdolny i piekielnie ambitny Frans Timmermans – został nieoczekiwanie zbocznikowany na podwładnego tego całego Junckera z Luxemburga. Nie chodziło zapewnie jedynie o to, że „wyciekł” z jego komputera e-mail, w którym poniewiera lidera partii socjaldemokratycznej Joba Cohena, zarzucając mu „działanie na rzecz łączenia socjaldemokracji z Partią Socjalistyczną”, w efekcie czego Job Cohen, socjaldemokrata z dziada pradziada (jego rodzice zakładali tę partię), ustąpił ze stanowiska lidera i został merem jakiegoś sympatycznego holenderskiego miasta. Frans Timmermans tłumaczył się w specyficzny dla siebie sposób, sugerując, że wyciek mógł był powstać z winy jednego z 50 współpracowników.
Moja osobista spiskowa teoria dziejów podpowiada mi, że trzeba przywołać „kobietę”. Jest nią sama Królowa Maxima, z domu Maxima Zorreguieta . Zdolna i bardzo piękna córka pana Jorge Zorreguieta, ministra rolnictwa w Argentynie w jednej z tych jakże popularnych w Ameryce Południowej „junt” a konkretnie w juncie Jorge Videli , oskarżanego przez lewicowe organizacje, rządy i sądy w Europie o zbrodnie przeciwko przeciwnikom politycznym a w szczególności o „znikanie ludzi”. Podobnie oskarżany był zresztą papież Franciszek.
I otóż kiedy zakochany następca tronu zawziął się i przedstawił mamci Królowej Beatrix taki projekt, że on się ożeni z piękną Beatrix Zorreguieta , pracownicę banku z Nowego Jorku, żeby nie wiem co, to Królowa Beatrix skapitulowała i powiedziała „tak”, natomiast socjaldemokratyczne rządy Królestwa Holandii – nie skapitulowały i pozwoliły sobie ta najgrubszy z możliwych afront. Otóż mentor Fransa Timmermansa pan Max van der Stoel , wówczas „człowiek z ONZ”, udał się do rządu argentyńskiego aby „zniechęcić przyszłego teścia następcy tronu” do uczestniczenia w ślubie córki.
Warto pamiętać, że Ameryka Południowa jest pełna najpiękniejszych kobiet świata, które w konkurencji „bieg do małżeństwa’ brutalnością mogą zawstydzić niejedną piranię z Amazonii. Piękna Maxima miała już lat 30,kiedy sympatyczny następca tronu po bardzo wesołym życiu kawalerskim zdecydował się ustatkować – właśnie z nią. I na oczach całej Ameryki Południowej przyszła Królowa Holandii została upokorzona przez jakichś lewaków z socjaldemokracji z państwa, które do dzisiaj ma problemy z byłymi koloniami. A konkretnie przez człowieka, którego pupil ostatnio rozdaje nagrody jego imienia .
Biorąc pod uwagę, ilu wrogów narobił sobie Frans Timmermans we własnej partii, to chyba jasne, że przy dyskretnym poparciu „domu królewskiego” – mogli mu załatwić zbocznikowanie do UE, gdzie musi się słuchać największego luzaka kontynentu i szefa pralni pieniędzy. Ale to oczywiście spiskowa teoria dziejów i chodzi jedynie o te "naruszone zasady demokracji" czy jakoś tak.
PS. Najzabawniejsze jest to, że to socjaldemokraci Juncker i Timmermans ciężko pracują na „jeszcze więcej miliardów dla miliardowych koncernów” a pracy dla młodego pokolenia w całej Europie coraz mniej. Tacy to i „socjaldemokraci”. Ale Róża Luxemburg też lubiła drogie futra i kapelusze. Które kupował Parvus z kasy z handlu bronią.
https://euobserver.com/news/126445
https://agendaeurope.wordpress.com/2015/12/18/frans-timmermans-push-for-sodo-marriage-surprises-even-the-lgbt-lobby/
http://www.bbc.com/news/world-europe-17725256
http://www.reuters.com/article/russia-crisis-sanctions-gazprom-idUSL5N10L1U620150810
http://www.euro-energie.com/gazprom-and-royal-dutch-shell-announce-the-signing-of-lng-and-natural-gas-contracts-for-the-european-gas-marcket-n-1257
http://en.kremlin.ru/events/president/news/19587
http://www.bbc.com/news/world-europe-17725256
Inne tematy w dziale Społeczeństwo