pink panther pink panther
9317
BLOG

Zygmunt z Polsatu, Libicki, Gorywoda, Tokarczuk i “Niekiepscy na jachcie”.

pink panther pink panther Społeczeństwo Obserwuj notkę 126

W  naszej umęczonej Ojczyźnie emocje rozgrzane do czerwoności. I to głównie z powodu kobiet. Najpierw zaczęła się nagonka na kultową pisarkę gazowni  dzieweczkę lat 50 Olgę Tokarczuk a wczoraj  w telewizjach odbył się pojedynek dwóch najważniejszych Kobiet  obecnej sceny politycznej, który pokazał, że „PiS nieubłaganie nadchodzi”. Dzisiaj Kobietę Kopacz zatapiali solidarnie wszyscy kandydaci do władzy.

Liderzy mediów  licytują się na ilość wykrzyczanych oskarżeń  i ostrzeżeń, Onet.pl zwiększył ilość fotografii „Fjurera” i wiadomości o strasznych wypadkach a tymczasem na lazurowych wodach Karaibów jeszcze niedawno leniwie  „pruł fale”  jacht z najcenniejszą zawartością: pan Zygmunt Solorz, szczęśliwy właściciel  stacji telewizyjnej Polsat i paru innych „holdingów” jak również miliarder gościł na pokładzie samego  pana Prezydenta Bronisława, który zakończył „misję pod żyrandolem” omal nie zabierając samego żyrandola.  

Już widzę oczyma duszy, jak Pan Zygmunt wyciąga bezcenne „oszronione butelki” a pan Bronisław te kieliszki, które podobno  buchnął  z okolic żyrandola.   I płyną sobie po tych Karaibach od jednej wyspy do drugiej, cumując  na przykład w porcie Road Town na Tortoli na Karaibach. A konkretnie na Brytyjskich Wyspach Dziewiczych znanych na cały świat – jako raj podatkowy.

Ciekawa to wiadomość, bo w przeciwieństwie do innego miliardera i właściciela „kilku holdingów” czyli śp. Janka z St. Moritz, pan Zygmunt z Polsatu jest aż nieprzyzwoicie dyskretny i nie rozpieszcza nas informacjami o tym, jak żyje człowiek prawdziwego sukcesu biznesowego.

  Jego ludzie podają tylko te informacje, które muszą być podane w związku z obowiązkiem informacyjnym spółek giełdowych, których kilka pan Zygmunt posiada.

Na przykład rok temu podana została informacja, że z Cyfrowego Polsatu „odszedł pan Dominik Libicki, dotychczasowy prezes” z powodu „ niezgodności stanowisk co do sposobów realizacji strategii grupy”.

No masz. Człowiek nie wie, że taka figura jak Dominik Libicki istnieje, a on nie dość, że istnieje i poraża  lokami , to jeszcze okazuje się, iż to on od  2001 r.  był autorem medialnego i biznesowego sukcesu Polsatu.  Czyli był człowiekiem, który  decydował m.in. o treściach wytwarzanych przez Polsat.  Czyli był człowiekiem, który  oferował nam „kultowego Polaka” – Ferdynada Kiepskiego.

Bo to on dawał swoje nazwisko pod decyzjami o  emitowaniu w nieskończoność „Świata wg Kiepskich”  pokazującego „Polaków jak Ruskich”.

Ale to nie powinno dziwić,  skoro  reżyserem tej politgramoty antypolskiej - jest absolwent sowieckiej  szkoły filmowej i potomek członka sowieckiej nomenklatury filmowej: niejaki Khamidow z Baku.  Trudno, żeby człowiek, który skończył sowiecką szkołę filmową w 1984 r. i nakręcił w Sowieckim Sojuzie kilkanaście filmów i przyjechał do Polski pod koniec lat 90-tych wiedział, co to jest „polska rodzina”.

Nie należy się zatem dziwić, że „Polak Kiepski”  -przez kilkanaście lat nic nie robi poza piciem, jego córka się puszcza a żona jest – męczennicą, dźwigającą dwóch dorosłych mężczyzn na swoich ramionach.  I żyją w typowej moskiewskiej „komunałce” ze wspólnym sraczem, do którego chodzą z własnym papierem toaletowym.

Tak jest przedstawiana  „modelowa polska rodzina” i jej otoczenie -  w kraju ludzi, złośliwie określanych przez sąsiadów Czechów – Chińczykami Europy. Z powodu legendarnej pracowitości i zaradności.  I którzy to ludzie tworzą zwarte rodziny –klany – włączając w nie nawet kolegów z wojska. Tymczasem u „Kiepskich”- jakiejkolwiek rodziny – bliższej czy dalszej – brak. Przez lata nikt się nie żeni i nie wychodzi za mąż. Nie ma też dzieci. Co ciekawe, jak sam radziecki reżyser zeznaje, kiedy pierwszy raz został zaprezentowany ten serial – nikt z komisji programowej się nie śmiał. Zgodnie oświadczyli, że to nieśmieszne i niesmaczne. Jak z satysfakcją stwierdza radziecki reżyser – „władza ich nie posłuchała” i  jest do dzisiaj emitowane to, co on w tej swojej radzieckiej głowie wymyśli.

 

No ale. Propaganda  i „pranie mózgów” ma swoje nieubłagane prawa – jak  opisał to w swojej notce pt.”Niewolnica Isaura gościem Krakowskich Targów Książki” Krzysztof Osiejuk. Który zwrócił uwagę na to na przykład , jak działalność określonych stacji telewizyjnych w Brazylii przyczyniła się do  gwałtownego wzrostu rozwodów i obniżenia dzietności. Na to zjawisko są naukowe podkładki.

To jest to. Polsat ma swoje zadania a TVN – swoje. Polsat nie zajmuje się polityką. On zajmuje się „rewolucją obyczajową” i przyzwyczajaniem Polaków do konsumowania dwóch masowych produktów dla „gawiedzi medialnej” – transmisji sportowych i seriali tłuczonych na wzór brazylijskich telenowel.


Muszę przyznać, że połączenie sławnego nazwiska Libickich z produkcją „Świat według Kiepskich” jest dość wstrząsające. Z tym, że jak się okazuje, są dwie gałęzie tej wspaniałej rodziny, mogącej się pochwalić nawet „wujkiem w Radio Wolna Europa”.  I właśnie porażająco piękny pan Dominik  reprezentuję „tę drugą gałąż” .  I jak się pięknie składa, pan Dominik sporo podróżował w latach 80-tych po Karaibach jako „steward na luksusowych statkach wycieczkowych” oraz ma dom w Brazylii.

 

To takie renesansowe. Bo przecież pan Dominik jest absolwentem Politechniki Wrocławskiej, w której wykłada jego ojciec ,   też postać renesansowa. Pan Libicki starszy po studiach geologicznych trafił w 1958 r. do Dolnośląskiego  Biura Projektów Górniczych we Wrocławiu (poźniej: POLTEGOR), w którym był kolejno st. asystentem, projektantem, generalnym projektantem i głównym specjalistą aby w 1990 r. wygrać konkurs na prezesa i już w 1992 r. zostać szczęśliwym właścicielem firmy w ramach „prywatyzacji”.

Jest to całkowicie bez związku z faktem, że za komuny Libicki- kuzyn redaktora z Wolnej Europy – był przez przebrzydłych komunistów wyznaczany do roli   „światowego eksperta od zasobów geologicznych”. Okazuje się, że przez cale lata był przedstawicielem Polski w Grupie Ekspertów  Górnictwa Odkrywkowego przy Europejskiej Komisji Gospodarczej ONZ w Genewie oraz wiceprezesem światowej organizacji International Mine Water Association (Międzynarodowe Stowarzyszenie Wód Kopalnianych) z siedzibą w Hiszpanii. A od lat 90-tych członkiem Rotary Club i fan Unii Wolności.

Jaki ten świat mały. Akurat tak się składa, że kiedy syn takiego speca od górnictwa odkrywkowego w Polsce zaczyna robotę w Polsacie na jednym z najwyższych stanowisk, pan Zygmunt  kupuje od III RP przez wcześniej kupiony Elektrim - kawał polskiej energetyki opartej na kopalniach odkrywkowych węgla brunatnego czyli  Elektrownie Pątnów, Adamów, Konin, przekształconych następnie   w Zespół Elektrowni Pątnów , Adamów, Konin. A następnie III RP „dorzuca” do tego wspaniałego biznesu – również same kopalnie węgla brunatnego: Konin i Adamów. 

Obecnie pan Zygmunt  wg docenta wiki jest szczęśliwym właścicielem pakietu 51,55% akcji w tym gigancie energetycznym (bezpośrednio i pośrednio i przez różne firmy bo na przykład tuż przed  Świętami  Bożego Narodzenia 2014 r. – akcje elektrowni były w Holandii - w Polsat Media BV w Amsterdamie (39,73 %),ale zostały przerzucone   do firmy Embud, która jest własnością spółki Anokymma Ltd (na Cyprze), która jest własnością Zygmunta Solorza.). A  Elektrim ma 11,82%.  

No i tu dochodzimy do imperium pana Zygmunta Solorza, sympatycznego człowieka, który na prośbę pana prezydenta Bronisława – odkodował finały piłki siatkowej a teraz gościł go na swoim jachcie.

Jest to całkiem spora układanka, która pokazuje, jak ludzie ze szczytów „imperium” – są zalatani i to niemal dosłownie. Adresy spółek pana Zygmunta znajdujemy zarówno w Londynie, jak i kilka na Cyprze, nie licząc oczywiście jakiegoś adresu w Luxemburgu czy w Sztokholmie lub na Malcie.

Co wyróżnia te biznesy? Otóż w przeciwieństwie do Janka z St. Moritz, który kłuł w oczy jakimiś willami w stylu filmów Bonda,  Pan Zygmut owszem, ma zarejestrowaną w Szwajcarii firmę, podobnie jak w wielu innych miejscach. Jest to Polsat License Ltd – w   miejscowości Buttikon na Altestrasse 17 .  Ale ten adres to jest  zdecydowanie niewyględna  jak na Szwajcarię „dla bogatych” - posesja, w dodatku bez widoku na jezioro. Za to z szybkim dojazdem do Lichtensteinu, konkretnie do Vaduz, gdzie ma zarejestrowaną EVO Foundation , do której należy z kolei EVO Holding Ltd.  Z siedzibą w miasteczku Road Town na wyspie Tortola należącej do Brytyjskich Wysp Dziewiczych. Na Karaibach. To takie miejsce, gdzie nawet „solidne brytyjskie firmy prawnicze” adresy mają na P.O. Box.  Ostatnio wykonywał tam operację jeden z „najważniejszych ludzi” pan Heronimo Ruta ( Heronimo – jak Geronimo?, znaczy się „czerwonoskóry”?) , polegającą na tym, że EVO Holding Ltd z Tortoli objęła  pakiet akcji innej spółki pana Zygmunta – Sensor Ovearseas Ltd w Nikozji Cyprus. Takie tam.

Generalnie wszystkie adresy siedzib spółek należących do pana Zygmunta, jak można zobaczyć na street view, są nad wyraz skromne.
Tak więc życie menadżerów pana Zygmunta to nieustające podróże , głównie lotnicze, pomiędzy: Warszawą, Sztokholmem, Maltą, Cyprem Londynem, Tortolą na Karaibach. Trzeba mieć do tego zdrowie. I co tu dużo gadać, trzeba być bezwzględnie lojalnym, nie mówiąc o tym, że bystrym.
Pan Dominik Libicki wszystkie te cechy w sposób widoczny posiada, za co otrzymywał całkiem ładne premie roczne, np. w wysokości 4 mln PLN. To jest zupełnie inna kasa niż jakieś nagrody NIKE, ale też siła rażenia serialu „Świat według Kiepskich” – nie da się porównać z jakimiś gniotami wciskanymi siłowo do lektur szkolnych. Które potem recenzują licealiści z I klasy wypisując listę „brzydkich słów” oraz zdecydowanie obscenicznych opisów rzekomego życia erotycznego wsi polskiej czy ukraińskiej.

 Nawet Kosiński nie mógł był sobie kupić jachtu. A co dopiero nieszczęsna dzieweczka Tokarczuk, którą promuje m.in.  rządowy portal kulturalny Culture.pl zdjęciem, na którym obok kuchenki elektrycznej czy gazowej właścicielka-literatka umieściła trzy figurki Matki  Boskiej Fatimskiej, wykonane w konwencji kiczu- figurki te mają wygląd plastikowych pojemniczków na wodę święconą, sprzedawanych w różnych sanktuariach Maryjnych jak Polska długa i szeroka. I ona postawiła je w kuchni.  Biorąc pod uwagę, iż prawosławni mają dla Matki Boskiej kult być może nawet większy niż katolicy i że prawosławni Ukraińcy to niemal bez wyjątku ludzie wywodzący się z rodzin okrutnie prześladowanych przez komunizm – łatwo zrozumieć, że pisarka  wychowana w rodzinie pracownika komunistycznego aparatu propagandy i ateizacji – potrafiąca nawet prywatnie okazywać hejt i szyderę wobec Matki Boskiej, „solidarnie nienawidzi” – Polaków i Ukraińców.

No ale wracając do tego zadziwiającego połączenia: oskarżeń o powiązania pana Zygmunta ze służbami z zatrudnieniem młodego Libickiego, którego kuzyn przez lata pracował w Radio Wolna Europa i tą całą „prywatyzacją III RP”.

Ja tam nie wiem, ale warto zwrócić uwagę na fakt, że  po panu Dominiku Libickim na posadzie lidera Cyfrowego Polsatu pojawił się pan Tomasz Gillner – Gorywoda, absolwent prawa z 1979 r. i „pracownik pionu operacyjnego PLL LOT w latach 1979-1988. Złośliwi piszą na portalach, że, podobnie jak pan Dominik  na statkach wycieczkowych na Karaibach, pan Tomasz, początkowo tylko Gorywoda, latał jako steward.  Były to lata 80-te i to daje niezwykle szerokie pole do niesłusznych przypuszczeń.
Mnie zelektryzowało nazwisko – Gorywoda. Któż nie pamięta tego kultowego nazwiska lat 70-tych i 80-tych. Towarzysz Manfred Gorywoda  całe swe dorosłe życie poświęcił Partii czyli PZPR, która mu się odwdzięczyła i powołała na „najlepsze stanowiska jakie miała”.

Towarzysz Manfred Gorywoda, od 15 roku życia w ZMS, a od roku 1962 r. (jeszcze na studiach na SGPiS) – członek PZPR, którym pozostał do rozwiązania partii. Trochę popracował na SGPiS a potem to już tylko „ w aparacie”: od lutego 1980 r. do lipca 1981 r. – „zastępca członka” KC PZPR, od lipca 1982 (?) – członek KC a od listopada 1987 r. – I sekretarz KW w Katowicach a od grudnia 1987 r. – członek Politbiura. Czyli „zdradził tow. Gierka”, który dał mu posadę „zastępcy cżłonka” – dla „generała”.


Z siedziby KC w Warszawie, skąd dzisiaj widać na rondzie plastikową palmę – „zarządzał gospodarką”: w latach 1975-1977 był zastępcą Kierownika Wydziału KC ds. Ekonomicznych a od 1977 r. Kierownikiem Wydziału Planowania i Analiz Gospodarczych. 
Tak więc, jeśli ktoś miał przygotowywać całą tę „operację prywatyzacja” to właśnie towarzysz Manfred Gorywoda nadawał się do tej roli idealnie. Co potwierdził „generał”, który go „wziął do rządu” – w 1983 r.(!!) na posadę Przewodniczącego Komisji Planowania a jak już wszystko było „postanowione”, to do swojego rządu wziął go również „reformator Zbigniew Messner”.

 

Wielu ludzi pyta w internecie przy okazji mianowania Tomasza Gillnera –Gorywody na to fikuśne stanowisko menadżerskie w Cyfrowym Polsacie o powiązania z Manfredem Gorywodą. Odpowiada im milczenie. Ja też nie wiem, czy Tomasz Gorywoda to syn lub kuzyn Manfreda.

Warto natomiast zwrócić uwagę na jedną z organizacji, w której tow. Manfred Gorywoda jest aktywny do dzisiaj. I której był współzałożycielem i fundatorem. To jest Fundacja Ogólnopolskiej Komisji Historycznej Ruchu Studenckiego z siedzibą na ulicy Wspólnej 65A m. 31 w Warszawie, założona w 2004 r. W fundacji tej na liście fundatorów znajduje się również tow. Piotr Nurowski , ur. 1945, absolwent prawa UW i w m.in. kierownik wydziału propagandy Zarządu Głównego Związku Młodzieży Socjalistycznej (organizacja włączona w 1974 r. do ZSMP) jak również wieloletni „politruk” od 1972 r.w Polskim Związku Lekkiej Atletyki (wiceprezes ds. młodzieżowo-wychowawczych) . I I sekretarz ambasady PRL w Moskwie (1981-1984). Aby w 1992 r. „współtworzyć Telewizję Polsat” wraz z panem Zygmuntem Solorzem.

W której zarządzie zasiadał w latach 1992-1998 a potem był prezesem Elektrim SA, kiedy władze III RP –sprzedały tę centralę panu Zygmuntowi Solorzowi. To Piotr Nurowski reprezentował wobec Skarbu Państwa Elektrim SA przy zakupie „pakietu elektrowni” Bełchatów-Konin- Turów. Do których „dobry rząd III RP” – dodał odkrywkowe kopalnie węgla brunatnego. Na których to kopalniach odkrywkowych najlepiej w kraju zna się starszy pan Libicki z Wrocławia.

W  2004 r. wraz ze swoim koleżką „z partii” Manfredem Gorywodą tow. Piotr Nurowski zakładał fundację mającą upamiętnić „historię ruchu studenckiego”, oczywiście „komunistycznego ruchu studenckiego”, w której razem działali aż do śmierci Piotra Nurowskiego w 2010 r.

Tak więc pan Tomasz Gillner Gorywoda nie musi być synem czy kuzynem  Manfreda Gorywody , ale trochę  dużo tych „przypadków”.

Tacy oto są „Niekiepscy III RP”, których nie pokazuje żaden serial  kupowany przez jakąkolwiek stację telewizyjną: od „kuzynów RWE”  i "roztropnych opozycjonistów" aż do potomków  komunistycznej nomenklatury różnych szczebli aż do trzeciego pokolenia – „też w propagandzie”.
Z tym, że jednak szczęściarze, którzy „otrzymali odcinek telewizyjny” – siedzą na naprawdę dużej  kasie. Nawet jeśli są to tylko premie i wynagrodzenia. W końcu premia w wysokości 4 mln PLN  za  np. jeżdżenie między rajami podatkowymi to jest ile nagórd NIKE?
Towarzysze i towarzyszki (lub ich pociechy), których „partia rzuciła na odcinek prasowo literacki” – mają nieporównywalnie mniej kasy i uciech. Na pociechę zostaje im prawo do wyrażania swojej zawiści i niezadowolenia w formie „hejtu” do Polaków i do ich wiary katolickiej – bez ograniczeń.

http://www.marcinek.net/absolwenci/who_is_who/libicki.php

https://pl.wikipedia.org/wiki/Zesp%C3%B3%C5%82_Elektrowni_P%C4%85tn%C3%B3w-Adam%C3%B3w-Konin

http://www.bloomberg.com/apps/news?pid=polska_story&sid=aYkXGqn2SFzQ

https://mojepanstwo.pl/dane/krs_podmioty/202163,fundacja-ogolnopolskiej-komisji-historycznej-ruchu-studenckiego

https://pl.wikipedia.org/wiki/Piotr_Nurowski

http://culture.pl/pl/tworca/olga-tokarczuk

 

Ciekawski, prowincjonalny wielbiciel starych kryminałów.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (126)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo