Derogi Przyjacielu. Derogi Hrabio. W tym oto historycznym momencie, kiedy skończyłeś swoją misję na stolcu pod Żyrandolem, pragnę dla uwiecznienia Twoich dokonań, podarować Ci tę oto mapę Rzeczpospolitej z 1717 r.
Jakże symboliczna ta mapa. I jakiego wspaniałego człowieka przypomina. Wspaniałego faceta, który gdyby nie żył 300 lat przed Tobą, mógłby być Twoim bratem bliźniakiem. A co najmniej Twoim kumplem. Ona przypomina samego najfajniejszego Króla Polski Augusta I Sasa zwanego „Mocnym”. Kiedy sobie będziesz oglądał tę mapkę, wspomnij tego „pierwszego w historii Polski - Strażnika Żyrandola”.
Już okoliczności zdobycia przez niego korony polskiej to po prostu „powrót do przyszłości” „naszego roku 1989”!!! Tego króla i tej mapki nigdy nie powinniśmy zapominać my, którzy obficie czerpiemy z ówczesnych doświadczeń.
Oto umarł ten frajer Jan III Sobieski, co to obronił Wiedeń a nie potrafił obronić Korony Polskiej dla swojego syna.
I polska szlachta, ci fassshyści, ubzdurała sobie, że wybierze na Króla Polski młodego, przystojnego, wykształconego Księcia Franciszka Ludwika Bourbon –Conti, katolika ożenionego z wnuczką Kondeusza Wielkiego –Bourbona, jednego z największych dowódców wojskowych w historii. Młody książę Conti był popierany przez obrońcę wiary katolickiej króla Francji Ludwika XIV. Który twardą ręką rządził we Francji i żadne „agentury” nie mogły mu mieszać w interesach.
Ale nie z nami takie numery. Po co Polsce młodzi, wykształceni, katoliccy władcy? My mieliśmy lepszy pomysł. I znalazła się kandydatura najlepsza z możliwych: elektora Saksonii z rodziny Wettynów, zwierzchnik kościoła tamtejszego kościoła luterańskiego, dla potrzeb „elekcji” ochrzczonego na katolika w trybie ekspresowym ale potajemnie trzymającego władzę nad luteranami przy pomocy Tajnej Rady. Dodatkowo okultysty i różokrzyżowca. Idealna kandydatura.
Mały problem polegał na tym, że znakomita większość szlachty popierała przebrzydłego Francuza. Ale w takich razach zawsze pomagają pieniądze. I ludzie, którzy chcieli „zainwestować w naszego kandydata”.
Kasę znalazł szybko ten, co mu skórę uratował Król Jan III Sobieski: cesarz Leopold I. Sam docent wiki informuje, że „elekcję Augusta Mocnego Sasa sfinansowały domy bankowe Issacgara Berenda Lehmanna i Samsona Wertheimera...".
Issachar Berend Lehman czyli Yissakhar ben Yehuda haLevi, Berman Halberstadt był po prostu dostawcą dla armii elektora saskiego. Czyli nikt specjalnie ciekawy.
Ale już Samson Wetheimer to był „szef banku centralnego” cesarza Leopolda I a poza tym główny rabin Węgier i Moraw oraz rabin Eisenstadt. I to on był tak skutecznym człowiekiem, że zdołał „wyegzekwować” w wysokości 1 miliona florenów na rzecz szwagra cesarskiego księcia neuburskiego Karola Filipa, ożenionego z najbogatszą Radziwiłłówną tamtych czasów, skądinąd zaręczoną z Królewiczem Jakubem Sobieskim, którego zdradziła.
Za „akcję z posagiem” Samson Wetheimer dostał od cesarza Leopolda 1ooo dukatów nagrody.
I podjął się ambitniejszego zadania: wylansowania kompletnego nielota politycznego (sorry, Kolego) ale silnego bysia i psa na kobitki – elektora saskiego.
Co to się działo z tym wyborem na króla Rzeczpospolitej.
Najpierw naszego kandydata MNIEJSZOŚĆ szlachty ogłosiła królem Polski. Akurat ta „mniejszość” przekupiona przez cara Rosji Piotra I. Za czyje pieniądze nie będziemy gadać.
Większość szlachty wybrała tego całego księcia Conti, ale on musiał dopłynąć statkami do Gdańska, a my byliśmy na miejscu w Krakowie i pognaliśmy na Wawel po insygnia koronacyjne. To znaczy nie tak od razu, bo na początek odmówił nam i naszemu „królowi” wstępu do Krakowa tamtejszy Starosta Franciszek Wielopolski, niby stronnik Contiego. Ale „nasz dom bankierski i Samson Wertheimer” byli blisko – i Wielopolski wpuścił „naszego kandydata” – do Krakowa a potem „żył długo i szczęśliwie” opychając się ośmiorniczkami. Nikt go nie nagrywał, bo jadał „u siebie” jako „elektor Augusta I Sasa”.
No więc jak już wynegocjowaliśmy z tym Wielopolskim wjazd do Krakowa, pognaliśmy na Wawel po insygnia koronacyjne, co to na podstawie jakichś głupich polskich ustaw, są potrzebne do „zatwierdzenia króla”.
Z tymi insygniami koronacyjnymi była taka zagwozdka, że leżały zamknięte w skarbcu zamykanym na 8 kluczy a każdy klucz trzymał inny senator Rzeczpospolitej. Ale niestety, sześciu z nich opowiadało się z młodym i przystojnym oraz wykształconym Contim, więc zrobiło się ciężko. A drzwi nie można było wyłamać, bo to było to ichnie „katolickie świętokradztwo”.
Ale mamy sposoby na takie „sejfy” i „świętokradztwa”: wybiliśmy dziurę w murze, wynieśliśmy te insygnia i 15 września 1697 r. „wyświęciliśmy naszego kandydata” przez jakiegoś pomniejszego biskupa. A nieszczęsny Conti dopiero dopływał „ w 6 statków” do Gdańska i był mocno spóźniony.
Żeby się za bardo nie rozdokazywał w żądaniu uznania swojego wyboru, nasz drugi derogi przyjaciel, stronnik i pomocnik, car Piotr I wysłał nad granicę litewską kontyngent wojsk rosyjskich i urządził takie „manewry”, że do listopada „kontrkandydat” – wymiękł i wyjechał.
No i w 1698 r. nasz człowiek a Twój poprzednik urządzili sobie z carem Piotrem I wspaniałe polowanie połączone z serią obiadów i kolacji mocno zakrapianych oraz konkursami strzeleckimi. I dalej życie „Strażnika Żyrandola Rzeczpospolitej” potoczyło się sielankowo, mocno sponsorowane co jakiś czas przez cara, przez co Polska co rusz albo była wciągana w konflikty i wojny, które zupełnie nie były w jej interesie , albo „ślepła” na takie detale, jak to, że w 1701 r. Brandeburgia- Prusy „przekształciła się” w Królestwo Pruskie.
No i ten Twój poprzednik wedle docenta wiki: „…Doprowadził do faktycznego rozwiązania wojsk Rzeczypospolitej. W oddziałach znajdowali się starcy, brakowało broni i koni (na pułk kawaleryjski przypadał 1 koń). W Polsce stacjonowała armia saska i to ona miała utrzymywać porządek w kraju..”.
A jak się tym głupim Polaczkom zebrało na bunty sejmowe i w 1704 r. zaczęli organizować jakieś Konfederacje Wielkopolskie a dołączył się do tego inny kontrkandydat- Królewicz Jakub Sobieski, to się gada zapuszkowało do twierdzy Plleiseburg i Konigstein na parę lat i dopiero król szwedzki Karol XII wymusił jego uwolnienie. Żywego.
Dzięki tym wspaniałym demokratycznym praktykom w I Rzeczpospolitej różni bankierzy domu Habsburgów, na przykład ten zdolny Samson Wertheimer , poza tym że miał monopol na dostawy dla armii austriackiej, to był w wolnej chwili wielkim ekspertem sądu rabinicznego, do którego zaprosił takich innych ekspertów jak Simeon ben Judah Löb Jalles z Krakowa. Z karierę swą zwieńczył kolekcjonowaniem sztuki, kiedy polscy królewicze siedzieli w twierdzach a kontrkandydaci naszego kandydata gryźli już ziemię, jak ten pechowiec Conti. Strasznie młodo mu się zmarło, podobnie jak synom Jana III Sobieskiego, którzy ledwie dociągali do pięćdziesiątki a synowie też im marli.
Tak więc derogi Przyjacielu i Chrabio. Niech ta mapka z 1717 r. przypomina Ci nasze wspólne boje o demokrację w Polszy , sympatycznego poprzednika z Drezna, który tak jak Ty, potrafił cieszyć się życiem i umiał wziąć sprawy w Rzeczpospolitej w swoje ręce i być za to odpowiednio wynagrodzony. I polował, strzelał oraz, no tak. O pięknych paniach w obecności szanownej Małżonki nie będziemy mówić. W tej kwestii Twoje drogi w tym wybitnym POprzednikiem rozeszły się diametralnie, ale w innych sprawach rozumielibyście się bez słów.
I kiedy tak stoję tu tak w tych klapkach z tą mapką z 17171 r. w dłoniach, którą podarował mi jeden towarzysz z bezpieczeństwa , co to ją zdobył w 1945 r. w ramach oczyszczania polskich dworów z polskich fashhystów, to mogę tylko wyrazić żal, że tym razem – nie dość, że Polacy wybrali swojego „księcia Conti”, to jeszcze wygląda na to, że ten ma tyle refleksu, że „zdąży na wyświęcenie insygniami” i definitywnie zajmie Twoje miejsce pod żyrandolem.
Ta mapka z 1717 r. jest symbolem wszystkiego, co działo się w Polsce od 1697 r. do 1918 r. Pamiętaj o tym, mój Przyjacielu. I jej wybór na ten mój prezent jest symbolem wielu rzeczy, które dzieją się od 1939 r. i od 1989 r.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo