pink panther pink panther
2027
BLOG

„Dzikie wypędzenia” czy „transfery” Niemców 1939 -1947.

pink panther pink panther Społeczeństwo Obserwuj notkę 31

Wczoraj magister Kotula lub jej jakieś „wcielenie” pod nazwą ALEXX umieściło na S24 swoje „dzieło naukowe” z 2010 r. duchowo „zapłodnione” między innymi przez „naszych wielkich przyjaciół niemieckich” a i mentorów- pana profesora Klausa Bachmanna i pana redaktora Thomasa Urbana. Rozgorzała gorąca dyskusja, w której „strona niemiecka” notorycznie używała terminu „dzikie wypędzenia” Niemców, co sugerowałoby, że „wypędzenia planowe” to zdecydowanie bardziej poprawna forma „wypędzeń”, do jakiej, jak się wydaje, Polacy jeszcze nie dorośli.

 

Bo na przykład Niemcy jak najbardziej, wraz ze swoimi drogimi radzieckimi przyjaciółmi – w latach 1939 – 1941 – na podstawie dokumentu o nazwie angielskiej : German–Soviet Treaty of Friendship, Cooperation and Demarcation betweenNazi Germany and theSoviet Unionpotrafili zabrać się do „przesiedleń” swoich ziomków „planowo” i zostało to nazwane „transferami”.

 

Otóż na podstawie tego dokumentu władze niemieckie wraz z władzami radzieckimi zajęły się „planowymi wysiedleniami Niemców” nazwanymi w pewnym dziele naukowym „Nazi-soviet population transfers 1939-1941” i to jest u docenta wiki.

 I tam jest zaprezentowana prześliczna i bardzo pouczająca tabelka statystyczna, opracowana naukowo przez dr Gerharda Reichlinga i zamieszczona w jego pracy naukowej pod tytułem „Die deutsche Vertriebenen in Zahlen, Teil 1, Bonn 1995 pages 23-27.

 

Otóż wedle tej tabelki, w okresie od  Niemiec napaści na Polskę 1 września 1939 r. do napaści Niemiec na Sowieckij Sojuz – strony Paktu Ribbentrop – Mołotow – PLANOWO przesiedliły na tereny dzisiaj będące Rzeczpospolitą Polską 1.880.000 etnicznych Niemców, plus dodatkowo III Rzesza sama „dorzuciła” w ramach Fall 1944 – ponad 200 tysięcy etnicznych Niemców do Generalnego Gubernatorstwa – z terenów Jugosławii. Co daje wg stanu na
zimę 1944/1945 – Niemców etnicznych uczestniczących „bardzo czynnie” w eksterminacji Polaków i Żydów od 1939 r. – polegającej na brutalnym, nielegalnym zajmowaniu nieruchomości wraz z ruchomościami Polaków i Żydów obywateli polskich – z równoległym wyrzucaniu ich w warunkach powodujących ich kalectwo, śmierć i trwałe obrażenia psychiczne.

 

Dwa miliony sto tysięcy Niemców , przyjmując, że do jednego składu dało się załadować 1000 osób, to daje 2.100 pociągów dodatkowo „poza rozkładami” (nie licząc „składów bydlęcych” z Polakami) a jeśli dano im „lepsze warunki” czyli na jeden pociąg – 500 osób to tych pociągów robi się ok. 4000 tysiące.

 

No więc zjechało się na tereny Polski włączone do III Rzeszy (Gdynia, Warmia, Poznańskie, Katowice i okolice) oraz do Generalgouvernement ok. 1.9 mln etnicznych Niemców celem utworzenia tutaj na 1000 lat Rzeszy.
Najciekawsze jest skąd pojawili się tak szybko w polskich domach i chatach owi etniczni Niemcy. Dr. Reichling podaje:

1)     Z terytoriów Polski zaanektowanych przez Sowieckij Sajuz – łącznie 124 tysiące, z tego: 56 tysięcy na tereny Polski zaanektowane przez III Rzeszę, 17 tysięcy do Generalnego Gubernatorstwa, 46 tysięcy na tereny nazwane tajemniczo przez Reichlinga „Oder- Neisse Region”, być może Sudetenland – aż 46 tysięcy i 5 tysięcy do Austrii,

2)     Z państw bałtyckich łącznie- 127 tysięcy , z tego: 87 tysięcy na tereny polskie zaanektowane przez III Rzeszę a 40 tysięcy do tej „Odry- Nysy” czyli „Sudetenlandu”,

3)     Z Sowieckiego Sojuza „jako takiego” – aż 370 tysięcy , z tego na tereny polskie zaanektowane przez III Rzeszę – 265 tysięcy, 35 tysięcy do GG, i 70 tysięcy do „Odry- Nysy”,

4)     Z Rumunii – 212 tysięcy, z tego na tereny polskie zaanektowane przez III Rzeszę – 128 tysięcy, do GG – 12 tysięcy, do „Odra- Nysa” – 52 tysiące i do Austrii – 20 tysięcy,

5)     Z terenów Rzeszy „na zachód od linii Odra-Nysa” – łącznie – 560 tysięcy, z tego: 290 tysięcy do GG, 225 tysięcy – do „Odra-Nysa”, 15 tysięcy – do Gdańska, 30 tysięcy – do „ Czechosłowacji” ( co chyba nie dotyczy „transferów” w ramach zajmowania „Sudetenlandu” w 1938 r.?),

6)     Reichsdeutsche z terenów niemieckich „na wschód od linii Odra- Nysa” – łącznie 410 tysięcy, z tego – do GG – 380 tysięcy, do Czechosłowacji – 30 tysięcy.

7)     Z terenu określonego jako „Chełm & Narew in Poland” – 42 tysiące, z tego 29 tysięcy na tereny polskie zaanektowane przez III Rzeszę, 11 tysięcy do GG i 2 tysiące do „Odra-Nysa”.

 

Łącznie według dra Reichlinga zostało w bardzo krótkim czasie wwiezione na tereny Polski i Czechosłowacji po napaści Niemiec i ZSRR na Polskę odpowiednio: na tereny zaanektowane przez Rzeszę – 575 tysięcy Niemców, do Generalnego Gubernatorstwa – 745 tysięcy Niemcow, do regionu „Odra-Nysa” – 445 tysięcy, do Gdańska – 15 tysięcy, do Austrii – 40 tysięcy, do Czechosłowacji – 60 tysięcy. Plus Wehrmacht, służby policyjne, administracja i niemieckie służby pomocnicze. Plus w 1944 do Generalnego Gubernatorstwa – te „ponad 200 tysięcy” z terenów Jugosławii.

Czyli się działo.Docent wiki np. zaznacza, że w momencie wysiedlenia Polaków z terenów Polski przyłączonych do Rzeszy – młodzi niemieccy aktywiści z Hitlerjugend (chłopaczki) i Ligi Niemieckich Dziewcząt – osobiście i czujnie nadzorowali aby Polacy nie zabierali ze swoich nieruchomości żadnych cennych rzeczy!!!!! Ciekawe jest, że „oni już tam byli” – ci „ czujni chłopcy z Hitlerjugend” i „gorliwe dziewczęta z Ligi Dziewcząt Niemieckich” – nadzorowały RABUNEK CUDZEGO MIENIA. Ślicznie.


 I w opozycji do tego interna, trwającego dla Polaków 5 długich lat (no bo żeby wwieźć te 2 miliony Niemcow, musieli wygonić 2-3 miliony Polaków „ze swojego” w 5 minut) – magister Kotula intelektualnie zapłodniona przez panów prof. dr Klausa Bachmanna i red. Thomasa Urbana (między innymi) –rzuca nam w oczy ten JEDEN pociąg „z Gdańska” w środku lata 1945 „ z zagłodzonymi prawie sierotami”. Ja nie wiem, czy były to niemieckie sieroty z tych, co przyjechały do gdyńskich nieruchomości w 1939r, czy z tych, co zostały w Gdańsku po ucieczce z Koenigsberga i ogólnie Prus Wschodnich, natomiast ciekawe jest „w temacie kontekstu”, że „w międzyczasie” czyli od chwili ruszenia Armii Czerwonej w styczniu 1945 r. na zachód i wyjazdu pociągu z dziećmi do Berlina   w lipcu – coś się działo. Na przykład: przyjazd do Gdańska tysięcy uciekinierów z Prus Wschodnich, z których kilkadziesiąt tysięcy znalazło grób na okrętach Gustloff i Goya (nie licząc mniejszych), zaczęło się oblężenie Gdańska, które trwało do 30 marca 1945 r. Gdańsk został w 90% zniszczony przez bombardowania oraz podpalenie przez Armię Czerwoną.

 

Podobno na czas oblężenia i „wyzwolenia’ Gdańska – zostało tam jeszcze około 100 tysięcy niemieckich uciekinierów – jak widać, nie wiadomo skąd, bo sami Niemcy od 1939 r. rozpoczęli taką „turystykę” i grę w „szare komórki do wynajęcia” – polskimi, żydowskimi i czeskimi nieruchomościami – że do dzisiaj sami nie są w stanie dokładnie policzyć, ile ich tak naprawdę NIE ZDĄŻYŁO uciec przed Armią Czerwoną na zachód.

 

Jeśli w tych „okolicznościach przyrody” Polacy wrzucili do pociągu z niemieckimi niedobitkami – kilka worków kartofli - to chwała im za to. Sobie odejmowali od ust bo w tym czasie Gdańsk był wypalony do fundamentów a wojsko też się musiało wyżywić.

 

Mnie najbardziej interesuje, czy magister Kotula wlicza do  tych „dziko wypędzonych przez Polaków” – Niemców – obywateli ZSRR zasiedlonych szczęśliwie w liczbie 265 tysięcy w Poznańskiem czy też w Gdyni lub Katowicach i w ilości 35 tysięcy w Generalnym Gubernatorstwie. I czy Związek Radziecki żądał ich wydania tak jak zażądał wydania Kozaków i białych Rosjan w Austrii – a Anglicy się zgodzili.

 

Interesujące się wydaje też  podawanie szacunków ogólnej liczby „dziko wypędzonych” Niemców z terenu tzw. „wschodnich prowincji Rzeszy”.

„Wschodnią prowincją Rzeszy”, z których Niemcy zostali wysiedleni było kilka „podregionów” państwa Pruskiego, w tym: Wschodnie Prusy, Pomerania, Silesia (częściowo).

A według portalu tacitus.nu w roku 1939 r. liczba ludności w wymienionych okręgach administracyjnych kształtowała się następująco: Prusy Wschodnie – 2,2 mln obywateli , Pomerania – 2,4 mln obywateli a Silesia – 4,9.

Z tego należy odjąć mężczyzn powołanych do niemieckiego wojska – i wysłanych na fronty walk w całej Europie pewnie ze 2-4 miliony a dodać: niewiadomą liczbę cudzoziemskich jeńców wojennych, cudzoziemskich więźniów obozów koncentracyjnych, kilka milionów cudzoziemskich robotników przymusowych (głównie Polaków, Rosjan, Francuzów).

 

Jak z tej mieszanki etnicznej zimą 1945 r. magister Kotula „wyekstrahowała” - „5 milionów Niemców pomiędzy frontami” – to jest bardzo ciekawa rzecz. Chętnie poznam tzw. wiarygodne źródła.

Niewątpliwie unikając podawania takich faktów jak oblężenie i pożar Gdańska – w kontekście tego „pociągu 300 sierot z Danzig” na berlińskim peronie – magister Kotula winna stracić świadectwo maturalne, bo tej akurat historii uczyli już w liceum.

 

W tym też kontekście wszelkie zarzuty pod adresem Polaków różnych „wychowanych w fundacji Bolla” czy „fundacji Róża Luxemburg”, podobnie jak wiele anglojęzycznych „opowieści” bo przecież nie prac naukowych – o „dzikich wypędzeniach Niemców” , „polskim terrorze” i ogólnie o wyjątkowych (jak rozumiem, na tle cierpień: Polaków, Rosjan, Czechów, Białorusinów czy Greków  w czasie IIWW) są dowodem na stan czystej socjopatii  niemieckiej i aktem rewizjonizmu historycznego ale też  próbą rewizjonizmu politycznego.

Dla świętego spokoju – proponuję nieutulonym w żalu Niemcom i ich lokalnym „adwokatom” trzymać się jednak ustaleń porozumień poczdamskich, bo inaczej Polacy zaczną na serio liczyć ukradzione przez Niemców : meble, biżuterię, srebra , obrusy, obrazy, pierzyny i poduszki. I zorganizują jakieś „trójki inwentaryzacyjne”, które wybiorą się z wizytą do niemieckich muzeów, mieszkań i cichych magazynów aby wreszcie spisać i wycenić te „pamiątki” i poprosić o odszkodowanie z odsetkami liczonymi od 1939 r. Karnymi odsetkami.

 

 

Ciekawski, prowincjonalny wielbiciel starych kryminałów.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (31)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo