Jak to jest, że różne narody i ich rządy w styczniu poświęcają wiele czasu, energii i pieniędzy na uczczenie swoich zmarłych/pomordowanych –ofiar II Wojny Światowej a wśród tych narodów i rządów nie ma Polaków?
Ta medialna i polityczna cisza wokół kilku milionów POLSKICH OFIAR II WW aż dzwoni w uszach.
W styczniu 1945 r. rozpoczął się ostatni akt ucieczki i ewakuacji Niemców z Prus Wschodnich, Pomorza i Śląska. W związku z tym w sieci pojawi się kolejne kilkadziesiąt niemieckich filmów dokumentalnych o „wypędzonych”, „cierpieniach niewinnych kobiet i dzieci”.
Jakkolwiek mamy podejrzenia graniczące z pewnością, że jest to fragment niemieckiej układanki polityczno-medialnej mającej na celu zmarginalizować w świadomości świata potworną wiodącą rolę Niemców w zbrodniach IIWW , to wydaje się , iż Niemcy jako naród mają prawo do pamięci i czczenia swoich tragedii i budzi szacunek, że organizują się przy pomocy państwa niemieckiego wokół tej sprawy.
W styczniu 1945 r. Armia Czerwona weszła do niemieckiego obozu KL Auchwitz i wyzwoliła czy raczej „wyzwoliła” kilka tysięcy więźniów niedobitych przez niemiecką załogę SS. Z tej okazji od lat najpierw ZSRR a teraz Rosja co najmniej wspomina w mediach a najczęściej uczestniczy we wszelkich możliwych obchodach rocznicy wyzwolenia KL Auschwitz i przypomina o więźniach sowieckich/rosyjskich i o wyzwolicielach z Armii Czerwonej. Że władze ZSRR i Rosji czerpią z tego korzyści polityczne? Czerpią ale też pokazują, że ich obywatele byli/są coś dla nich warci i że o nich pamiętają.
Ostatnio co roku w styczniu pojawiają się w bramach KL Auschwitz oficjalni przedstawiciele państwa Izrael, co wydaje się oczywiste: 1-2 miliony zamordowanych Żydów polskich i europejskich przez III Rzeszę dlatego, że byli Żydami. Tragedia małego narodu i pamięć młodego państwa z ambicjami. W tym roku przylatuje do Polski pół Knesetu, główni rabini, niemal całe dowództwo armii izraelskiej i Elie Wiesel. To , że w sposób oczywisty państwo Izrael usiłuje załatwiać przy okazji „czczenia rocznicy” jakieś swoje cele polityczne, widać gołym okiem, ale co do zasady czepiać się nie ma o co. Organizują to poprzez jakieś fundacje, stowarzyszenia ( fundacja From the Depths) stanowiące przykrywkę dla działań rządu izraelskiego i diaspory żydowskiej w USA w obszarze „czczenia Holocaustu”. Czy chodzi o „antysemityzm” , czy o „odpowiedź na zaproszenia Sławka Sierakowskiego z Wenecji” – nie wiadomo, ale żydowskie ofiary zostaną kolejny raz przypomniane i uczczone.
No a jak działa „polska pamięć” w obszarze pielęgnowania pamięci o KILKU MILIONACH polskich ofiar IIWW? Ano mamy „w tym temacie” tzw. deficyt pamięci i deficyt kultu.
W niemieckim obszarze okupacyjnym na terenie II Rzeczpospolitej w okresie 1939-1945 zginęło kilka milionów Polaków , w tym znaczna ilość w KL Auschwitz. Polacy stanowili jądro organizacji podziemnych w obozie i Polacy byli jedynymi, którzy zamieszkując okolice KL Auschwitz – udzielali wszechstronnej pomocy więźniom.
Mamy więc styczeń i patrzę na stronę internetową państwowego Muzeum Auschwitz –Birkenau.
Na temat POLSKICH obchodów rocznicy wyzwolenia obozu jest informacja o tym, że obchody będą polegały na tym, że: przyjedzie ten Kneset z Izraela wraz z generałami, rabinami, Eliem Wieselem i „parlamentarzystami różnych krajów”, głównie z USA. I że „honorowy patronat nad obchodami objął pan prezydent Bronisław Komorowski”. Patrzę i nie rozumiem. Nad CZYM objął patronat Prezydent RP? Nad tym, że przyjeżdża sobie Kneset? Z Izraela? Do KL Auschwitz w zasadzie każdy może sobie przyjechać. Może z wyjątkiem tego Irvinga.
Ja się jako obywatel pytam, jak Państwo Polskie zamierza uczcić 3-6 milionów Polskich Obywateli ofiar niemieckiego okupanta, w tym jakieś 0,5 -1,0 miliona polskich ofiar KL Auschwitz (jakoś nie przemawia do mnie rewizjonistyczna metoda liczenia więźniów KL Auschwitz niezgodna z wyliczeniami więźniów i liczbami podanymi przez załogę SS w KL Auschwitz w Norymberdze). W tym roku. I czy w ramach tych obchodów będą odpowiednio uczczeni JESZCZE ŻYJĄCY byli więźniowie KL Auschwitz, np. Pan Kazimierz Piechowski. Czy np. wzorem władz izraelskich, które zamierzają przemaszerować przez obóz z Eliem Wieselem pod rękę, pan Prezydent B. Komorowski planuje wziąć pod rękę Pana Piechowskiego i z nim przemaszerować.
Ja wiem, że takich planów nie ma. Wystarczy , że „szerokiej publiczności” zostanie „okazany” „jedyny certyfikowany polski więzień nazistowskich obozów” pan Władysław B. Taka jest koncepcja „
polskich obchodów”. Inni polscy więźniowie, gdyby przyszedł im do głowy szalony pomysł, żeby pojechać 27 stycznia do KL Auschwitz, winni ustąpić w bramie (o ile zostaną do niej dopuszczeni), kiedy „surwajworzy” z wyższej półki będą „maszerować dla pokoju i przeciwko antysemityzmowi” pod okiem kamer i Mossadu.
Jest co prawda Polska Unia Ofiar Nazizmu – zrzeszająca 25 organizacji kombatanckich –więźniów kacetów, w tym: Polski Związek Byłych Więźniów Politycznych Hitlerowskich Więzień i Obozów Koncentracyjnych czyZwiązek Kombatantów RP i Byłych Więźniów Politycznych – ale polskie władze szczęśliwie nie mają świadomości jej istnienia i nie dają na tę organizację ani grosza. Tak mówi docent Wiki. Organizacja polskich więźniów niemieckich obozów koncentracyjnych utrzymuje się z datków sponsorów.
CO na to dyrektor Muzeum Auschwitz – Birkenau? Ten temat jak i kilka innych chyba przerasta jego wyobraźnię, za inne rzeczy jest nagradzany. Jak dotąd nie przestawił się jeszcze z czczenia „pomnikowego więźnia Józefa Cyrankiewicza” na „czczenie Pileckiego”, którego bezczelnie wciska mu w przestrzeń medialną polski ciemnogród.
Czy ktoś pamięta o Wilhelmie Brasse czy o Auguście Kowalczyku? Może mieszkańcy miasta Oświęcim, bo August Kowalczyk więzień nr 6804 współtworzył dla Oświęcimia hospicjum, w którym zmarł był w roku 2012.
Czy będą może lekcje szkolne, programy telewizyjne, może kilka konferencji naukowych najlepiej miedzynarodowych? Czy będzie kilka książek wspomnieniowych? Może wspomnienia Wilhelma Brasse - fotografa z KL Auschwitz, może wspomnienia Augusta Kowalczyka pt." Refren kolczastego drutu" wydaną pierwotnie przez Gminę Bojszów, o czym z kolei wspominają Wydawnictwa Górnicze. A w zyciu. Pan Cywiński jest rozrywany pomiędzy "dialog chrześcijańsko-judaistyczny" i wizytę Knesetu lub wywiady dla telewizji francuskiej na temat polskiego antysemityzmu.
Więc tym bardziej kogo i jak NIE MAM PYTAĆ o obchody jakichś (lekko licząc) 2,0 milionów polskich ofiar Gułagu? W grudniu 1939 r. tuż przed świętami Bożego Narodzenia z obozów jenieckich zostali zabrani kapłani kościoła rzymsko-katolickiego – w nieznanym kierunku. Do dzisiaj nie wiadomo, gdzie leżą ich szczątki: w dołach śmierci czy w Morzu Białym.
W nocy z 9 na 10 lutego 1940 roku ruszyła pierwsza masowa wywózka. W II Korpusie doliczono się 110 transportów /konwojów po ok. 2000 osób każdy. Pierwsza wywózka objęła osadników wojskowych, służbę leśną i kolonistów cywilnych. W transportach przeważały DZIECI i kobiety, mężczyźni byli wcześniej oddzieleni i albo zamordowani albo pozostający w więzieniach „do dalszych decyzji”. Wg wyrywkowych list więźniów „przyjętych przez NKWD” np. w rejonie Taszyckim w obwodzie irkuckim na 5.821 przywiezionych było: 69 osób samotnych, 1488 mężczyzn, 1702 kobiety i 2631 (!) dzieci. Zatem dzieci stanowiły 45%. A jest to liczba tych, którzy DOTARLI. Czyli np. 60%. A może 40%.
Wielkość wywózek szacuje Bohdan Urbankowski w książce „Czerwona Msza czyli Uśmiech Stalina”. Podaje dalsze szacunki: wywózka 13 kwietnia 1940 r.: 320 zesłańców w 160 pociągach, 30 czerwca 1940 r. trzecia fala łapanek i wywózka 240 tysięcy , głównie inteligencji i uchodźców z Polski Centralnej, ostatnia „wielka łapanka” – w czerwcu 1941 r. – 300 tysięcy ludzi. Kierunek zsyłek: przeważnie Ural i południowa Syberia. Jak pisze Urbankowski – „…przeważnie, gdyż tysiące zesłańców , zwłaszcza mężczyzn związanych z aparatem państwa polskiego (b.wojskowi, urzędnicy, działacze oświatowi i inni) rzucono do obozów śmierci nad Kołymę. Udało się trafić na ślad dwóch takich transportów liczących po 5 tysięcy ludzi. Polaków dowożono do Władywostoku, stamtąd –pod pokładami statków , w najokropniejszych warunkach- do portu w Magadanie. (…) Formalnie zwolniono z nich 583 ludzi, do Andersa dotarło tylko 171..”.
Było też 3000 rzuconych do kopalń ołowiu na Czukotkę,25 tysięcy rzuconych do budowy dróg kolejowych. Jaki jest łączny szacunek ? Do liczby wywiezionych w czterech wielkich deportacjach 1.080 tysiąca należy oszacować ok. 210 tysięcy mężczyzn z roczników 1917-1919 , wcielonych przymusowo do batalionów Armii Czerwonej (strojbataliony) oraz ok. 250 tysięcy osób więzionych, branych z łapanek i zsyłanych POZA wielkimi deportacjami. Plus jeńcy wojenni.
Razem ok.1,8 miliona a może 2,0 miliona. Z tej liczby według pracy „Los Polaków w niewoli sowieckiej” Władysława Wielhorskiego z 1956 r.- do października 1942 r. – straciło życie już ok. 900 tysięcy a do 1948 r. przy życiu ok. 370 tysięcy Polaków. Przeżyło 20,5 % średnio, bo na Kołymie zwolniono żywych 5,8% a przeżyło 1,7%.
Najstraszniejsza nasza Ofiara w tej wojnie. Pół miliona polskich dzieci, może 700 tysięcy- z rolniczych terenów, z wielodzietnych rodzin.
I teraz porównuję: „na niemieckim youtubie” setki wspomnień niemieckich dzieci o grozie ucieczki, grozie oblężenia Koenigsbergu, o głodzie, porzuceniu przez matkę, o wędrówce przez Pomorze do Odry. Setki a może tysiące wspomnień. A w „polskim youtubie” – nie ma NIC. Nie ma nawet informacji , że ktoś jakąś tablicę może w Magadanie poświęcił. No ale nie ma tablicy w Magadanie, nie ma pomnika choćby z otoczaków na Kołymie. Jedyne muzeum Gułagu – mieściło się w podstawowej szkole ,ale nie przetrwało. Rosjanie podobnie jak Niemcy – NIE KULTYWUJĄ miejsc kaźni, którą sami dokonywali. Ledwie mają pamięć do swoich ale bez przesady. Żyją „ich resortowe dzieci” i czujnie w Internecie komentują wszelkie informacje o więźniach Gułagu w stylu: „i tak mieli dobrze, bo przecież zasługiwali na 9 gramów w potylicę”.
Więc ta Kołyma sobie leży taka obojętna, pusta. Niezamieszkałe miasta wokół zamkniętych kopalń uranu, w których „chłopaczki z Ukrainy pluły krwią już po 3 tygodniach i umierały przed upływem miesiąca” wedle miejscowych.
Na terytorium szatana unosi się niepamięć o polskich mężczyznach i kobietach umierających „za Polszu”, o których „Polsza” wyraźnie nie ma zamiaru pamiętać.
Ta uporczywa „niepamięć” i zdecydowane zaniechanie uczczenia 2,0 milionów polskich ofiar sowieckiego okupanta w latach 1939-1950 pokazuje jak nic innego, że tzw. polskie elity polityczne po 1989 r. nie mają nic wspólnego z elitami i nic wspólnego z polską racją stanu. A naród, który nie jest w stanie wyegzekwować minimum w obszarze pamięci o ofiarach wojny, sam zasługuje jedynie na pogardę i lekceważenie.
Więc teraz często oglądam sobie filmiki o Kołymie, oglądam ten surowy bezdrzewny krajobraz, słucham wyjącego wiatru i usiłuję wyobrazić sobie jak żyli i umierali najlepsi Polacy, o których zapomniał własny naród.
A kto nie pamięta historii, ten miewa z niej powtórki.
Inne tematy w dziale Kultura