Ela Mielczarek pojawiła się w moich notkach dwa razy, jako odtwórczyni bluesów „See See Rider” oraz „Trouble In Mind.” Jest to jednak dla polskiego bluesa na tyle ważna postać, że zasługuje na całą notkę.
Ela w dzieciństwie uczęszczała na lekcje gry na fortepianie. Nie specjalnie zachwycała się graniem preludiów czy etiud, pociągała ją zupełnie inna muzyka – rytm and blues lub rock. Takiej muzyki w Polsce nie grano, z pomocą koleżanki spisywała angielskie teksty z taśm magnetofonowych. Takie to były czasy !
Mama kupiła jej gitarę i Ela w szkole średniej brylowała na prywatkach i na wyprawach wodniaków. Kończąc liceum już myślała o swoim zespole. W Poznaniu na V Folk Blues Meeting poznała Maćka Pietrucho. Przypadli sobie bardzo do gustu i razem zaczęli występować w Warszawie gdzie się dało. Współpraca nie trwała długo gdyż Pietrucho wyjechał z Polski.
„Kiedyś w jakimś mieszkaniu usłyszałam muzykę, która przeszyła mnie na wylot… powiedziano mi, że to jest blues… i wiedziałam: muszę śpiewać blues’a.” – tak złapała bakcyla czarnej muzyki, podobnie jak i inni polscy muzycy, m.in. Nalepa.
Ela zetknęła się z gitarzystą Piotrem Rucińskim. Zrozumieli się świetnie. Przyjaciel Rucińskiego, Marek Kreutz przyniósł im tekst o dworcowej poczekalni. Okazał się strzałem w dziesiątkę.
Ela Mielczarek zadzwoniła do Majki Jurkowskiej, prowadzącej w radiowej trójce cykliczną audycję Blues wczoraj i dziś. Jurkowska usłyszawszy śpiewającą Elę szybko zorganizowała sesję nagraniową. Tak została uwieczniona piosenka:
Poczekalnia PKP.
Stało się coś niesamowitego – ta jedna piosenka rozsławiła Elę Mielczarek w całej Polsce. Poczekalnia PKP rozbrzmiewała wszędzie, nie tylko w radio. Tak jakby publika gorąco oczekiwała na pojawienie się czegoś w tym stylu. Od razu ochrzczono Elę mianem Pierwszej Damy Polskiego Bluesa.
Przyjęto powszechnie, że utwór ten dziełem zespołu, nigdzie nie pojawiało się jednak nazwisko autora melodii.
Muszę przyznać, że mimo iż nie znałem innego źródła, miałem niejasne podejrzenia, że to nie jest oryginalny twór Rucińskiego. Styl wykonywania bardzo się kojarzył z Django Reinhardem, znakomitym gitarzystą jazzowym. Nie zajmowałem się jednak tym dłużej.
Temat wrócił niedawno przez Hamiltona (blogera S24), który podniósł takie same wątpliwości co do autorstwa Poczekalni, jakie ja sam kiedyś tam miałem. No i znaleźliśmy: ja wytropiłem, że kompozytorem melodii był amerykański muzyk J. Myrow, Hamilton zaś, niezależnie, znalazł nagranie wykonywane faktycznie przez Django. Było instrumentalne i nazywało się „Blue Drag”. Jest to zresztą standard wykonywany do dzisiaj.
Ruciński i Kreutz napisali dwie piosenki “Hotel Grand” oraz “Wielkie Koło”. Dodali do tego kilka standardów amerykańskich i repertuar był gotowy. Do grupy doszli Piotr Majewski, gitarzysta i Jan Kyks Skrzek na harmonijce. Zespół przez dwa lata koncertował intensywnie.
W 1983 roku nagrali longplaya Blues Koncert na żywo podczas występu w Aquarium. Dopiero w 2005 roku ten winylowy krążek został wydany na CD.
Zespół koncertował, ale się nie rozwijał. Nie tworzyli też nic nowego. Sława zaczęła podupadać, a od Mielczarek oczekiwano czegoś nowego. Z pomocą przyszli Jurkowska i Borkowski – redaktorzy trójki. Namówili do współpracy Wojciecha Karolaka z big bandem do sesji. Mielczarek dogrywała śpiew do gotowego podkładu. Nie było to zbyt udane przedsięwzięcie.
Następną próbą było trio z udziałem Zbigniewa Wegehaupta (kontrabas) i Zbigniewa Krysiaka (perkusja). Był to pewnego rodzaju eksperyment – bardzo skromna oprawa muzyczna. To nie była właściwa droga.
Ela Mielczarek pogubiła się w tych meandrach muzycznych. Nie mogła śpiewać tego czego chciała, tego do czego predestynował ją genre wokalny i naprawdę nietuzinkowy głos. W rezultacie w 1988 roku wyjechała na stałe za granicę, gdzie zajmowała się akupunkturą. Zniknęła z polskiej przestrzeni muzycznej. Pięć lat wcześniej nikt by tego nie przewidział.
To było poddanie się, klęska. Została zapomniana.
Niespodziewanie powróciła w 2004 roku do Polski. Okazało się, że magia Poczekalni PKP wśród muzyków nadal działała. Najpierw zrealizowała trasę ze Śląską Grupą Bluesową, a potem koncertowała z eksperymentującą formacją - Jackson Wolski, Michał Pastuszka, Paweł Mazurczak. W połowie 2005 roku przygotowała program akustyczny, który powstał przy współpracy z Piotrem Rucińskim (gitara) oraz Kornelem Jasińskim (kontrabas, gitara basowa). W 2006 znowu nawiązała współpracę z Śląską Grupą Bluesową (o tej grupie na pewno napiszę), która jest polską bluesową All Stars. Mam nadzieję, że zaowocuje to sukcesem chociaż taki sukces jak na początku lat 80. jest raczej w sferze marzeń.
Dlaczego kariera Eli Mielczarek załamała się w połowie lat 80. ? Ogólnie mógłbym powiedzieć, że nie miała szczęścia. W końcu „bad luck” to normalne wśród bluesmanów. Iluż z nich o tym śpiewało.
Wybuch jej talentu przypadł na czas Stanu Wojennego i następnych paskudnych lat jaruzelszczyzny – marazmu, miernoty, cofnięcia cywilizacyjnego i braku wiary.
Ela Mielczarek nie dostała żadnej poważnej propozycji muzycznej od nikogo. Nikt poza Rucińskim nie napisał dla niej żadnej piosenki. Nie rozumiem dlaczego, ale tak było. Dziwi mnie, że nie kontynuowano pomysłu Poczekalni PKP. Nie był potrzebny kompozytor, tylko tekściarz. Starych przebojów, począwszy od lat 20. było mnóstwo. I Ela je wykonywała, ale po angielsku. W tamtym czasie znajomość języków była w Polsce mizerna i największe nawet hity śpiewane w angielskim nie mogły stać się ‘naszymi’ przebojami. Być może sama Ela nie stanęła na wysokości zadania, nie walczyła o swoją karierę. Tylko czy mogła coś więcej zrobić ? Takie były czasy.
W music boxie utwory z różnych okresów jej aktywności, w tym i po roku 2004. Najwięcej z pierwszej płyty Blues Koncert.

|
|
|
2005-10-10
ELŻBIETA MIELCZAREK |


|
Inne tematy w dziale Kultura