Robert Bogdański Robert Bogdański
4166
BLOG

Dlaczego prezydent myli się w kwestii wyborów

Robert Bogdański Robert Bogdański Polityka Obserwuj notkę 84

Prezydent Komorowski miał znakomitą okazję, by stanąć na czele ludzi niezadowolonych z funkcjonowania naszego państwa. Na czele tych wszystkich, którzy ze złością i zawstydzeniem obserwują skandal dziejący się w związku z wyborami. Tych wszystkich, którzy najpierw podśmiewali się z „leśnych dziadków”, z rozbawieniem dzieląc się kolejnymi memami i artykułami ASZ Dziennika, a potem zaczęli się orientować, że eskalacja doniesień o absurdach związanych z wyborami samorządowymi dalece przekroczyła granicę tego, co śmieszne i obnażyła słabość państwa.

Nikt przecież nie na poważnie nie twierdzi, że doszło do zorganizowanego fałszerstwa. Problem polega na tym, że wybory były podatne zarówno na fałszerstwa ze strony jakichś lokalnych grup (co już się w Polsce zdarzało, więc nie ma się czemu dziwić), jak i na działania przeciwko systemowi zliczającemu głosy (na przykład ze strony jakiegoś wrogo nastawionego państwa, Rosja jest tu naturalną kandydaturą). To sprawiło, że wielu wyborców przestało się czuć bezpiecznie.

Do tej pory przedstawiciele i sympatycy przegranej partii mogli się emocjonować swoją przegraną i w tych emocjach mogli mieć pretensje do wyborców, którzy zagłosowali – w ich pojęciu – źle dla Polski. To jednak zawsze były pretensje do ludzi, którzy byli uprawnieni do podjęcia decyzji. Teraz poczucie, że decyzje (choćby przez nas nielubiane) podejmują ludzie uprawnieni, zostało podważone.

Prezydent Komorowski zlekceważył to poczucie i zdecydował się stanąć na czele grupy, która – gdy spojrzy się na fizjonomie i biografie większości członków PKW i KBW – mogłaby zostać określona mianem „obrońców starego porządku”. Uznał, że stabilizacja państwa jest tożsama z obroną środowiska, które podjęło złe, destabilizujące proces wyborczy decyzje. Co więcej: arogancko zarzucił tym wyborcom, którzy są zaniepokojeni podważaniem ich suwerenności, nurzanie się w ”odmętach szaleństwa”, stwierdzając arbitralnie, że wybory zostały przeprowadzone uczciwie.

To długofalowy błąd. Pan prezydent tworzy tym samym pole konfrontacji wyborczej w wyborach prezydenckich w najbardziej podstawowy sposób związane z obroną wartości demokratycznych. I sytuuje się na tym polu jako ktoś, kto nie staje po stronie wyborców broniących suwerenności swojego głosu. Kandydat, który będzie w stanie spokojnie i bez ferowania skrajnych sądów wejść na to pole jako obrońca demokracji, może pociągnąć za sobą duży elektorat i może poważne zagrozić niezagrożonej – jakby się wydawało – pozycji urzędującego prezydenta.

Wydaje się, że Bronisław Komorowski powinien poważnie zastanowić się, czy naprawdę chce, aby w wyborach prezydenckich jego twarz pojawiała się razem z twarzą sędziego Jaworskiego.

Wracam po siedmiu latach. Prowadzę podcast o nazwie Coistotne, dotyczący głównie spraw międzynarodowych. Mówię o groźbach nuklearnych, polityce klimatycznej, budowie europejskiego mocarstwa, wzroście potęgi Chin i amerykańskich kłopotach z własnym państwem, o wszystkim tym, co jest w naszym świecie istotne. Podcast jest dostępny na Youtube i Spotify, ukazuje się nieregularnie, ale przynajmniej raz w tygodniu.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (84)

Inne tematy w dziale Polityka