Robert Bogdański Robert Bogdański
612
BLOG

O pożytkach z „ch...ja” Ewy Wójciak

Robert Bogdański Robert Bogdański Polityka Obserwuj notkę 8

Sprawę wszyscy znają, więc nie ma się co rozpisywać. Poznańska artystka najpierw zaaplikowała to słówko papieżowi na swoim profilu na FB, a potem powtórzyła w lokalnej telewizji, z czego wywiązała się awantura, skądinąd zrozumiała. Radni chcą odwołać Wójciak z funkcji dyrektorki miejskiego teatru, a jej znajomi, głównie z poznańskiego środowiska artystycznego, bronią jej w liście otwartym. Dawny kolega z Teatru 8. Dnia, Lech Raczak, nie chce z kolei, by tłumiono jej „artystyczną ekspresję”, choć od rzucania mięsem w papieża się dystansuje.

Rzecz jest w najwyższym stopniu niesmaczna, ale mimo to sądzę, że publiczne słowo użyte przez dyrektorkę teatru w Poznaniu może okazać się pożyteczne. Wyskok jej można bowiem spokojnie uznać za „mowę nienawiści” w rozumieniu poprawki do Kodeksu karnego, jaka od jakiegoś czasu leży w Sejmie niczym bomba podłożona pod wolność słowa. Definicja „mowy nienawiści” jest tam przerażająco szeroka i obejmuje nawoływanie do nienawiści „wobec grupy osób lub osoby z powodu jej przynależności narodowej, etnicznej, rasowej, politycznej, społecznej, naturalnych lub nabytych cech osobistych lub przekonań” [i], a także znieważanie z tego powodu. Za to wszystko mają grozić 2 lata więzienia.

Cała sprawa z „mową nienawiści” od początku pomyślana jest jako pałka na środowiska „niepostępowe”, czego dowodem jest choćby podciąganie pod tę definicję sloganu „Bóg, Honor, Ojczyzna”. Jednak z natury pałki wynika, że jak już się ją udostępni publiczności, to oberwać mogą nią wszyscy. Mamy teraz niepowtarzalną szansę, aby uświadomić tę prostą prawdę środowiskom „postępowym”. Oto wybitna przedstawicielka obozu postępu chlapnęła ozorem tak nieostrożnie, że gdyby ustawa była już uchwalona, mogłaby popaść w poważne tarapaty. Może więc byłoby dobrze, gdyby wykorzystać okazję i wspólnie zaprotestować przeciwko ograniczającej wolność słowa poprawce?

Nie podoba mi się chamstwo w życiu publicznym i obrażanie ludzi, a zwłaszcza kogoś tak sympatycznego, jak papież Franciszek. Nie w tym rzecz jednak, co mi się podoba, albo kto jest dla mnie sympatyczny. Nie chcę żyć w kraju, w którym za rzucenie publicznym słowem idzie się do więzienia. Są inne sposoby, aby dać do zrozumienia osobom pokroju pani Wójciak, że źle postępują. Mam wrażenie, że potężna grupa internautów jeden z takich sposobów już wykorzystuje, wpisując komentarze sprzeciwiające się brutalizacji języka. Inni używają słów publicznych, ale trudno ich za to winić, bo w końcu i oni chcieliby się zapisać do cechu artystów, by uprawiać „artystyczną ekspresję”. Trwa pyskówka, jakich wiele w życiu publicznym rozmaitych krajów. Trwa pyskówka, ale nie dzieje się nic tak naprawdę złego. Coś złego stałoby się, gdyby Ewa Wójciak wylądowała za swoje słowa w więzieniu. Albo, gdyby do więzienia poszła któraś z osób, które wkurzyła ona do żywego i które uznały, że swoim chamstwem udzieliła im upoważnienia do używania wulgarnych słów pod swoim adresem (skądinąd logicznie).

Gdyby teraz ludzie z „postępowej” strony barykady dzielącej nasze życie publiczne, którzy ostatnich kilka lat zużyli na promowanie terminu „mowa nienawiści”, uświadomili sobie, jak niebezpiecznym krokiem byłoby uchwalenie poprawki do Kodeksu karnego i zaprotestowali przeciwko temu, to może byłby z tego „ch…ja” jakiś pożytek…

 

Wracam po siedmiu latach. Prowadzę podcast o nazwie Coistotne, dotyczący głównie spraw międzynarodowych. Mówię o groźbach nuklearnych, polityce klimatycznej, budowie europejskiego mocarstwa, wzroście potęgi Chin i amerykańskich kłopotach z własnym państwem, o wszystkim tym, co jest w naszym świecie istotne. Podcast jest dostępny na Youtube i Spotify, ukazuje się nieregularnie, ale przynajmniej raz w tygodniu.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (8)

Inne tematy w dziale Polityka