Robert Bogdański Robert Bogdański
724
BLOG

Polacy nie potrafią dostrzec w Ukraińcach sojuszników

Robert Bogdański Robert Bogdański Polityka zagraniczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 89
Po trzech latach wojny oba społeczeństwa są sobą zmęczone. Polacy coraz mniej chcą wspierać Ukrainę, choć właśnie teraz zbliża się czas, gdy to wsparcie będzie kluczowe. Polskie elity powinny przezwyciężyć ten impas.

Badanie zrobione przez renomowane Centrum Mieroszewskiego w grudniu ubiegłego roku i właśnie opublikowane pokazuje wzrost negatywnych trendów w myśleniu polskiego społeczeństwa o Ukraińcach. Samo w sobie nie jest to ani niczym zaskakującym, ani szczególnie złym, bo narody nie muszą się kochać, powinny natomiast współpracować i dobrze rozpoznawać wyzwania, jakie przed nimi stoją. Badanie Centrum dobrze je pokazuje.

Ponad połowa ankietowanych sądzi, że nasza pomoc dla tego kraju jest zbyt duża, zaś aż 35% nie chce wysyłać Ukrainie pomocy wojskowej. To pierwsze jest zrozumiałe, bo rosnące koszty utrzymania każą na zasadzie bytu, który określa świadomość inaczej podchodzić do wydatków ponoszonych na cele inne niż własne. Natomiast to drugie jest trudne do pojęcia, bo przecież wysiłek wojenny Ukrainy bezpośrednio nas chroni. Owszem, są to wydatki i to niemałe, ale wydawałoby się, że ich cel powinien sprawić, że znajdą się psychologicznie w kategorii wydatków niezbędnych. Odsetek tych, którzy nie myślą w ten sposób zwiększa się szybko, bo w lutym 2024 roku takich osób było 26%. Oznacza to więc wzrost o 1/3 w stosunkowo krótkim czasie. 

Być może wynika to z zaskakująco wysokiego poczucia bezpieczeństwa w polskim społeczeństwie, bo tylko 25% Polaków wierzy w możliwość ataku Rosji na nasz kraj – te dane także pochodzą z cytowanego raportu. Czyżby wiara w to, że w każdej sytuacji NATO nas obroni była aż tak przemożna? Bo polska armia jeszcze przez dobrych kilka lat nie będzie narzędziem w pełni zdolnym przeciwstawić się agresji i nie jest to fakt jakoś szczególnie ukrywany. Kto chce wiedzieć, ten wie.

Drugą kwestią, bodaj ważniejszą, jest to, że Polacy co do zasady nie postrzegają Ukraińców jako sojuszników. Nazywa ich tak jedynie 6% pytanych. Co więcej - aż 14% uznaje ich wręcz za nieprzyjaciół! Z pewnością rolę grają tu resentymenty historyczne i związane ze współczesną nieuczciwą konkurencją, czy z arogancką postawą ukraińskiego prezydenta, raport zresztą poświęca temu wiele miejsca, jednak nieumiejętność rozdzielenia tych kwestii od kwestii strategicznego usytuowania Polski i Ukrainy jako wspólnej przeszkody na drodze do ekspansji imperium rosyjskiego jest zatrważająca. Wydawałoby się, że wspólnota losu, jaka nas teraz dotyka – na szczęście nie pełna, bo na polskie miasta nie spadają bomby – powinna wyewoluować w myślenie o strategicznym sojuszu. Tak jednak nie jest. Dobrze byłoby, aby próba docieczenia przyczyn takiej postawy była w najbliższym czasie przedmiotem poważnej refleksji w kraju. Co innego bowiem słuszne domaganie się godnego upamiętnienia ofiar ludobójstwa, a co innego niedostrzeganie, co jest korzystne dla bezpieczeństwa Polski.

Raport pokazuje także, że polskie myślenie o Ukrainie jest skażone zbyt wielkim uzależnieniem od przeszłości, a jednocześnie za mało nakierowane na budowanie przyszłości poprzez wspólne interesy. Pytani o to, co rząd polski powinien robić przede wszystkim w odniesieniu do Ukrainy ankietowani na pierwszym miejscu wymieniają ekshumacje i upamiętnienie ofiar Wołynia, a sprawa ułatwień dla polskiego biznesu na Ukrainie znajduje się na dalszym miejscu. Zresztą oba problemy są wymieniane przez mniej niż 10% pytanych, więc można odnieść wrażenie, że polskie oczekiwania w ogóle znajdują się na zdecydowanie zbyt niskim poziomie. Wrażenie to spotęguje się, gdy zdamy sobie sprawę, że aż ¾ ankietowanych na pytanie o wspólne interesy, jakie Polska ma z Ukrainą, albo nie potrafi ich wymienić albo uznaje, że ich nie ma. Ten problem także domaga się refleksji, bo zatrzymanie się na aroganckiej postawie ukraińskiej ekipy prezydenckiej całości problemu nie wyjaśnia, a gdyby wyjaśniało, to prowadziłoby to do przykrego wniosku, że wykazujemy się w tym miejscu niedojrzałością. Nie chciałbym, aby tak było.

Czemu te akurat problemy i dane spośród licznych innych zawartych w ponad 70-stronicowym raporcie uznaję za najważniejsze? Przyczyna jest prosta. Ukraina słabnie, słabnie przede wszystkim jej społeczeństwo, które coraz mniej chętne jest, aby dostarczać rekruta na wojnę. Być może okaże się niedługo konieczne, aby powołać pod broń najmłodsze roczniki, czyli nawet 18-latków, do tego wzywają zresztą członkowie nowej ekipy rządzącej Stanami Zjednoczonymi. Czy społeczeństwo to wytrzyma? Ale czy front wytrzyma bez nowych ludzi? Rosja czeka cierpliwie ponosząc duże straty i wydając wielkie pieniądze w przewidywaniu, że w pewnym momencie zasoby Ukrainy się wyczerpią i front się załamie. Gdyby tak się stało, będziemy mieli miliony nowych uchodźców, długą granicę z Rosją, a być może nastąpi początek procesu zmuszania społeczeństwa ukraińskiego do współpracy z okupantem, który wcale nie musi być skazany na porażkę.Pisał o tym ostatnio Piotr Skwieciński.

W takim krytycznym czasie potrzebna jest pomoc wojskowa, która obejmuje także - o czym trzeba pamiętać - szkolenie poborowych. Potrzebne jest także myślenie w kategoriach sojuszniczych. Załatwianie spraw spornych powinno iść swoim torem, ale jedno nie może zahaczać o drugie, bo nie zostanie załatwione nic. Wreszcie – potrzebne jest myślenie w kategoriach wspólnego interesu. Nie - dostosowywanie się do tego, co uważamy, że powinno się zdarzyć ze względu na potrzeby walczącej Ukrainy i oczekiwania naszych sojuszników, ale wspólne kształtowanie postaw wobec przyszłości.

Oczywiście nie jest to łatwe, bo Ukraina mimo tylu złych doświadczeń woli orientować się na Niemcy i inne bogatsze kraje zachodnie. Czemu jednak nie mówić o tym głośno? Czemu nie formułować publicznie postulatów i pomysłów dotyczących wspólnych działań? Czemu nie stawiać ukraińskich elit (i elit zachodnich przy okazji) przed koniecznością stawienia czoła pomysłom wysuwanym w polskim interesie? Badanie Centrum Mieroszewskiego pokazuje, że polskie społeczeństwo tego właśnie oczekuje. W końcu, gdyby polska przestrzeń medialna roiłaby się od rządowych i prywatnych pomysłów na wspólne działania obu krajów, trudniej byłoby uznać, że nie mamy żadnych wspólnych interesów, że Ukraińcy są tylko naszymi sąsiadami, a nie sojusznikami, a pomoc wojskowa dla tego kraju nie jest potrzebna. Teraz ruch po stronie polskich elit. 

Link to pełnej treści raportu: https://mieroszewski.pl/upload/2025/01/polacy-o-ukrainie-i-stosunkach-polsko-ukrainskich-2025-pl-www.pdf?fbclid=IwY2xjawIIGwFleHRuA2FlbQIxMAABHcO4_Q49v-JGRwYoIWWTmcaQTrNERm_os03_l8TsxpYKOwfZ_x_VoIDVoQ_aem_Eu4LB2f3SyoHcNjLPtAZrw  


Wracam po siedmiu latach. Prowadzę podcast o nazwie Coistotne, dotyczący głównie spraw międzynarodowych. Mówię o groźbach nuklearnych, polityce klimatycznej, budowie europejskiego mocarstwa, wzroście potęgi Chin i amerykańskich kłopotach z własnym państwem, o wszystkim tym, co jest w naszym świecie istotne. Podcast jest dostępny na Youtube i Spotify, ukazuje się nieregularnie, ale przynajmniej raz w tygodniu.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (89)

Inne tematy w dziale Polityka