Prawie na całym świecie ludzie przestają zakładać tradycyjne rodziny i wolą nie mieć dzieci, albo wolą ich mieć mniej. Zahamowanie narodzin może przynieść gwałtowne skutki w stosunkowo krótkim czasie. Na przykład Korea Południowa, o ile jej wyludnianie utrzyma się na obecnym poziomie 3% rocznie, do końca wieku będzie miała zaledwie 5% mieszkańców w porównaniu ze stanem obecnym. W ciągu zaledwie trzech pokoleń 50-milionowy kraj może skurczyć się do poziomu 2-3 milionów, w dodatku składających się w większości z ludzi starych. To samo może stać się z każdym innym krajem, o ile tylko suma indywidualnych decyzji podejmowanych przez ich obywateli złoży się na proces, który demografowie nazywają śmiertelnością netto. W tym trendzie jest już Europa, jest też i Polska, choć nie jest on aż tak gwałtowny, jak w przypadku Korei. Kto jest temu winien? Wszyscy i nikt.
Nikogo nie można zmusić do posiadania dzieci, to indywidualna decyzja. Nikt też nie rodzi dzieci dla swojego kraju, czy dla ratowania ludzkości. Wiele wskazuje na to, że konsekwencje tych indywidualnych wyborów znajdują się po prostu poza horyzontem poznawczym tych, którzy je podejmują.Może jedynie ci, którzy nie chcą mieć dzieci, aby unicestwić ludzkość i w ten sposób uratować Planetę, będą zadowoleni. O ile wcześniej nie zorientują się, że to wszystko dzieje się naprawdę
Mieszkańcy Ziemi znaleźli się na kursie zmierzającym do zaniku całej społeczności, a rozpoznanie lub odwrócenie tego kursu jest tym trudniejsze, że konsekwencje obecnych działań są odłożone w czasie. Warto się nad tym zastanowić.
Oto refleksje na podstawie artykułu Nicolasa Eberstadta w Foreign Affairs, zatytułowanego “Wiek depopulacji”. Zapraszam do wysłuchania i podzielenia się swoimi komentarzami.
Spotify: https://podcasters.spotify.com/pod/show/robert8743/episodes/Ziemia-zacza-si-wyludnia-e2psj0d
Komentarze
Pokaż komentarze (72)