Paradoksalnie, mimo ostatnich rosyjskich sukcesów na froncie, odpowiedź na pytanie, kto lepiej wytrzyma długą wojnę wcale nie jest oczywista.
Czy zasoby ludzkie i tkanka społeczna Rosji wytrzymają tę wojnę? Wielu osobom pamiętającym o powiedzeniu Stalina, że "ludiej u nas mnogo", pytanie może się wydać źle postawione. Rosja jest w naszym przeświadczeniu bardzo odporna na straty w ludziach. Wydaje się być potworem o niewyczerpanych zasobach. Jest to sposób myślenia, które i Polskę stawia w sytuacji bez wyjścia: bo jeżeli potwór jest nieskończenie wielki i nieskończenie odporny, to jakże z nim walczyć?
Na drugim biegunie jest myślenie hurraoptymistyczne, rodem z ukraińskiej propagandy wojennej. Coraz go mniej, ale był czas, gdy woleliśmy myśleć życzeniowo i każdy cios zadany rosyjskim okupantom był dla nas zapowiedzią, że oto nadchodzi, lub już nadeszła chwila, w której imperium już się nie podniesie.
Jesteśmy rozpięci między dwoma skrajnymi poglądami, która nie są wyłącznie teoretyczne i nie odnoszą się do intelektualnych spekulacji, ale mają realny wpływ na nasze postawy. Pierwsza postawa jest taka, że gdy tylko Putin, lub jakiś jego następca zwróci na nas swoje groźne oczy, lepiej będzie brać nogi za pas, bo walka będzie daremna, a uciekając przynajmniej “uratujemy substancję” i – jak to śpiewała Maria Peszek – nie oddamy “ani jednaj kropli krwi”. I druga postawa jest taka, że Rosja to papierowy tygrys i wystarczy mocniej go uderzyć w nos, aby zawinął ogon pod siebie i uciekł.
Oczywiście te postawy mają charakter skrajny, są czymś w rodzaju destylatu szerszego spektrum postaw, ale wszystko to w ostatecznym rachunku sprowadza się do odwiecznego polskiego pytania: bić się, czy się nie bić? Czy bardziej współcześnie: warto się bić, czy nie warto?
Dla rosyjskiej armii symptomami zjawisk kryzysowych są: zamachy na dowódców, dezercja i korupcja, zwłaszcza ta nakierowana na ucieczkę z wojska pod pretekstem ranienia, które potwierdzi zaświadczenie kupione u dowódcy. Dla rosyjskiego społeczeństwa coraz groźniejsi są zwalniani do cywila frontowcy, o których Putin powiada, że będą stanowić "nowe elity", a którzy realnie tworzą siatke przestępczą i mogą jako "ludzie luźni", obeznani z bronią i nie cofający się przed niczym, stanowić nawet rezerwuar sił dla ewentualnych kandydatów do wladzy.
Pojawiają się głosy, że oto nadchodzi nowy rok 1917, gdy po ulicach Moskwy i Petersburga przewalały się rzesze zdemobilizowanych żołnierzy, którzy następnie posłużyli rewolucjonistom jako materiał. To z pewnością wizje idące zbyt daleko. Nie ma na horyzoncie Lenina, a i żołnierzy jest na razie zbyt mało. Z każdym dniem jednak taka perspektywa rysuje się coraz wyraźniej, a pytanie, kto lepiej wytrzyma tę wojnę wcale nie ma jednoznacznej odpowiedzi.
Zapraszam na Spotify: https://spotifyanchor-web.app.link/e/GrCFMObIOLb
i na Youtube: https://youtu.be/D6-m25JVGqc
Wracam po siedmiu latach. Prowadzę podcast o nazwie Coistotne, dotyczący głównie spraw międzynarodowych. Mówię o groźbach nuklearnych, polityce klimatycznej, budowie europejskiego mocarstwa, wzroście potęgi Chin i amerykańskich kłopotach z własnym państwem, o wszystkim tym, co jest w naszym świecie istotne. Podcast jest dostępny na Youtube i Spotify, ukazuje się nieregularnie, ale przynajmniej raz w tygodniu.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka