Wygląda na to, że w tych wyborach na szali położone zostały losy liberalnej demokracji w Ameryce.
Pisząc bezpośrednio po zamachu na Donalda Trumpa komentarz, który osnułem wokół wczesnych prób przypisania winy za zamach właśnie Trumpowi, obiecywałem, że będę śledził rozwój tej narracji. Sądziłem, że będzie się ona rozwijała przez ileś dni, aby wreszcie zaowocować w pełni demokratyczną konkluzją, że człowiek sam sobie winien. Wydawało mi się wówczas, że będzie to istotny element gry politycznej w Ameryce. Myliłem się.
Dynamika wydarzeń okazała się tak wielka, że kwestia odpowiedzialności za zamach stała się mało istotna, a skoro tak, to budowanie opowieści o tym, że liberałowie niewinni, a trumpiści winni, straciło rację bytu. Trump dość błyskawicznie dokonał nominacji, która wywróciła stolik. Kandydatem na wiceprezydenta został republikański senator J.D.Vance. Wraz z tą nominacją zamach odszedł w przeszłość, a obóz Trumpa ruszył niepowstrzymanie po władzę. Wygląda przy tym na to, że na szali położone zostały losy liberalnej demokracji w Ameryce.
Widać to po tym, jak zmieniła się narracja Demokratów. Zaczęli się oni zachowywać tak, jakby nagle zdali sobie sprawę, że zagrożona jest nie tylko ich władza w Białym Domu, ale także cała liberalno-lewicowa agenda realizowana przez urzędników mających odpowiadać za wdrażanie polityki wybranego prezydenta i jego ekipy. Do tej pory wrogiem był po prostu Trump. Dyktator, przestępca, faszysta. Groźny człowiek, ale tylko człowiek. Tymczasem zmiana, jaka może nastąpić może mieć charakter systemowy.
Nagle zaczęto poważnie traktować pomysły, które konserwatywne think tanki przedstawiły dawno temu, ale wówczas nie wzbudziły one wielkiej uwagi. Pomysły, które mogą realnie włożyć nowemu prezydentowi w ręce narzędzia władzy nad administracją. Pomysły, które mogą realnie włożyć nowemu prezydentowi w ręce narzędzia władzy nad administracją i odwrócić trwający tyle dekad “marsz przez instytucje”.
A ponieważ zmiany w polityce np. Departamentu Stanu mają realny wpływ na to, co dzieje się w krajach sojuszniczych i w organizacjach międzynarodowych, więc takie “odliberalnienie” administracji mogłoby mieć ogromny wpływ na sytuację międzynarodową i na ewentualne zahamowanie przemian kulturowych w krajach, które nie poszły jeszcze tak daleko, jak kraje zachodnie.
Gdyby chcieć użyć wielkich słów, które w amerykańskiej polityce są zawsze w cenie, ale jednocześnie chcieć je nieco ironicznie zrelatywizować, można by powiedzieć, że to, co rozegra się w najbliższych miesiącach w Stanach Zjednoczonych to coś w rodzaju “Bitwy o Ziemię”, jeżeli pamiętacie państwo ten uroczy hollywoodzki produkcyjniak zakończony tryumfem pancernika Missouri nad uzbrojonymi po zęby kosmitami.
Więcej na Spotify: https://spotifyanchor-web.app.link/e/hgAxBlXxjLb
I na Youtube: https://youtu.be/b5Zx3Mfidqg
Wracam po siedmiu latach. Prowadzę podcast o nazwie Coistotne, dotyczący głównie spraw międzynarodowych. Mówię o groźbach nuklearnych, polityce klimatycznej, budowie europejskiego mocarstwa, wzroście potęgi Chin i amerykańskich kłopotach z własnym państwem, o wszystkim tym, co jest w naszym świecie istotne. Podcast jest dostępny na Youtube i Spotify, ukazuje się nieregularnie, ale przynajmniej raz w tygodniu.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka