1 lipca – do tego czasu rosyjski gigant ma zwrócić polskiej spółce 1,5 mld dolarów. Na tyle PGNiG oszacowało kilkuletnią nadpłatę wynikającą z zasądzonej przez arbitrów w Sztokholmie nowej formuły cenowej w kontrakcie jamalskim.
Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo podpisało 15 czerwca aneks do kontraktu jamalskiego z rosyjskim Gazpromem. Na mocy podpisanego aneksu do 1 lipca 2020 r. rosyjska firma ma zwrócić polskiej spółce kwotę różnicy pomiędzy starą a nową formułą cenową w kontrakcie jamalskim obliczoną na ok. 1,5 mld dolarów.
W skrócie – Rosjanie mają oddać Polakom nadwyżkę cenową za zbyt wysokie ceny błękitnego paliwa dostarczane nam w ostatnich latach. Postępowanie dotyczyło obniżenia ceny kontraktowej za gaz dostarczany przez Gazprom na podstawie kontraktu kupna-sprzedaży gazu ziemnego do Rzeczypospolitej Polskiej z 25 września 1996 roku, a więc Kontraktu Jamalskiego.
Arbitraż w Sztokholmie pod koniec marca uznał jednoznacznie, że ceny gazu kupowanego przez PGNiG z kierunku wschodniego od lat są za wysokie i że sprzedawca powinien w nowej formule zastosować niższą cenę, która dodatkowo obowiązuje wstecz, tj. od 1 listopada 2014, kiedy PGNiG po raz pierwszy złożył wniosek o zmianę ceny gazu w kontrakcie jamalskim. W pierwszym kroku Gazprom skorygował kolejne faktury do obniżonej ceny, w drugim jednak postanowił nie składać broni .
2 czerwca 2020 roku Gazprom złożył skargę o uchylenie wyroku sztokholmskiego arbitrażu z 30 marca. Więcej na ten temat: Gazprom się odwołał, PGNiG się nie boi.
W trzecim kroku jednak zdecydował się podpisać aneks, z którego wynika, że w ciągu dwóch tygodni spór powinien zostać zakończony.
Jeśli Gazprom faktycznie wypłaci ok. 1,5 mld dolarów PGNiG w wyznaczonym obecnie terminie, czyli do 1 lipca, będzie to naprawdę skuteczna egzekucja zobowiązań Rosjan. Warto bowiem przypomnieć, że na przykład ukraiński Naftohaz, który również w podobnej sprawie skarżył rosyjską spółkę w sztokholmskim arbitrażu (co prawda kwota sporu była niemal dwukrotnie wyższa i wynosiła 2,9 mld dolarów) dostał zasądzone pieniądze pod koniec 2019 r., a więc po około dwóch latach oczekiwania. W przypadku PGNiG sprawa może zostać zakończona raptem w trzy miesiące, choć oczekiwanie na wyrok trwało ponad 5 lat.
Spór ukraińsko–rosyjski natomiast może się okazać niezakończony, bo szef ukraińskiej firmy Jurij Witrenko mówił w kwietniu o możliwości pozwu na kolejne 17,3 mld dolarów (chodzi m.in. o przeniesienia punktów przesyłu gazu na granicę rosyjsko-ukraińską na podstawie bieżących umów europejskich firm czy odblokowanie eksportu gazu dla niezależnych rosyjskich producentów tego paliwa).
KB
Inne tematy w dziale Gospodarka