![](http://salon24.codziennikprawny.pl/foto/20100201_zima1.jpg)
Tegoroczna zima jest podobno najmroźniejsza od 1982 r. i przyniosła najobfitsze opady śniegu. Awarie sieci elektrycznej były niewątpliwie nie do uniknięcia, zdarzały się zresztą w we wszystkich krajach Europy, nie wyłączając Niemiec, o których wielu Polaków chce wierzyć, że wszystko tam działa bez zarzutu. Czy jednak w Polsce awarii tych mogło być trochę mniej? Mam wrażenie, że tak. Takie wnioski wyciągam z raportów moich pełnomocników terenowych, którzy ostatnio wizytowali tereny pozbawione prądu oraz odbyli liczne rozmowy z przedstawicielami lokalnych władz oraz z zarządami koncernów energetycznych.
![](http://salon24.codziennikprawny.pl/foto/20100201_zima12.jpg)
Nie będę omawiał szczegółowo tych raportów – postaram się zebrać i uogólnić wnioski, jakie wynikają z lektury. Najczęstszą przyczyną awarii sieci elektrycznej był marznący deszcz czyli zjawisko szadzi. Pod dodatkowym ciężarem łamały się gałęzie drzew, stąd tak liczne uszkodzenia sieci na terenach zalesionych, często w miejscach trudno dostępnych – zwłaszcza z powodu głębokiego śniegu. Opady były długotrwałe, usuwanie awarii – bardzo utrudnione, więc nic dziwnego, że skuteczność pracy ekip naprawiających szkody była niewielka. Zanim usunęły jedną awarię, na tej samej linii przesyłowej zdarzała się następna.
Moi pełnomocnicy sygnalizują jednak, że w niektórych przypadkach częściową winę za awarie może ponosić dostawca energii, gdyż w niewystarczający sposób
![](http://salon24.codziennikprawny.pl/foto/20100201_zima13.jpg)
kontrolował stan przecinek leśnych, przez które biegną linie energetyczne, a także nie zachował należytej staranności przy konserwacji przecinek (mowa o przycinaniu gałęzi lub wycinaniu drzew). Część awarii spowodowana była przewróceniem się słupów energetycznych lub nawet stacji transformatorowych, co także może oznaczać niewłaściwą dbałość o ich stan. Trzeba więc rozważyć przeprowadzenie kontroli – zwłaszcza w firmie Enion, która odpowiada za Śląsk i Małopolskę, gdzie awarii było zdecydowanie najwięcej.
Przemyślenia wymaga też strona prawna współdziałania władz lokalnych różnych szczebli, a konieczne wydaje się uściślenie przepisów o wprowadzaniu stanu klęski żywiołowej tak, by było jasne, jaka część mieszkańców lub terytorium danego regionu musi być objęta klęską. W gminie Żarki, jednej z najbardziej dotkniętych awariami, sztab kryzysowy powstał już 10 stycznia – w reakcji na konstatację, że choć Enion zapewnia o
![](http://salon24.codziennikprawny.pl/foto/20100201_zima16.jpg)
usuwaniu szkód, jego deklaracje najwyraźniej rozmijają się z rzeczywistością. Nadzwyczajne wydatki gminy sięgnęły 200 tys, zł (wynajem agregatów, odśnieżanie, koszty dodatkowej pracy Ochotniczej Straży Pożarnej). Starostwo powiatu Myszkowskiego, któremu podlega gmina Żarki i kilka innych mocno poszkodowanych gmin, sformułowało wnioski do Wojewody Śląskiego. Minął jednak tydzień, nim wojewoda zbadał na miejscu sytuację w Żarkach. Wprowadzenie stanu klęski żywiołowej uważał za niepotrzebne, gdyż opierał się na deklaracjach Enionu, że awarie są “chwilowe” i usuwane “na bieżąco”. W końcu uznał, że wszystkie szczegółowe postulaty starostwa Myszkowskiego zostały zrealizowane, więc stan klęski jest zbędny.
![](http://salon24.codziennikprawny.pl/foto/20100201_zima17.jpg)
Nie dość jasne wydają się postanowienia Prawa Energetycznego dotyczące odpowiedzialności dostawcy prądu za awarie. Enion na przykład deklaruje, że pokryje koszty wynajmu agregatów przez dotknięte przerwami w dostawach prądu instytucje publiczne. Zwrot takich kosztów odbiorcom prywatnym firma ma “rozważyć”. Wielu klientów firmy, np. hodowcy zwierząt, domaga się zadośćuczynienia także za straty wynikłe z braku prądu.
Na pewno znowu ktoś powie, że ta tematyka nie należy do RPO. Wszystkie te kwestie będą jednak przedmiotem analizy przez poszczególne zespoły w moim biurze i zaowocują szeregiem wystąpień do innych organów państwa. Na ile skutecznych - to już inna sprawa.
Inne tematy w dziale Polityka