Słów będzie dziś mało. Nie będę epatować Państwa liczbami, ile ciepłych posiłków i paczek z żywnością zostało wydanych podczas Wigilli dla potrzebujących przed kościołem św. Anny. Wspomnę, że skorzystało z nich ok. 15 tys. osób. Moja w tym zasługa niewielka: Biuro RPO załatwiło zezwolenie władz miasta, zobowiąząło się zapewnić porządek (wraz z Chorągwią Stołeczną ZHP) i posprzątać. Rozkolportowało też informacje o Wigilli w jadłodajniach i noclegowniach dla bezdomnych - za wsparcie dziękuję mediom, zwłaszcza patronującym: RMF, TVP i Wiadomości24.pl.
Piszę ten post, by podziękować Janowi Kościuszce. Ten krakowski społecznik, organizator dorocznej Wigilii na tamtejszym Rynku, w tym roku przywiózł do Warszawy ideę spotkania, które – jak mówi – sporo znaczy dla bezdomnych już przez sam fakt, że mogą się spotkać, wymienić doświadczenia, poczuć, że nie są sami. Przywiózł tę ideę wraz ze wszystkim, co było potrzebne, by tę ideę wcielić w życie – od wigilijnego stołu i kuchni polowych po wspaniałe pierogi z kapustą i grzybami, zupę i bigos. Przywiózł znakomicie zorganizowaną ekipę, która pomimo mrozu pracowała wręcz perfekcyjnie. Gdyby Rzeczpospolita funkcjonowała tak, jak działa Jan Kościuszko, bylibyśmy czymś więcej niż drugą Japonią i Irlandią jednocześnie, a Rzecznik Praw Obywatelskich miałby chyba niewiele do roboty.
Ech, pomarzyć... Dziękuję, Panie Janie!
Inne tematy w dziale Polityka