Z niektórych mediów dowiaduję się w tych dniach, że bronię „pseudokibiców”, „chuliganów” lub wręcz „bandytów”. Istotnie wystąpiłem – już po raz drugi – do Prokuratury Okręgowej w Katowicach o wyjaśnienie, na jakiej podstawie prawnej do Internetu trafiły zdjęcia kibiców po meczu Ruch Chorzów – Górnik Zabrze w lutym br.
Z inicjatywą publikacji zdjęć wystąpiła policja, gdyż nie była w stanie ustalić personaliów uczestników zajść, do jakich doszło podczas meczu. Zgodę na powieszenie zdjęć w Sieci wydała Prokuratura Rejonowa w Chorzowie. Sprawę podjąłem w maju, a 18 czerwca zwróciłem się do tej ostatniej prokuratury o wyjaśnienia.
Te, które otrzymałem, nie zadowoliły mnie. Prokurator powołuje się na przepisy kodeksu postępowania karnego dotyczące okazywania osoby podejrzanej innym osobom w celu rozpoznania. W mojej opinii chodzi tu zatem o sytuację zupełnie inną – o potwierdzenie przez świadka, że rozpoznaje osobę mu okazaną, a nie o ustalanie personaliów.
Możliwe, że znaczna większość osób widocznych na zdjęciach brała udział w zajściach. Może nawet wszyscy. Ale nikt nie ma takiej pewności. Na razie ludzie na zdjęciach nie są nawet podejrzani, nie postawiono im żadnych zarzutów. Jest zaś oczywiste, że publikacja zdjęć sama w sobie to rodzaj kary. Czy ktoś z Państwa chciałby zobaczyć tam swoją twarz?
Być może mamy do czynienia z odpowiedzialnością zbiorową. Na pewno mamy do czynienia z publikacją wizerunku osób, które nie są skazane, oskarżone ani podejrzane. Być może potrzebna jest zmiana prawa, by policja i prokuratura mogły skuteczniej ścigać awanturujących się pseudokibiców. W obecnym stanie prawnym musiałem jednak wyrazić wątpliwości, czy organy ścigania nie naruszyły praw osób na zdjęciach. Nikt ich nie pozbawił praw obywatelskich, zatem jako Rzecznik tychże praw musiałem zrobić to, co zrobiłem. Nawet narażając się na zarzut, że „bronię chuliganów”.
Inne tematy w dziale Polityka