Z pewną dozą pokory przyjmuję zarzut, że chcę upodobnić Polskę do tych byłych krajów komunistycznych, które zamykały polityczną opozycję w szpitalach psychiatrycznych. Ktoś, kto stawia taką tezę, musi zakładać, że lekarze tej specjalności są w Polsce w pełni podporządkowani jakimś tajemniczym siłom (rządowi? Prezydentowi? ABW? CBA?), które istotnie chcą decydować, kto ma prawo zasiąść w parlamencie, kto zaś – nie. Dlatego wspominam o pokorze i zapewniam, że czekam na szczegóły, które pozwolą mi się zająć tą domniemaną aferą.
Oczywiście każdą praktycznie propozycję natury ustrojowej można ośmieszyć. Mam świadomość, że postulat objęcia kandydatów na parlamentarzystów badaniami psychologicznymi może budzić niezbyt pozytywne skojarzenia. Uprzejmie proszę jednak o rozważenie kilku argumentów przemawiających za takim rozwiązaniem.
-
Badania lekarskie, potwierdzające fizyczną i psychiczną zdolność do wykonywania zawodu, obowiązują dziś w Polsce kandydatów na:
-
Badanie predyspozycji psychologicznych trzeba przejść również ubiegając się o pozwolenie na broń.
-
To może najważniejsze: badanie takie przejść musi każdy, kto chce być sędzią.
-
Skoro tak liczne grupy zawodowe, z których rolą większości jest stosowanie prawa, muszą legitymować się predyspozycjami psychologicznej natury – wydaje się oczywiste, że powinno to także dotyczyć tych, którzy prawo stanowią.
-
W myśl najnowszej zmiany konstytucji prawo kandydowania do parlamentu stracą sprawczy przestępstw umyślnych, ściganych z oskarżenia publicznego. Jednak obywatel, który nie kontroluje swoich poczynań – np. chory psychicznie lub upośledzony umysłowo – dopuszczając się takiego czynu nie popełnia przestępstwa, a zatem w obecnym stanie prawnym może ubiegać się o mandat posła lub senatora.
Inne tematy w dziale Polityka