dziś raczył stwierdzić że "intuicja mu podpowiada , że rodzice mogą mieć rację". Rodzice którzy nie zgodzili sie na działąnia lekarzy wobec swojego dziecka. Mamusia tego noworodka grzecznie współpracowała z lekarzami jeśli chodzi o prowadzenie ciąży. Stosowała się do ich zaleceń. Pewnie bała sie o swoje zdrowie i komfort. Wobec dziecka jednak odmówiła jakiejkolwiek współpracy. Należy przez to rozumieć, że lekarze którzy zajmowali sie dzieckiem to krwiożercze bestie, które nie są tam po to żeby ratować/leczyć dzieci ale żeby zrobić im krzywdę. Mamusia wie lepiej: wyczytała w internecie że nie obmywa się dzieci, nie szczepi "bo to panie szkodzi", a oczy zakrapia się mlekiem matki. Ona to wie. A lekarz jest niedouczony. Musi być ekologicznie i zgodnie z naturą. w takim razie po jaką cholerę udawała sie do szpitala? Mogła rodzić w stodole na sianie byłoby bardzo ekologicznie. A nie truje dupę lekarzom. Mamusia i ojciec należą pewnie do sekty antyszczepionkowej. OK, ich sprawa. Ale będę żadał jak kiedyś poślę do przedszkola moje dziecko aby dzieci nieszczepione nie chodziły razem z moim do jednego przedszkola. Rodzice mogą szkodzić swojemu dziecku, ok, głupich nie sieją, ale nie mają prawa narażać innych. Poza tym są np. dzieci, które z przyczyn medycznych nie mogą być szczepione i w kontakcie z dzieckiem niezaszczepionym z woli/głupoty rodziców są narażone na śmiertelne niebezpieczeństwo. Co do p. Jakiego. Facet sam ma chore dziecko. Rozumiem, że podważając zaufanie do lekarzy sam do nich ze swoim dzieckiem nie będzie chodził. Mam taką nadzieję. Ten facet przypomina mi nawiedzonego stachanowca. Zero refleksji tylko emocje. Pomimo mojego poparcia dla tego co robi w komisji weryfikacyjnej zaczynam się zastanawiać czy faktycznie to co tam robi jest w 100% dobre.
Inne tematy w dziale Rozmaitości